Ty przeczytasz, wnuku

Z okazji kolejnych rocznic podnosi się lament, że pozostał w naszej pamięci tylko jako "papież od kremówek". W czyjej taki pozostał, to pozostał.

31.03.2009

Czyta się kilka minut

Mam w archiwum teczkę z pożółkłymi maszynopisami, które dał mi w 1979 r. ówczesny redattore capo "L’Osservatore Romano", nieodżałowany Sergio Trasatti. Po wyborze Karola Wojtyły na papieża Sergio poprosił polskich biskupów, by napisali o nim wspomnienia. Dał mi potem teczkę z westchnieniem: nic się z tym nie dało zrobić. Weź, może kiedyś ci się przyda. Na nic mi się nie przydało.

Dziś, po 30 latach, zajrzałem do teczki i znów ogarnęło mnie zdziwienie. Biskupi o nowym papieżu nie mieli właściwie nic do powiedzenia. Owszem, powtarza się wątek pobożności. Autorzy podkreślają wnikliwość jego wystąpień, skromność, uprzejmość, dobroć, pracowitość, wiedzę. Ktoś zauważa obycie w świecie, kogoś zdumiewa słynna podzielność uwagi kardynała. Dwaj biskupi twierdzą, że przewidywali jego wybór. Jednym z nich jest abp Jerzy Stroba. On jeden pozwala sobie wyjść z konwencji i wspomina, że się zdarzało, iż zaproszony przez krakowskiego metropolitę na obiad gość nie zastawał gospodarza. Wszyscy, z wyjątkiem biskupa Wincentego Urbana, starali się coś napisać - bp Urban "uprzejmie poinformował", że o "żyjących nie można pisać wspomnień" i ograniczył się do "wyrazów podziwu dla wiedzy, zdolności i żarliwej wiary Jana Pawła II".

Lektura tych anemicznych maszynopisów prowokuje pytanie: nie chcieli (jak bp Urban) czy - co bardziej prawdopodobne - nie mieli wiele do powiedzenia? Podejrzewam, że Papieża Wojtyłę odkryli dopiero po inauguracji pontyfikatu. A przecież wiele z tego, co potem miało zachwycić świat, odnajdywałem w jego wcześniejszym życiu. Był wielki, ale nie dbał o PR.

Z okazji kolejnych rocznic regularnie podnosi się lament, że pozostał w naszej pamięci tylko jako "papież od kremówek". W czyjej taki pozostał, to pozostał. Warto jednak zauważyć stały wysiłek zmierzający do zgłębiania i przyswajania sobie dziedzictwa, które zostawił. Wystarczy wpisać w Google "Instytut Jana Pawła II", by się przekonać, ile takich ośrodków jest w Polsce. To nic, że efekty pracy tych placówek nie są produktem przeznaczonym do masowej konsumpcji. Działa i będzie tu działał "efekt mnożnikowy": kiedy jeden człowiek (nauczyciel, dziennikarz, katecheta, może nawet biskup i proboszcz) przestudiuje taki materiał, swoją wiedzą podzieli się z jakąś grupą ludzi, potem każdy z tej grupy z kolejnymi itd.

Dziedzictwo Jana Pawła II to nie tylko encykliki, listy apostolskie, przemówienia. Dziedzictwo jest obecne w ludzkich umysłach i postawach. Po Janie Pawle II w rzymskiej synagodze i przy jerozolimskiej Ścianie Płaczu nie do pomyślenia jest antysemickie wystąpienie na ambonie. Po modlitewnym spotkaniu wszystkich religii świata w Asyżu niemożliwa jest postawa "poza Kościołem nie ma zbawienia". Po katechezach "Mężczyzną i kobietą stworzył ich" anatema wszelkiej cielesności jest anachronizmem. Po wniesionej przezeń korekcie Katechizmu Kościoła Katolickiego trudno sobie wyobrazić, by katolik mógł optować za karą śmierci.

Podobnie trudno wieszczyć zmianę w sferze stosunku wiary do nauki albo obronę strasznych rzeczy, które w przeszłości, w imię wiary wyrabiali ludzie Kościoła. Można by przedłużać listę owych "nie do pomyślenia".

Dziedzictwem Jana Pawła II jest nowe (a właściwie stare, bo ewangeliczne) widzenie świata, Kościoła, wiary i człowieka, który jest drogą Kościoła.

Dobrze, że pojawiają się nowe książki pokazujące Jana Pawła II - człowieka. To nie papieskie dokumenty porywały ludzi i mobilizowały do szukania autora, ale jego osoba i świadectwo prowokowały do sięgania po teksty i wsłuchiwania się w słowa.

Nie jest winą Benedykta XVI, że nie jest Janem Pawłem II.

W ogóle nie jest winą Papieża to, że się jest sobą. Trzeba jednak pamiętać, że przez długie lata pracowali razem. Jan Paweł II uważał kard. Ratzingera za przyjaciela i za najbardziej kompetentnego człowieka w sprawach wiary. Słynne jest powtarzane często przez Jana Pawła II zdanie: "posłuchajmy, co na ten temat myśli kardynał Ratzinger".

Kolejna rocznica śmierci Papieża Polaka jest okazją do spokojnej refleksji nad jego prawdziwym dziedzictwem i nad sobą. Zaniepokojonym amnezją w tym względzie przypominam słowa poety: "Syn minie pismo, ty przeczytasz wnuku". Nil desperandum. I tak jest lepiej, niż było na początku. Jana Pawła II z historii wymazać się nie da. Potrzebny jest czas, by ziarno wzrastało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2009