#toniefair

Styczeń często upływa pod znakiem rozczarowań. Wiele przecież sobie obiecujemy po nowym otwarciu, które ma przyjść wraz z wybiciem kurantu o północy w sylwestra.

04.02.2019

Czyta się kilka minut

Cały grudzień szykujemy się na kolejny początek, świeży start, jeszcze jedną szansę na nowe lepsze życie, nowych lepszych siebie. Być może wielu z Państwa dane jest uniknąć tej goryczy porażki samymi sobą, ale dość powszechne doświadczenie uczy, że koniec stycznia i początki lutego bywają doprawdy gorzkie. Życie jest, kurczę, nie fair. Ta refleksja naszła mnie w tym roku wyjątkowo mocno, bo przebywam właśnie na obozie narciarskim z grupą nieletnich kursantów, którzy nieustająco wyrąbują sobie przestrzeń życiową pośród konfliktów o wzajemne sympatie, o numer startowy w slalomie gigancie, o kredki i kolorowanki dostępne w świetlicy etc. Hasłem przewodnim tych dni, które właśnie przeżywam, jest: #toniefair.

I tak, drogie dzieci – macie rację – to wszystko jest totalnie nie fair. Bo przecież życie nie szczędzi nam rozczarowań, odkąd sięgam pamięcią. Liczne projekcje przyszłości, antycypacje przyszłych wydarzeń, scenariusze pisane w rozgorączkowaniu – jakże boleśnie nie raz i nie dwa roztrzaskiwały się o ponure rafy realnego życia. Na przykład Zygmunt – ten gdy był dzieckiem, niebywale dużo obiecywał sobie po pierwszej porządnej bójce. Naczytał się w literaturze, naoglądał w filmach przygodowych o owych bójkach – tych starciach pełnych zwinnych kocich ruchów antagonistów, o rozgrywkach między siłami dobra i zła, o potyczkach niezrównanych bohaterów, i oczekiwał dla siebie podobnych emocji. Cóż za rozczarowanie przyszło więc, gdy okazało się, że jego osobista pierwsza bójka, której w końcu doświadczył, nie tylko nie była niesamowita, ale okazała się okolicznością dość przykrą oraz szalenie prozaiczną. Najnormalniej w świecie bowiem zebrał boleśnie po pysku od starszych kolegów i nie było w tym nic romantycznego ani bohaterskiego, ani w ogóle nic fajnego, tylko krew z nosa, gluty po pas i marzenie, by jak najszybciej znaleźć się w ramionach mamy. Albo Marcin – ten ma za sobą wiele rozczarowań – jak to, gdy ktoś dobry objaśnił mu, że gołąbki to nie jest wcale potrawa z naszych ulubionych zwierząt miejskich, tylko liście ordynarnej kapuchy, z farszem pełnym ryżu. Marcina również spotkała ta przykra okoliczność, gdy wychowany w ciężkiej komunie na amerykańskich filmach pokazywanych czasem w kinie, żył w przekonaniu, że wszystkie mieszkanki tego kraju, co zrzuca nam stonkę na pola, wyglądają jak Raquel Welch, może są tylko trochę inaczej odziane niż ona w „Milion lat przed naszą erą”. Zdumieniem napełniło się więc jego młode serce, gdy w końcu po raz pierwszy ruszył za wielką wodę. Okazało się bowiem, że jednak, kurczę, nie. A nawet wręcz przeciwnie.

Albo Blanka i pierwszy pocałunek. Nie ona jedna przecież, mamiona obietnicami dawanymi przez beztroskich autorów wszystkich tych kocopałów o książętach z bajki i księżniczkach budzonych do życia dotykiem ust, żyła pełna napięcia, czekając na ten pierwszy, ten wymarzony. Cóż rzec prócz tego, że nieświeży oddech, że ślina, że jak oddychać do diabła, że nie wiadomo, co zrobić z rękami, i że w sumie raczej komedia niż że romantyczna.

A i ja nie zapomnę nigdy uczucia rozdzierającego mnie żalu, gdy okazało się, że ten Święty Mikołaj, ten cholerny człowiek w czerwonym ubraniu, który tak przekonująco co roku rozdawał nam dary, a czasem i rózgi, ten gość, co się przed nim produkowałam klepiąc z pamięci liczne okolicznościowe wierszyki i śpiewając z bratem na głosy kolędy, okazał się być posiadaczem dokładnie takich samych złotych kolczyków, dużych kół, jakie nosiła moja ciotka Magda. Gdy je ujrzałam dyndające swobodnie z mikołajowych uszu, nagle – jak Adam z Ewą po spożyciu owocu z Drzewa Poznania Dobrego i Złego – zobaczyłam całość: Mikołaj miał pod czapką blond farbowaną trwałą ondulację, a jego głos był głosem starszej kobiety. Mikołaj BYŁ ciotką Magdą. Nie mógł tego ukryć żaden listek figowy, a ja musiałam opuścić raj dzieciństwa i przestać wierzyć we wszystko, co usiłowano mi wmówić.

Wiele tych rozczarowań, wiele niespełnionych obietnic, wiele gorzkich pigułek łykanych przez lata. Tym bardziej zatem ciężko było po lekturze zapowiadanych za pomocą werbli i tam-tamów tekstów o taśmach z Nowogrodzkiej. Ja wiem, że na bezrybiu i rak ryba, ale poziom emocji pompowanych przez redakcję w poniedziałek wieczorem przed publikacją był porównywalny ze stanem ekscytacji małego Marcina wysiadającego z samolotu gdzieś w USA, czekającego na widok społeczeństwa amerykańskiego złożonego z samych Raquel. #toniefair, droga redakcjo. Oczywiście – to wszystko jest skandal i wierzę, że jeszcze wznieci się kiedyś ten obiecany przez Was wokół tego skandalu ogień, komisja do spraw reprywatyzacji zdaje się mieć oliwę, której, chcąc nie chcąc, do niego doleje, ale na Boga, nie przesadzajmy na przyszłość z obietnicami bez specjalnego pokrycia. Bo nawet ten jeden jedyny z nas wszystkich tu zgromadzonych na obozie narciarskim, ten Wasz wierny czytelnik niezłomny, co usiłował widzieć sens w pompowaniu taśmowego balona, zszedł dziś do stołówki spóźniony na śniadanie i rzekł: „Obudziłem się wcześnie i zacząłem czytać te stenogramy. Były tak nudne, że zasnąłem”. #toniefair. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2019