Trudna narzeczona

Pozostawił przejmujące świadectwo umierania. Wiele osób przechowuje karteczki, na których dowcipnie komentował rzeczywistość, gdy nie mógł już mówić. Jednak tematu śmierci wtedy nie podejmował.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

Wiosną 1998 r. ks. Józef Tischner – pomimo operacji wycięcia raka krtani, którą przeszedł jesienią, tracąc w efekcie jedną strunę głosową – jest niezwykle aktywny. Przyjmuje licznych gości, sam w gości chadza. Pisze więcej niż zwykle. Zbliża się do końca drugiego tomu filozofii dramatu (dzieło w zamierzeniu ma być tryptykiem). Udziela wywiadów, przygotowuje recenzje i polemiki. Zgadza się na przeprowadzenie niezwykle osobistej rozmowy, która wkrótce ukaże się pod tytułem „Przekonać Pana Boga”.

PRZEKONYWANIE BOGA

Jarosław Gowin, wówczas redaktor naczelny miesięcznika „Znak”, proponuje wydawnictwu książkę składającą się z rozmów z Tischnerem, które miałyby charakter nie filozoficzny, nie publicystyczny, lecz duszpasterski. Takiej pozycji w dorobku Tischnera rzeczywiście jeszcze nie ma, choć są np. zbiory kaznodziejskie wydane przez Oficynę Podhalańską. Henryk Woźniakowski, prezes Znaku, przedstawia pomysł Tischnerowi. Ten reaguje entuzjastycznie, ale stawia warunek: niech wywiaduje Gowin. Gowin sugeruje Tischnerowi zaproszenie do pracy drugiej osoby. Tischner przystaje i wskazuje od razu na Dorotę Zańko, romanistkę, tłumaczkę, redakcyjną koleżankę Gowina: „Bo kobiety – wyjaśnia – mają w sobie taką wrażliwość religijną, której mężczyźni nie posiadają”.

Powstała bardzo osobista książka. Gowin pamięta zaskoczenie coraz bardziej intymnym tonem wypowiedzi Tischnera. I tę świadomość rozmówców, że Tischner niejako dyktuje swój religijny testament. Że przemija. Szept, którym mówi, powolność wypowiedzi, ciężar słów i ich ważenie, budują wręcz konfesyjną atmosferę.

Po śmierci Tischnera Zańko napisze poruszające wspomnienie o radosnym Tischnerze, który klaskał, stojąc w oknie, gdy redaktorzy przyjeżdżali do Łopusznej, aby dać im znać, że czekał. Po jednej z rozmów, gdy nadszedł już wieczór, Tischner zabrał ich ze sobą na kolację do zaprzyjaźnionej góralskiej rodziny. „To był okazały nowy dom i duża rodzina – wspomina Zańko. – Trzy pokolenia górali zdrowymi głosami znaczyły swoją obecność w pokoju. Dzieci wpychały się matce na kolana, babcia częstowała wędliną. Popatrzyłam na Księdza. Siedział z boku, zgięty na krześle, i próbował rozmawiać z gospodarzem. Jak w niemym filmie. Potem przestał próbować. W domowym szumie już nie istniał”.

GRA ZE ŚMIERCIĄ

Tischner otrzymuje konspekt książki z wykazem zagadnień do omówienia. Na liście znajduje się problem śmierci. Odmawia.

Jednak w samej książce Gowin prowokuje Tischnera, by ten uzasadnił swoją decyzję. Tischner odpowiada zaskakująco. Twierdzi, że wszystko, co na temat śmierci ma do powiedzenia, powiedział już w „Prolegomenach do chrześcijańskiej filozofii śmierci”. Powodów, dla których to wyjaśnienie zaskakuje, jest kilka.

