Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Papież emeryt wyraża radość z nowej serii wydawniczej pt. „Teologia Franciszka”, która ukazuje jego następcę jako „człowieka o głębokiej filozoficznej i teologicznej formacji” oraz dowodzi „wewnętrznej ciągłości między pontyfikatami”.
Krótki list wydrukowano i przekazano dziennikarzom wraz z fotografią pierwszej strony. Sensacyjna wiadomość – papież Benedykt przerywa milczenie! – obiegła świat. Szybko jednak dziennikarze zauważyli, że treść opublikowana w komunikacie jest krótsza od wersji czytanej na konferencji, a na zdjęciu fragment listu został komputerowo rozmazany, aby uniemożliwić jego odczytanie. Pojawiły się oskarżenia o cenzurę. Brakujący tekst odtworzono z nagrań. Wynika z niego, że Benedykt odmówił napisania recenzji do wspomnianej serii, tłumacząc, że „pisze i wypowiada się tylko o książkach, które przeczytał”.
Koronkowa akcja ks. Viganò – by grzeczną odmowę przekuć w tekst pochwalny – zakończyła się samobójczym golem, przynosząc więcej wizerunkowych strat niż korzyści. A dziennikarze widząc, że prałat lubi dawkować prawdę po akapicie, poprosili Stolicę Apostolską o pełny tekst listu. I tak odnalazł się następny fragment, w którym emerytowany papież wyraża dezaprobatę wobec autora jednej z książek, znanego z „podważania autorytetu magisterium Kościoła”.
Biuro prasowe tłumaczy teraz, że nie opublikowało od razu całego listu, gdyż… papież Benedykt zastrzegł jego prywatność. Pokusa, by choć mały fragment wykorzystać dla marketingu, okazała się jednak silniejsza dla prałata Viganò, który bardzo się starał, by „cnotę zachować, a rubelka nie stracić”. ©℗