Tonacje radości i smutku

Jak to się dzieje, że najbardziej abstrakcyjna i matematyczna ze sztuk stanowi najważniejszy emocjonalny stymulator miliardów ludzi na świecie?

23.05.2017

Czyta się kilka minut

Muzyka wywołuje emocje, z emocji zaś często rodzi się muzyka. To oczywistość, ktoś mógłby stwierdzić nawet, że nużący banał. Pła-czemy słuchając „smutnych piosenek”. Prosimy kogoś, by „puścił coś wesołego”, jeśli chcemy poprawić sobie humor. Można zaryzy-kować tezę, że język opisujący stany emocjonalne jest najczęściej stosowanym przez ludzi językiem opisu muzyki. To swoisty para-doks, że gdy muzycy i muzykolodzy używają do opisywania muzyki hermetycznego, przypominającego formalny kod języka, to „zwyczajni słuchacze” mówią o muzyce niemal wyłącznie przez pryzmat tego, jak oddziałuje na ich emocje. Najbardziej abstrakcyjna i matematyczna ze sztuk stanowi najważniejszy emocjonalny stymulator miliardów ludzi na świecie. Jak można zasypać tę przepaść?

Bez zaskoczeń

W dziedzinie psychologii i neurobiologii muzyki przeprowadzono setki eksperymentów. Przeglądowa praca (z 2013 r.) fińskich uczo-nych Tuomasa Eeroli i Jonny Vuoskoski obejmuje ponad 250 badań dotyczących oddziaływania emocji i muzyki, wykonanych w ciągu minionych 20 lat. Wiemy dziś np. że muzyka jest w stanie zmieniać tętno. Wiemy, że tonacje mollowe zazwyczaj kojarzone są ze smutkiem, durowe z radością. Wykazano, że te same utwory bardzo często wywołują u słuchaczy podobne reakcje emocjonalne, i stworzono mapy korelacji pewnych cech słuchanej muzyki z emocjami, jakie wywołują. Badacze zwracali też uwagę na zdolność muzyki do aktywizacji wspomnień i przywoływania związanych z nimi stanów emocjonalnych. Znamy i lepiej rozumiemy emocjonalny wymiar zbiorowych przeżyć muzycznych oraz rolę muzyki w formowaniu się tożsamości grup czy subkultur. Można odnieść wrażenie, że zdecydowana większość wniosków płynących z badań potwierdza nasze intuicje. Szczególne rozczarowanie poznawcze może wzbudzić banalność zestawień cech utworu muzycznego i emocji, jakie zazwyczaj wywołują – m.in. Kate Hevner w latach 30. XX w. wykazała, że tempa wolne wzbudzają nastroje dostojeństwa i spokoju, wysokie dźwięki poprawiają humor bardziej niż niskie, dyso-nanse zaś wzbudzają niepokój, ale i chęć do działania, podczas gdy harmonie konsonansowe przynoszą spokój i odprężenie. Niewiele tu zaskoczeń. Mimo to właśnie ta zgodność wyników badań z najbardziej podstawowymi intuicjami dotyczącymi muzyki pozwala na zadanie kilku interesujących pytań.

Pas transmisyjny emocji

Po pierwsze: jaki właściwie charakter mają korelacje pomiędzy właściwościami utworu muzycznego a konkretnymi stanami emocjo-nalnymi? Możliwe, że powolne piosenki w tonacjach mollowych wywołują smutek, bo tak zostaliśmy „zakodowani” kulturowo po-przez stulecia stosowania przez kompozytorów podobnych rozwiązań, mających wywoływać uczucie smutku, melancholii i zadumy. A może jednak jest to związek bardziej bezpośredni, którego podstawy tkwią w oddziaływaniu fal dźwiękowych na nasz organizm? Meloman o bardziej idealistycznej orientacji może stwierdzić, że muzyka ma zdolność „kodowania” samej idei danej emocji w niemal czystej postaci, co pozwala „wesołej muzyce” wywoływać radość pod każdą szerokością geograficzną i niezależnie od wiedzy o muzyce i osłuchania. Nawet jeśli takie ujęcie sprawy wydaje się kontrowersyjne, to potraktowane jako metafora mówi ono coś istot-nego o efektywności pasa transmisyjnego, jaki dla emocji stanowi muzyka.

