Twórca wielkich iluzji

Olafur Eliasson zasłynął ze spektakularnych realizacji w Londynie i Nowym Jorku. Kolejne projekty i wystawy - jak "The blind pavilion", ustawiony niedawno na słynnej berlińskiej Pawiej Wyspie - potwierdzają jego szczególne miejsce w najnowszej sztuce.

14.09.2010

Czyta się kilka minut

Olafur Eliasson „Your uncertain shadow”, lampy halogenowe, szkło, aluminium, 2010 r. / fot. Robert Zakrzewski /
Olafur Eliasson „Your uncertain shadow”, lampy halogenowe, szkło, aluminium, 2010 r. / fot. Robert Zakrzewski /

Urodził się Kopenhadze w 1967 r., ale jego rodzice są Islandczykami. Ukończył duńską Królewską Akademię Sztuk Pięknych. W 1994 r. przeniósł się do Berlina i stworzył Studio Olafur Eliasson umożliwiające realizację nawet bardzo skomplikowanych projektów. W ubiegłym roku założył Instytut Eksperymentów Przestrzennych (Institut für Raumexperimente) na tamtejszym Uniwersytecie Sztuki.

Potrafi tworzyć dzieła widowiskowe, przyciągające uwagę. Bywa mistrzem artystycznego show. Głośna stała się m.in. jego instalacja "The Weather Project" w Hali Turbin londyńskiej Tate Modern w 2003 r.: ogromne pomieszczenie wypełnił blaskiem gigantycznego słońca. Żółte, intensywne światło przebijało się przez chmury pary wodnej unoszące się pod lustrzanym sufitem. Dawało złudzenie ciepła (tylko złudzenie, sztuczne lampy nie grzały), przebywania przez chwilę w innym świecie, na śródziemnomorskiej, a może tropikalnej plaży, co dodatkowo kontrastowało z jesiennymi, a później zimowymi dniami nad Tamizą. Z kolei w 2008 r. powstały "The New York City Waterfalls": Eliasson zbudował cztery wielkie kaskady wodne przy obu brzegach East River, przy słynnym moście łączącym Manhattan z Brooklynem. Te sztuczne wodospady codziennie oglądały tysiące osób.

W przestrzeni

Nie jest on jednak jedynie twórcą artystycznych fajerwerków. Wiele jego interwencji w przestrzeń to działania subtelne: Eliasson wprowadza drobne zaburzenia, zmiany, które są łatwe do pominięcia czy zignorowania. Jego prace wymagają od widza czujności. Są też próbą odpowiedzi na specyfikę miejsca; na to, co zastane. W swoim tekście "Berlin Driftwood" pisał: "Przestrzenie miejskie przez długi czas budziły moje zainteresowanie jako miejsca dla eksperymentów. Zachowania społeczne, interakcja i indywidualne doświadczenia są otwarte do negocjacji, jeśli tylko ta przestrzeń na to pozwala".

Pracował w wielu miejscach. Nad Utrechtem wykreował "drugie słońce", w Reykjaviku zbudował lodowy pawilon. Berlin, gdzie osiadł, wydaje się wręcz wymarzony dla jego działań. "Na przestrzeni wieków miejsca i budynki zostały poddane procesowi pisania i następnie ponownego zapisywania" - pisze o tym mieście Daniel Birnbaum, wybitny krytyk i kurator. Eliasson wiele razy interweniował w przestrzeń stolicy Niemiec. Jedne z jego działań miały charakter efemeryczny, jak biała linia namalowana na chodniku czy porzucony, wielki pień, ale też jego praca "Windspiegelwand" z ruchomych luster na stałe wpisała się w przestrzeń słynnego Placu Poczdamskiego.

Olafur Eliasson chętnie wchodzi w krajobraz, w przestrzeń miejską, gra także z architekturą. Sam bywa jej twórcą. W 2007 r. wspólnie z norweskim architektem Kjetilem Thorsenem zaprojektował pawilon w londyńskich Kensington Gardens. Ta praca - zamówiona w ramach prestiżowej serii The Serpentine Gallery, do której z reguły są zapraszani najwybitniejsi architekci, jak Frank Gehry, Zaha Hadid, Rem Koolhaas czy Oscar Niemeyer - mogła zaskakiwać. Zaproponował budynek skrajnie użytkowy, miejsce spotkania, rozmowy, a nie jedynie architektoniczną fantazję.