Po pierwsze, Tischner zasłania się przed rozmową na temat wpisujący się w jego osobiste położenie tekstem, który powstał 30 lat wcześniej. Artykuł ze zbioru esejów „Świat ludzkiej nadziei” (Kraków 1975) miał swój pierwodruk w kwietniowym numerze „Znaku” z 1968 r. Po drugie, jest to tekst, który liczy w wydaniu książkowym raptem 20 stron. Po trzecie, powstał w innej rzeczywistości społecznej i kulturowej niż ta, w której padło pytanie. Po czwarte, tekst był przez Tischnera napisany dopiero w początkach kształtowania własnej drogi filozoficznej, na etapie większego zainteresowania aksjologią aniżeli filozofią dialogu. I wreszcie jest to tekst człowieka, który nie miał trzy dekady wcześniej takiego doświadczenia cierpienia i choroby oraz perspektywy na własną śmierć, jak w 1998 r. To artykuł pisany w czwartej dekadzie życia – teraz zaś Tischner przekroczył półmetek siódmej dekady.

Wobec tego wszystkiego zaskakuje również to, że w „Sporze o istnienie człowieka”, czyli ukończonej w wakacje 1998 r. kontynuacji „Filozofii dramatu”, Tischner wątek śmierci również zamyka odesłaniem do starszego o 30 lat eseju.

Pomimo wszystko Tischner jednak w trakcie rozmów krótko, ale o śmierci mówi. Odwołuje się do obrazów z kultury góralskiej. Pojawiają się więc takie wątki jak personifikacja śmierci, gra ze śmiercią itd. Marian, brat Tisch­nera, nie ma wątpliwości: – Jak tylko Józiu nie chciał o czymś rozmawiać na poważnie, uciekał w góralszczyznę. Tak samo było, moim zdaniem, w „Przekonać Pana Boga”.

ROZMOWY Z BUDDYSTĄ

Chociaż redaktorom „Znaku” klarownej odpowiedzi na temat śmierci odmówił, to niespełna rok wcześniej na to samo pytanie odpowiedział w ramach książeczki „36 pytań”. Buddyjski mistrz zen o korzeniach francusko-polskich Kaisen (Alain Krystaszek) zainicjował powstanie publikacji, która składa się z odpowiedzi na tytułową liczbę pytań, których udzielają, poza pomysłodawcą i Tischnerem, także Wiesław Cupała, Andrzej Szyszko-Bohusz i Jacek Kuroń. Niektórzy odpowiadali pisemnie, inni, jak Tischner – w rozmowie. Dlatego jego głos nie jest obecny przy każdym z poruszanych tematów. Ale na pytanie: „Czym Pana zdaniem jest śmierć?”, Tischner tak odpowiada na około rok przed chorobą:

„Kiedy byłem młodszy, to bardzo nad śmiercią się zastanawiałem. Naczytałem się rozmaitych tekstów. Szczególnie wstrząsające były listy rozstrzelanych, listy pisane między wyrokiem śmierci a rozstrzelaniem. Były to listy zebrane przez francuski Ruch Oporu. Wielkie, wstrząsające wyznania i zeznania. Wielkie, wielkie... Ale teraz, kiedy już jestem starszy, to o śmierci mniej myślę. Wydaje mi się – to jest zdrowe. Natomiast ciągle we mnie jest, pochodzące trochę z okupacji, trochę z kultury góralskiej, coś takiego, co nazwałbym »grą ze śmiercią«.

W kulturze góralskiej wyraża się przekonanie, że chłopak, który nie zaryzykował, nie wystawił siebie na niebezpieczeństwo śmierci, właściwie nie jest chłopem. I za takiego – jeżeli nawet góralka wychodzi za mąż, to z litości. Albo może także i z nadzieją, że ona go wystawi kiedyś na niebezpieczeństwo śmierci i zrobi z niego chłopa.

