Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przemawia do mnie poezja, która na pierwszy rzut oka nie jest silna. Bo zmusza czytelnika, żeby się w niej zaczytał i sam dotarł do jej sensów. Wiersze Petra Halmaya nie krzyczą i nie ma w nich emocji (choć w wypowiadanej ściszonym głosem refleksji często dostrzeżemy ich ślad). Nie ma też lirycznego ornamentu. Są obrazy i skojarzenia rozsiane w czasie i przestrzeni. Sploty tych chwil i miejsc, które człowiek może nazwać swoimi, osaczają go i przytłaczają. Można się w tej pułapce miotać, ale to niczego nie zmieni. Można też rozejrzeć się po niej. Autorskie widzenie świata zyskuje przez to charakter bardzo intymny.
A przecież doświadczenie Halmaya jest wspólne całej generacji, która w dorosłość weszła wraz z wybuchem wolności. Wyczekiwanej, ale w rezultacie często problematycznej. Przed historią – ani zbiorową, ani prywatną – nie da się uciec. I nie trzeba tego robić, lepiej popatrzeć, co z niej zostało w nas. Poszukajmy azylu w tym, co widzimy i co pamiętamy: w na pozór banalnych momentach codzienności, które są kruche i zagrożone stratą, a przez to tym bardziej cenne.
Wiersze urodzonego w 1958 r. Halmaya narastają wokół takich chwil uchwyconych w obrazie. Od każdego obrazu rozchodzą się kręgi skojarzeń i prowadzą do autentycznego poetyckiego przeżycia. Jak w wierszu „Promień słońca”, gdzie spojrzenie na śpiących żonę i synka wywołuje przebłysk zrozumienia, że mityczny początek i koniec dzieje się tu i teraz. Siła tej subtelnej poezji polega na tym, że odsłania nam głębszy sens, skryty pod fizyczną fasadą rzeczywistości.
DOROTA DOBREW (ur. 1959) jest wydawczynią i tłumaczką – z języka bułgarskiego oraz czeskiego, laureatką m.in. Nagrody „Literatury na Świecie” za przekład „Straszydeł na co dzień” Karla Michala (2008).