Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Formalnie zakończyły się trwające trzy tygodnie „nieplanowane ćwiczenia”, które wywołały poważne obawy także na Zachodzie, czy aby nie jest to przygotowanie do nowej fazy agresji przeciw Ukrainie.
Za wcześnie jednak na ogłaszanie, że sytuacja wróciła do status quo. Wojska wycofano do koszar, które są przecież niedaleko granicy ukraińskiej – w razie potrzeby ich ponowne postawienie na nogi to kwestia dni. Kreml, który próbował dokonać operacji zastraszającej i nie osiągnął swych celów ani wobec Zachodu, ani Kijowa (ten ostatni konsekwentnie odrzuca możliwości ustępstw – czytaj: kapitulacji – wobec żądań rosyjskich w kwestii Donbasu), nie odpuści. Coroczne wystąpienie Putina przed Zgromadzeniem Federalnym nie pozostawiło złudzeń, że nie ma mowy o deeskalacji. Zamiast tego Putin wysłał sygnał: jesteśmy nieprzewidywalni, bójcie się nas.
Relacje Rosji z Zachodem znajdują się w głębokim kryzysie, a ostatnia fala wzajemnych sankcji i wyrzucania dyplomatów jest jednym z wielu tego potwierdzeń. Najbardziej głośne medialnie są działania Pragi, która „poprosiła” kolejnych rosyjskich dyplomatów (teraz w liczbie ponad 60; wcześniej wydalono ich 18) o opuszczenie Czech – to odpowiedź na ujawnione niedawno wysadzenie przez rosyjskie służby jeszcze w 2014 r. składu amunicji we Vrběticach.
Deeskalacji nie sprzyjają też zaplanowane na wrzesień wybory parlamentarne w Rosji. Wprawdzie opozycja skupiona wokół Aleksieja Nawalnego została spacyfikowana i przynajmniej przez jakiś czas nie stanowi dla Kremla zagrożenia, ale problemem jest ledwie 25-procentowe poparcie dla proputinowskiej Jednej Rosji. Utrzymywanie sytuacji „oblężonej twierdzy” wpisuje się więc w scenariusz mobilizowania wyborców.
Także dlatego w najbliższych miesiącach wciąż możliwa jest ograniczona eskalacja działań zbrojnych na granicy z Ukrainą. A już z pewnością straszenie wojną pozostanie ważną częścią instrumentarium Kremla. ©