Trzystu z Somy

To największa katastrofa w historii tureckiego górnictwa: pod ziemią ginie kilkuset ludzi. „Taki jest los górników” – mówi premier Erdogan i wywołuje nową falę społecznego buntu.

19.05.2014

Czyta się kilka minut

Pierwszy ocalały górnik. Soma, 13 maja 2014 r. / Fot. Bulent Kilic / AFP / EAST NEWS
Pierwszy ocalały górnik. Soma, 13 maja 2014 r. / Fot. Bulent Kilic / AFP / EAST NEWS

Jest szósta rano. Przed kopalnią w mieście Soma rzędy karetek. Krążą jak taksówki; gdy jedne odjeżdżają, na ich miejsce natychmiast podstawiane są następne. W trzech działających w mieście szpitalach nie ma już miejsc. Ci, którzy przeżyli katastrofę, są transportowani do oddalonej o 80 km Manisy, stolicy regionu, oraz do specjalistycznych szpitali w Izmirze, w sąsiedniej prowincji. Wśród setek rodzin, próbujących znaleźć bliskich pośród zwłok układanych jedne przy drugich, jest Mehmet Sari. Obejrzał kilkadziesiąt ciał, w nadziei, że jego 30-letniego syna Özcana nie będzie wśród zabitych. Był.

Ojciec odnalazł go o czwartej nad ranem. „Inni byli poranieni, moje dziecko miało tylko usta pełne węglowego pyłu” – mówił dziennikarzom, płacząc. Ratownicy, którzy jako pierwsi zeszli na miejsce katastrofy, opowiadali potem, że nie mogli otworzyć drzwi komory, w której miała znajdować się część górników. „Użyliśmy specjalistycznych narzędzi, ale ani drgnęły. Okazało się, że blokowała je góra piętrzących się ciał” – relacjonował Melih Güvendik, dowódca jednej z grup ratowniczych.

Taki jest kapitalizm

W wypadku, który wydarzył się we wtorek 13 maja, w kopalni zarządzanej przez Soma Kömür İşletmeleri życie straciło – według ostatnich danych – dokładnie 301 górników. To najtragiczniejszy wypadek w historii tureckiego górnictwa i jeden z najtragiczniejszych w dziejach górnictwa światowego. Większość ofiar zmarła w wyniku zatrucia tlenkiem węgla po pożarze, który wybuchł pod ziemią po awarii instalacji elektrycznej; pozostali zginęli w płomieniach.

Inżynier Kadir Dogan pracował w Somie 12 lat temu, gdy kopalnia była jeszcze państwowa. Dogan twierdzi, że wtedy było tam bezpieczniej. – Przede wszystkim nie było tak tłoczno. Praca odbywała się na trzy zmiany, tak jak dziś, ale pod ziemią nigdy nie znajdowało się tak wielu ludzi jednocześnie. Było też miejsce na odpoczynek. Teraz górnicy zasypiają na stojąco. Wtedy nikt nie wymagał, abyśmy pracowali na wyścigi – opowiada.

Los górników

Inżynier Dogan przyznaje, że kopalnia zawsze była na minusie. Zyski zaczęła generować dopiero, gdy wydzierżawiono ją prywatnej firmie. Wprowadziła ona nowe porządki – i postawiła pracownikom olbrzymie wymagania. – Koszt wydobycia tony węgla zmniejszył się kilkukrotnie. W jakimś programie telewizyjnym zapytano dzierżawców, jak tego dokonali. Odpowiedzieli, że taki jest kapitalizm – denerwuje się Dogan.

Z kolei spora część społeczeństwa zdenerwowała się, gdy premier Recep Tayyip Erdogan przybył do Somy i tu – zapytany, kto odpowiada za wypadek – nie wykazał się wrażliwością. Oznajmił mianowicie, że „taki jest los górników”, wymienił, czytając z kartki, przykłady tragicznych wypadków w światowym górnictwie. Łącznie z tymi w XIX-wiecznej Francji.

Erdogan został wygwizdany i musiał schronić się w markecie przed wściekłym tłumem. Amatorskiego nagrania, które szybko obiegło światowe media, nie pokazała żadna ze stacji tureckiej telewizji publicznej. Podobnie jak innego filmu, na którym jeden z ocalałych pyta w karetce, czy ma zdjąć robocze buty, bo nie chce pobrudzić noszy. Ten kadr króluje dziś w tureckich mediach społecznościowych, z podpisem: „Bracie, twoje buty to najczystsza rzecz w tym kraju”.

To aluzja do przymykania przez rządzących oczu na łamanie praw pracowników i przepisów dotyczących bezpieczeństwa. Tych unijnych, dotyczących bezpieczeństwa pracy w górnictwie, Turcja nie ratyfikowała zresztą w ogóle. Inne, które muszą być wprowadzone w związku z zamierzoną (kiedyś) akcesją do Unii, wprawdzie istnieją, ale w praktyce nie są stosowane. W efekcie obowiązuje prawo nakazujące firmom zatrudnianie przeszkolonych specjalistów od bezpieczeństwa, ale ci dopiero się szkolą (najbliższy państwowy egzamin odbędzie się z końcem maja).

Ale co komu po specjalistach, którzy będą fałszować raporty? – W każdej kopalni już dziś jest osoba odpowiedzialna za kontrolę bezpieczeństwa i stanu technicznego. Problem w tym, że jeśli swój raport napisze obiektywnie, straci pracę – mówi Muhammed Yildiz, przewodniczący Izby Górniczej w Izmirze.

Nowa fala gniewu

Inżynier Dogan przewiduje, że wina za ten wypadek zostanie zrzucona na specjalistów od bezpieczeństwa pracy, a ominie dzierżawców kopalni i rząd jako organ nadzorujący dzierżawę. Premier Erdogan z miejsca odrzucił postulat opozycji, aby powołać komisję do zbadania przyczyn wypadku, zaś 15-latek, który zginął w kopalni, choć w ogóle nie powinien tu pracować, z dnia na dzień stał się w rządowych przekazach 19-latkiem.

W minionych dniach w Somie doszło do protestów; policja odpowiedziała siłą, użyła gazu łzawiącego i pałek. Media obiegło zdjęcie doradcy premiera, jak wraz z policjantami kopie leżącego na ziemi demonstranta.

Ale gniew społeczny narasta nawet wśród zwolenników rządzącej partii, szanse na zmiany w rządzie, na które liczy opozycja, są marne. Erdogan ma wprawę w tłumieniu zamieszek, które w ostatnich latach z większą lub mniejszą siłą wybuchają w kraju. Choć dla wszystkich jest jasne, że tym razem nieprędko znajdzie się jakiś temat zastępczy. Wybuch społecznego niezadowolenia jest wyjątkowo silny, armatki wodne mogą do jego ugaszenia nie wystarczyć.

Przed wjazdem do miasta stoi niebieski znak drogowy „Soma: 105 000 mieszkańców”. Ktoś przekreślił go na czarno, a do liczby dopisał sprayem: „-300”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2014