Po drugie: jak w istocie ma się proces komponowania czy też wykonywania muzyki do popularnej wizji, zgodnie z którą muzyk wy-raża swoje emocje dźwiękami? Czy odczuwanie stanów emocjonalnych, jakie zostają „zakodowane” w muzyce, jest niezbędne (albo ­chociaż pomocne) muzykowi do tworzenia wybitnych i poruszających dzieł? Sięgając po obecną w filozofii nauki metaforę „rozplata-nia tęczy”, można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że znajomość środków formalnych, pozwalających wywoływać w słuchaczach określone emocje, może prowadzić u twórcy (czy też krytyka) do zobojętnienia, „wyziębienia” emocjonalnego. Zamiast „muzyki pły-nącej prosto z duszy”, tak cenionej szczególnie w ramach kontrkultury „szczerości w muzyce”, widzimy obraz chłodnego analityka, konstruującego abstrakcyjną strukturę zgodnie z wypracowanymi regułami i z pełną świadomością „emocjonalnych reperkusji”, które zastosowanie konkretnych środków wywoła w słuchaczach. Czy tak jest w istocie? Jak wygląda emocjonalność twórcy muzycznego i jak możemy ją badać?

Muzyka sama w sobie

Stefan Kisielewski w eseju „Czy muzyka jest niehumanistyczna?” twierdził, że większość słuchaczy, nie posiadając odpowiedniego aparatu poznawczego umożliwiającego doznawanie muzyki „samej w sobie”, napełnia muzykę swoimi wewnętrznymi przeżyciami, ale słuchacz prawdziwie świadomy doznaje przede wszystkim owej „emocji estetycznej”, związanej z przeżywaniem dzieła muzycznego „jako takiego”.

„Maurycy Ravel – pisze Kisielewski – płakał na premierze »Pietruszki« Strawińskiego, chociaż »Pietruszka« jest barwnym, brawu-rowym, pełnym brutalnego temperamentu baletem ludowym. Łzy nie były tutaj wyrazem smutku, lecz wyrazem natężenia emocji czy-sto muzycznej, która poszukała sobie takiego fizycznego ujścia. Nie były to więc łzy życiowe, lecz łzy, że tak powiem, »estetyczne«, tak samo jak muzyka smutna nie wyraża smutku życiowego, a muzyczny humor – życiowej radości”.

W takim ujęciu muzyka jako sztuka całkowicie abstrakcyjna, stanowiąca po prostu uporządkowanie dźwięków w czasie, nie może nieść ze sobą żadnych emocji, o niczym nie opowiada. Słuchacze „nakładają” na nią swoje codzienne emocje, ale aby prawdziwie z nią obcować, należy starać się dotrzeć do „muzyki samej w sobie” i przeżyć emocję, którą wywołuje jej piękno. Jeśli tak jest w istocie, to jaki status miałaby mieć owa „emocja estetyczna” i czy faktycznie zasługuje na odrębne traktowanie? Możliwe przecież, że jest ona jedynie specyficznym rodzajem wzruszenia lub – idąc jeszcze dalej – snobistycznym konstruktem i iluzją. Rozważając kwestię od strony ewolucyjnej, można zastanawiać się też, jaką funkcję adaptacyjną miałyby spełniać tego rodzaju emocje o charakterze czysto estetycznym.

Zarysowane powyżej zagadnienia mają swój aspekt praktyczny (najbardziej charakterystycznym owocem namysłu nad związkami muzyki i emocji jest muzykoterapia), ale wydaje się, że wartość namysłu nad nimi daje się uzasadnić po prostu rolą i wagą muzyki w naszym życiu. Jest ona z nami nieustannie. Wypełnia przestrzeń dookoła nas, tworzy ścieżkę dźwiękową naszych codziennych zda-rzeń i przeżyć, oznacza i pieczętuje momenty, które już na zawsze będą się nam kojarzyć z „tą piosenką”.

Muzyka posiada Tajemną Moc, a jej wpływ jest tak silny i tak wyraźny, że próba sięgnięcia po mistyczne metafory nie wydaje się pretensjonalna czy naiwna. Warto próbować zrozumieć jej sekrety, za pomocą których przeplata to, co hermetyczne i abstrakcyjne, z tym, co najbardziej intymne i bliskie.  ©

MATEUSZ TONDERA (ur. 1986) jest prawnikiem, muzykiem i autorem piosenek. Obecnie przygotowuje doktorat w Katedrze Filozofii i Etyki Prawniczej na Wydziale Prawa i Administracji UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Mateusz Tondera (ur. 1986) jest prawnikiem, muzykiem i projektantem gier planszowych. Pracuje nad doktoratem z zakresu filozofii prawa. Współtworzy krakowski kolektyw muzyczny Stajnia Sobieski.

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2017