Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wczoraj, trzy dni po tym jak biali suprematyści, czyli wszelacy apologeci wyższości białej rasy zorganizowali marsz na kampusie Uniwersytetu Virginia, skutkiem czego wybuchły zamieszki w jakich zginęły trzy osoby, prezydent Trump wreszcie ogłosił: „Rasim to zło. Ci, którzy w imię tej ideologii dopuszczają się przemocy są zwykłymi bandytami. Za bandytów uważam ludzi Ku Klux Klanu, neonazistów i wszelakich innych przepełnionych nienawiścią grup, które chcą zniszczyć amerykańskie wartości”.
Wypowiedź na temat zajść w Wirginii zajęła mu ledwie pięć minut i to jako suplement długiego przemówienia na temat sukcesów gospodarczych jego rządu. Prezydent słowem nie odniósł się do tego, że Stany Zjednoczone mają problem z terroryzmem. I to nie wywodzącym się z muzułmańskiego ekstremum, o czym Trump mówić uwielbia, a z białej Ameryki która często zabija z Chrystusem na ustach. Gospodarz Białego Domu wypowiedział te zdawkowe słowa potępiające rasizm pod wyraźną, trwającą od soboty presją niemal wszystkich polityków głównego nurtu. Na prezydenta naciskali wszyscy czołowi republikanie w Kongresie i oczekiwali, że jednoznacznie potępi Ku Klux Klan i nazwie go organizacją terrorystyczną. A The Donald przez kilka dni nabierał wody w usta i deklarował, że problem jest złożony, a wina za eskalację przemocy rozproszona. Większość komentatorów zareagowała na bierność Trumpa i szukanie winnych gdzie indziej z gniewem. Senator Orin Hatch z Utah, najdłuższy stażem spośród republikanów w Senacie stwierdził, że zło należy nazywać złem bez owijania w bawełnę. „Mój brat nie po to oddał życie walcząc z Hitlerem by we współczesnej Ameryce naziści swobodnie głosili przepełnione nienawiścią hasła i niczym nie skrępowani posuwali się do przemocy” – dodał.
A Trump tradycyjnie wsadził sobie zatyczki do uszu i odpalił w poniedziałkowy wieczór Twittera i palcem wskazał, kto jest głównym winowajcą zamieszek w Wirginii. „Przy tej okazji znowu zdałem sobie sprawę, że zakłamane media (#Fake News Media) nigdy nie będą usatysfakcjonowane… to naprawdę źli ludzie!” – zaćwierkał. Jednym słowem prezydent nie ma nic więcej do powiedzenia na temat problemu, jakim jest coraz poważniejsze zagrożenie terrorystyczne z wewnątrz.
I zdaje się, że tym razem Trump mocno przegrywa konfrontację na twitty. Barack Obama po sprowokowanych przez białych suprematystów zamieszkach napisał: „Ludzi trzeba nauczyć nienawiści. A skoro mogą się nauczyć nienawiści, to mogą się też nauczyć miłości”. Twitta polubiło 2,43 mln ludzi. Jest to rekord w historii tego medium społecznościowego. Dla porównania: ambiwalentny komentarz Trumpa „zalajkowało” 187 tys. osób, ledwie siedem proc. urobku Obamy.
Tymczasem amerykańscy nacjonaliści i rasiści szykują się do kolejnego marsz, tym razem w Teksasie. Wybrali sobie bardzo osobliwą datę: 11 września.
Tekst pochodzi z bloga autora Stany zapalne - weź, czytaj.