W Berlinie

Inaczej jest w przypadku "The blind pavilion", ustawionego właśnie w Berlinie (można go oglądać do 31 października 2010 r.). To konstrukcja stalowa z wprawionymi taflami szkła. Znalazła się w szczególnym miejscu, w efektownym krajobrazowym parku powstałym u schyłku XVIII w. Pawilon można nazwać "rzeczą służącą patrzeniu", swoistym punktem widokowym, w którym również ważne jest to, co zostaje ukryte, wymazane z pola widzenia. Dzieło Eliassona narusza ład, zaburza, drażni.

Sam artysta dobrze wie, że inne możliwości, ale też wyzwania stawia przestrzeń muzealna, jakże odmienna od miejsc powszechnie dostępnych, otwartych dla każdego. Sale galeryjne czy muzealne, z konieczności z limitowanym dostępem, niosą za sobą bagaż tradycji, przyzwyczajeń i oczekiwań. Tu - może paradoksalnie - trudniej zaskoczyć odbiorcę, wytrącić go z rutyny. Jeżeli jednak uruchomimy relacje między rzeczywistością wewnętrzną (muzeum) i zewnętrzną (otaczającym go światem), to sprawiamy, że - jak mówi Eliasson, "sztuka ma istotne znaczenie dla społeczeństwa". W ten sposób instytucje sztuki mogą się stać "maszynami rzeczywistości", i tak też będą postrzegane.

Eliasson stara się przedefiniować przestrzeń galeryjną, podważyć jej neutralność. Próbuje zdestabilizować pola widzenia, zaburzać proces postrzegania, doprowadzać do odwrócenia ról, miesza to, co zewnętrzne, z tym, co znajduje się wewnątrz. Dobrym przykładem jest "The curious museum" przygotowane dla jego niedawnej obszernej wystawy w berlińskim Martin-Gropius-Bau. Odwiedzający, próbując wyjrzeć przez okno w jednej z sal, mogli zobaczyć jego idealne odbicie z twarzami widzów. Oglądali oni siebie, ale z innej perspektywy, jak gdyby nagle zostali przeniesieni w inne miejsce. Przez chwilę z ulicy obserwowali to, co dzieje się w szacownym budynku.

W lustrze

Na potrzeby Berlina stworzył też swoje kolejne spektakularne dzieło. W środek tego samego budynku wbudował gigantyczną konstrukcję "Mikroskop". Tworzyła ona odrębne pomieszczenie. Wielkie lustrzane tafle multiplikowały odbicia. Zwiedzający znajdowali się w wielkiej, szklanej sali przypominającej słynny londyński Kryształowy Pałac, wzniesiony przez Josepha Paxtona na Wystawę Światową w 1851 r. Łatwo było ulec złudzeniu, że dalej, za szklanymi ścianami, jest tylko wielka pusta przestrzeń. Jednak zanim widz wszedł do tej niezwykle pociągającej wizualnie przestrzeni, widział jej konstrukcję: plątaninę aluminiowych rur, rusztowanie, do którego zostały przytwierdzone płaty lustrzanej folii. Jakby artysta chciał pozbawić nas złudzeń.

Eliasson nie udaje, nie ukrywa kulis swoich prac. Przeciwnie, ujawnia ich "bebechy". Zajmuje się tworzeniem iluzji, a jednocześnie odziera z niej. Możemy poddać się urokowi tworzonych przez niego obrazów, ale natychmiast też zobaczyć "całą maszynerię dzieła". Interesuje go nie tylko zaskakiwanie widza, "oszukiwanie" go, ale sposób, w jaki tego dokonuje, to, jak powstają wyobrażenia.

Stałym elementem jego prac jest także performatywność. Często pozostają one w stałej reakcji z otoczeniem, co chwila się zmieniają. Bywa, że widz jest niezbędny, by "dzieło się stało", jak w przypadku "Your uncertain shadow", kiedy to dopiero zwiedzający, przechodząc przez pomieszczenie galeryjne czy muzealne, zatrzymując się, przybierając rozmaite pozy, "malują" na ścianie barwne sylwetki. Bez nich przestrzeń jest martwa. Nic w niej się nie dzieje.

