Trump, czyli zgaduj zgadula

Tournée prezydenta USA po Europie – od Brukseli przez Londyn do Helsinek – pokazało polityka w pełni świadomego swych celów, słów i czynów.

16.07.2018

Czyta się kilka minut

Prezydenci Donald Trump i Władimir Putin w Helsinkach, 16 lipca 2018 r.  / FOT. BRENDAN SMIALOWSKI / AFP / EAST NEWS
Prezydenci Donald Trump i Władimir Putin w Helsinkach, 16 lipca 2018 r. / FOT. BRENDAN SMIALOWSKI / AFP / EAST NEWS

Państwa NATO muszą płacić więcej, USA muszą płacić mniej” – grzmiał na Twitterze Donald Trump przed szczytem NATO w Brukseli, aby parę dni później ogłosić swój sukces: „NATO jest silne i bogate”. Z kolei w drodze do Helsinek na spotkanie z prezydentem Wladimirem Putinem obarczył odpowiedzialnością za zły stan stosunków z Rosją „wieloletnią bezmyślność i głupotę polityki amerykańskiej”, czyli administrację Obamy, która bezmyślnie i głupio razem z Kanadą i sojusznikami z NATO i UE nałożyła sankcje na Rosję na agresję na Ukrainę… W międzyczasie prowadził rozmowy i udzielał wywiadów, w których na przemian straszył, ganił lub chwalił swoich europejskich „wrogo-partnerów”.

Prosty język i równie proste komunikaty Trumpa są niekiedy traktowane jako przejaw jego oderwania od rzeczywistości, politycznej niedojrzałości i triumfu charakteru nad zdrowym rozsądkiem. Nic bardziej zgubnego. Tournee prezydenta USA po Europie – od Brukseli przez Londyn do Helsinek – pokazało polityka w pełni świadomego swych celów, słów i czynów. 

Po pierwsze, Trump prowadzi nieustającą komunikację ze swoimi wyborcami, a nie z partnerami zagranicznymi. Tych drugich traktuje jako przeciwników, dla których jedynym zbawieniem jest oddanie pieniędzy lub zostanie klientem amerykańskich firm: producentów uzbrojenia lub energii. Podczas konferencji prasowej na zakończenie szczytu NATO Trump jak mantrę powtarzał, że zmusił sojuszników do płacenia miliardów więcej na obronę, traktując pytania o strategiczne przesłania Sojuszu zdawkowo.

Po drugie, dla Trumpa wydatki na obronę, polityka energetyczna i handel są jednym pakietem spraw, których wspólnym mianownikiem jest wroga interesom amerykańskim polityka Europy, zwłaszcza Niemiec. Taka strategia dobrze wygląda w mediach, ale jest całkowicie pozbawiona szans na sukces. NATO jest paktem obronnym, nie ma narzędzi do kształtowania polityki energetycznej sojuszników – tak jak kwestie wymiany handlowej przynależą do Unii, która z kolei ma niewiele wspólnego z budżetami obronnymi swych członków.

I tu dochodzimy do kolejnego elementu: Trump doskonale wie, że wiele jego słów i gróźb jest mocno na wyrost, gdyż wymaga długich i skomplikowanych negocjacji na różnych forach. Wie też, że bez zgody Kongresu nie wycofa się z NATO, czym miał grozić, ani nie nałoży sankcji na firmy zaangażowane w budowę Nord Stream 2. Wie też, że sojusznicy nie zwiększą wydatków na obronę w żądanym przez niego czasie, a pułap 2 proc. jest dziś nierealny. Wystarczy zresztą przeczytać tekst podpisanej przez niego deklaracji na zakończenie szczytu.

Dlaczego więc to robi? Optymiści powiedzą, że jest to brutalna, ale nie pozbawiona racjonalności taktyka negocjacyjna, która wstrząśnie Europą, przyczyni się do oczyszczenia atmosfery i przyniesie poprawę w stosunkach USA-Europa. Patrząc na szczyt NATO od strony deklaracji i decyzji, a nie narracji Trumpa, nie ma rzeczy niepokojących. Zaangażowanie na wschodniej flance zostało potwierdzone, tak jak zgoda, że Rosja prowadzi agresywną politykę i trzeba mieć na to odpowiedź. I jest to dobra wiadomość dla Polski. 

Pesymiści będą (nie bez racji) dowodzić, że strategią Trumpa jest rozbijanie współpracy atlantyckiej, a jego niespójność jest pozorna, bo konsekwentnie buduje on pretekst dla wycofywania USA z sojuszniczych zobowiązań. Ale do tego potrzebuje on więcej sojuszników w samych Stanach, zwłaszcza pozbawionego atlantyckiego sentymentu Kongresu oraz twardego Brexitu i upokorzonych Niemiec. Oraz porozumienia z Rosją, na którym zależy mu chyba bardziej niż na porozumieniu z sojusznikami.

Taki płynie wniosek z konferencji prasowej po spotkaniu z Putinem w Helsinkach. W porównaniu z tym, co mogli usłyszeć na swój temat europejscy sojusznicy, Rosja i jej włodarz są traktowani wyjątkowo dyplomatycznie przez lubiącego dosadne określenia Trumpa. Co więcej, i co gorsza, obywatele amerykańscy, a wraz z nimi cały świat, mogli natomiast usłyszeć, że prezydent największego mocarstwa na świecie ma większe zaufanie do byłego oficera KGB, niż do FBI. Swoimi wypowiedziami na konferencji z Putinem Trump po raz pierwszy pokazał z taką siłą, że pytania o rolę putinowskiej Rosji w jego krucjacie przeciwko Zachodowi, nie są fake newsami wyssanymi z palca przez niechętne mu media. I że niechęć do kanclerz Angeli Merkel i premier Theresy May, które z różnych powodów stanęły mu na drodze, może mieć inne źródła niż marzenie o świecie wolnego handlu i uczciwej współpracy. 

Jeśli Trump miałby się okazać amerykańską inkarnacją Gerharda Schroedera to konsekwencje jego podróży do Europy nie powinny nikomu – także w Polsce – pozwolić poczuć się bardziej komfortowo i bardziej bezpiecznie. Na szczęście Ameryka to o wiele więcej niż Donald Trump.


CZYTAJ TAKŻE

SZPAGAT NAD ATLANTYKIEM: Bilans dwóch lat Trumpa jest dotąd dla Polski pozytywny. Czy więc po raz kolejny udało nam się znaleźć niszę, w której przetrwamy polityczną zawieruchę? Niekoniecznie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2018