To jest bardzo ciekawe. W tej grze ze śmiercią doświadcza się w szczególny sposób wolności człowieka. Jest taka piosenka: »Abo mnie zabiją, abo jo kogosi, bo mi się cupryna na głowie podnosi...«. Charakterystyczne »albo jo, albo ty«. Graniczne »albo-albo«. W kulturze góralskiej wizja wielkiej miłości łączy się z wizją śmierci. Na tym polega sprawdzanie siebie.

Kiedy przypominam sobie czasem opowiadania moich, już nieżyjących kolegów, którzy byli w partyzantce – to najwyższym podziwem darzyli tych, którzy mieli odwagę i wystawiali się na ryzyko śmierci. Taka śmierć to jest trudna narzeczona. Ona czeka tylko, żeby młodego chłopaka zwinąć, bo jest zazdrosna o inne dziewczyny, a chłopak sobie tak koło niej chodzi, chodzi i wymyka się jej z rąk. Do czasu.

I takie to jest to myślenie o śmierci. Niestety nie ma ono w sobie nic z egzystencjalnego tragizmu. W kulturze góralskiej jest też taka piosenka: »nie bój się dziewcyno, nie bójże się, ucałuje liczka, na mnie szubienicka czeko w lesie«. Proszę sobie wyobrazić smak pocałunku dziewczyny w takiej sytuacji, takiego chłopaka... To jest szczyt metafizycznej rozkoszy. Tu i teraz mamy tę chwilę dla siebie, a potem trzeba iść... i szubieniczka w lesie... etos partyzancki, który we mnie bardzo mocno siedzi i z tym się łączy”.

KONSEKWENTNE ŻYCIE

W „Przekonać Pana Boga” o śmierci mówi niemal to samo, wręcz tymi samymi zdaniami. Chociaż zapis rozmów przeszedł gruntowną redakcję, akurat te fragmenty książki, w których odpowiada na pytanie o śmierć, są identyczne z tym, co padło z ust Tischnera. Wprawdzie nagrania w większości zostały zniszczone – to jedno pozostało. Słychać na nim, jak szeptem mówi: „Potem już to zostawiłem. Powiedziałem: mnie osobiście z tego tematu nie da się nic więcej wycisnąć. Stąd ja go zostawiam na uboczu”.

Trzeba więc faktycznie cofnąć się do eseju, na który Tischner się powołuje. I jeszcze dalej – do genezy tamtego tekstu. I do samego życia Tischnera. Dlaczego? Przeczytajmy pierwszy akapit jego eseju o śmierci:

„Często mówi się o filozofii czynu, ale rzadziej mówi się o czynie jako wyrazie filozofii. Tymczasem nie ma w tym żadnej wewnętrznej sprzeczności, by filozofię wyrażać nie tylko poprzez słowa, ale też logicznie uporządkowane czyny. Może się zatem zdarzyć taka sytuacja, w której filozof świadomy ścisłego zespolenia własnego życia z własną filozofią w pewnym momencie przestaje rozprawiać na temat wybranego zagadnienia, a decyduje się po prostu działać według logiki własnej filozofii. My zaś, chcąc wniknąć w jej tajemnice, musimy z równą uwagą pochylić się nad słowem, jak i nad życiem filozofa”.


Tekst jest fragmentem książki o ostatnich latach życia księdza Tischnera, pt. „Tischner – myślenie według miłości. Ostatnie słowa”, która ukaże się 21 października nakładem Wydawnictwa WAM.


O książce będzie można porozmawiać 6 listopada, podczas wieczoru wspomnień o ks. Józefie Tischnerze, który odbędzie się w Auli Wielkiej Akademii Ignatianum, ul. Kopernika 26 w Krakowie. W spotkaniu udział wezmą bp Grzegorz Ryś, Barbara i Marian Tischnerowie, Kazimierz Tischner oraz autor książki. Na zakończenie projekcja filmu Szymona Wróbla „Jego oczami”. Wstęp wolny – zapraszamy! Organizatorem spotkania jest wydawnictwo WAM. „Tygodnik Powszechny” jest patronem medialnym spotkania oraz filmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013