Olafur Eliasson sięga po światło halogenowych lamp, lód, wodę czy parę. Jakby fascynowała go zmienność, niestałość. Nieprzypadkowo też w jego dziełach powtarzają się lustra. To w nich odbija się otaczający świat, przechodzący ludzie. W jednej z jego prac stają się one kołami roweru, w innej ogromna tafla lustra zostaje przymocowana do samochodu. Poruszając się po mieście zbierają widoki, na chwilę je "łapią", zwracają uwagę na to, co pomijane, ale też zaburzają nasze postrzeganie, dekonstruują rzeczywistość. Artysta wprawia w ruch budynki, słupy uliczne, pomnaża napotykane rzeczy. Miasto przypomina puzzle lub kalejdoskop.

Jego gry z przestrzenią odsyłają do dziejów dawnego malarstwa, od słynnych prób oddania efektu odbicia, jak sławne, zaginione płótno Giorgionego z postacią młodzieńca, która powielała się jednocześnie w tafli źródła, lustrze i zbroi, co dawało złudzenie pełnej przestrzenności obrazu. Można jednak inaczej spojrzeć na obecność luster w jego pracach. Eliasson dotyka procesu naszej percepcji, postrzegania. Szuka sposobu zobrazowania zmienności naszego postrzegania. Zwierciadło staje się nieomal metaforą umysłu. W "Mercury window" lustrzana tafla niemal faluje. Widzimy w niej odbicia zwielokrotnione, ulegające zniekształceniom. To obraz zamazany, zaburzony, a jednocześnie pociągający (sam Eliasson przywołuje przykład weneckiego Canal Grande i jego wyobrażeń na wedutach Canaletta). Świat oglądany w ten sposób jest inny, możemy dostrzec elementy, które zazwyczaj pomijamy.

We mgle

Prace artysty są nieustannym flirtem z nauką. Jednym ze stałych wątków w jego twórczości są m.in. studia nad kolorem i psychologiczne ich odczuwanie. Można się tu doszukiwać nawiązań do słynnych studiów Goethego i późniejszych badaczy barw, ale niektórzy wskazują, że heliocentryczne zainteresowania Eliassona mają starsze korzenie. Przypominają o nawiązaniach do tradycji przednewtonowskiej. Można nawet odnieść wrażenie, że artysta zabiera widzów na wyprawę do laboratoriów nowoczesnych, ale też tych z przeszłości. Dokonuje eksperymentów ze światłem, rozszczepia je, bada efekty widma czy dyfuzji fali. W jednej ze swoich najbardziej niezwykłych prac -"Your blind movement" - stworzył przestrzeń w pełni wypełnioną kolorami. Gęsta mgła przechodzi z jednej barwy w drugą. Tu żółć, tam zieleń, fiolet lub czerwień. Widz porusza się niemal po omacku. Odczuwa fizyczność kolorów, ich ciepło czy zimno. "We mgle zmysł kierunku ludzi jest przyćmiony - mówi artysta - oni chwilami czują się zagubieni, ale szybko zaczynają się orientować zgodnie z czerwoną lub zieloną, lub niebieską przestrzenią. Fizyczny kolor tworzy mapę (...). Geometryczne, euklidesowe czytanie przestrzeni zostaje zastąpione przez nawigację kolorem. Ludzie nie zatrzymują się w ruchu". I dodaje: "Robiłem to setki razy. Spacerowałem we mgle, jakbym chodził na nieprzewidywalnym obszarze. To bardzo cielesne. Stąpasz szczególnie ostrożnie, ponieważ naprzeciwko ciebie mogą być skały".

W pierwszej chwili zagubieni we mgle, odnajdujemy drogę. Eliasson pokazuje przede wszystkim, że sztuka może stać się swoistym katalizatorem. Nie jest tylko estetyczną rozrywką. Pozwala wyostrzyć zmysły. Dzięki niej stajemy się bardziej uważni i zaczynamy zadawać pytania.

Cytaty z Olafura Eliassona pochodzą z: Olafur Eliasson, "Innen Stadt Außen" [kat. wystawy], Verlag der Buchhandlung Walther König, Köln 2010.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2010