To nie jest kraj dla starej prozy

My, nowe pokolenie Ukraińców, wyzwoliliśmy się i teraz potrzebujemy książek autorów współczesnych, równie otwartych na świat jak my sami.

04.09.2016

Czyta się kilka minut

Marysia Nikitiuk, Natalka Śniadanko / Fot. ARCH. PRYW. // ELKE WETZIG /
Marysia Nikitiuk, Natalka Śniadanko / Fot. ARCH. PRYW. // ELKE WETZIG /

Spróbujmy potraktować literaturę jako terapię, zarówno społeczną, jak i indywidualną. Może się to wydać zaskakujące, ale to nie ostatnie wydarzenia na Ukrainie będą główną osią mojego wywodu. Chcę zaproponować punkt widzenia, który obejmuje o wiele więcej. Posłużę się czterema powieściami czterech znakomitych współczesnych pisarek.

W sierpniu w Kijowie powietrze zawsze jest inne, zwłaszcza tego roku. Tygodnie upłynęły na przygotowaniach: próby wojskowych defilad na ulicach ukraińskiej stolicy, przyjaciele planujący pikniki w dniu wolnym od pracy, znajomi pisarze publikujący na stronach „Ukraińskiej Prawdy” eseje o swoich odczuciach i refleksjach na temat tego, dokąd doprowadził nas nasz kraj. Albo dokąd my go doprowadziliśmy. Przynajmniej do teraz.

24 sierpnia 2016 r. to 25. rocznica odzyskania niepodległości przez Ukrainę. Co to znaczy? W prywatnym kontekście: mam 28 lat, jestem przedstawicielką pokolenia, któremu w ostatniej chwili udało się uniknąć zderzenia z wszechogarniającą falą zwaną Sowokiem, pokolenia, które wybrało Ukrainę na dobre. Dla tych, którzy zostali, był to wybór. Wysiłek, który woleliśmy podjąć, zamiast uciekać w komfort.

Wielu z nas zdecydowało się wrócić tu i budować – nie z uwagi na okoliczności, ale wbrew nim. Jak wyraziła się lwowska pisarka Oksana Forostyna, z pociągu życia postanowiliśmy wysiąść na stacji Ukraina. Z tej podróży wróciliśmy z bagażem, w którym niesiemy globalną perspektywę, pozytywne podejście, kilka języków, zachodnie wykształcenie, otwartość, odwagę, determinację oraz paszporty pełne stempli i wiz.

Nasze pokolenie aktywistów (a przynajmniej osoby, które znam) odróżnia jeszcze jedna ważna cecha: nie oglądamy telewizji. Szukając odpowiedzi, kierujemy się ku literaturze. Pytania dotyczą spraw prostych – uniwersalnych wartości, otwartych granic, podstawowych praw człowieka, dojrzałości, miłości, twórczości, uczciwości i możliwości bycia sobą. Odpowiedzi nie sposób znaleźć w szkolnych podręcznikach, które, już ocenzurowane, odziedziczyliśmy po czasach radzieckich.

Nie jesteśmy postaciami z bajki, sielskim i agrarnym ludem nieustannie żyjącym w znoju, noszącym szarawary i kwietne wianki. Szanujemy narodową przeszłość, ale nie mamy ochoty na bezustanne rozmyślania i pielęgnowanie krzywd. Wyzwoliliśmy się i potrzebujemy książek współczesnych autorów, równie otwartych na świat jak my sami.

Marysia Nikitiuk, Natalka Śniadanko, Sofija Andruchowycz, Haśka Szyjan / Fot. ARCH. PRYW. // ELKE WETZIG / DOMENA PUBLICZNA // RAFAŁ KOMOROWSKI / DOMENA PUBLICZNA // REITER

Zapis wyzwolenia

Zacznijmy od powieści Natalki Śniadanko „Frau Müller nie ma zamiaru płacić więcej”. Pełna emocji historia dwóch Ukrainek określana jest przez samą autorkę jako powieść psychologiczna. Główne bohaterki zostają zmuszone przez okoliczności (a może same postanawiają?) do tego, by porzucić dom oraz pracę, i wyjeżdżając do Europy jako sprzątaczki, równocześnie wspierają finansowo rodziny w domu. Nie są to jednak żadne sentymentalne dramaty. Wprost przeciwnie, otrzymujemy bardzo osobisty, emocjonalny zapis wyzwolenia, które można znaleźć w drugiej osobie.

Znają państwo Natalkę Śniadanko, to nie nowe nazwisko. Jej inne powieści, w tym „Kolekcja namiętności”, „Ahatanhel” i „Lubczyk na poddaszu”, trafiały na polskie listy bestsellerów. Autorka, urodzona w 1973 r. we Lwowie, studiowała na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym i we Fryburgu, jest absolwentką dziennikarstwa, romanistyki i slawistyki. We „Frau Müller...” uczymy się, jak nie cierpieć, jak nie być ofiarą przypadkowego losu, jak przekuwać w doświadczenie to, co nam się przytrafia, jak być wdzięcznym za życie i kochać otwarcie, będąc zarazem trochę autoironicznym i pogodzonym ze swoją ludzką kruchością.

Język odkodowujący doświadczenie

Jeszcze odważniejszym utworem jest „Hunt, Doctor, Hunt” Haśki Szyjan. Urodzona w 1980 r., również pochodzi ze Lwowa, a obecnie prowadzi firmę – jest właścicielką księgarni internetowej z literaturą edukacyjną. W 2012 r. opublikowała tłumaczenie powieści „Lights Out in Wonderland” autorstwa DBC Pierre’a, zdobywcy Nagrody Bookera. Pracę nad debiutancką książką zaczęła zmagając się z zapaleniem mózgu. Będąc w szpitalu, spisała na smartfonie jedną trzecią tekstu. Mroczny klimat miejsca i ścian pokrytych pleśnią był w oczywisty sposób inspiracją. Główny bohater to student medycyny z Brazylii o bardzo wschodniosłowiańskim imieniu Spirydon. Imię to określa także jego zalety: uczy się, podróżuje i zawiera znajomości, szczerze i z zapałem kibicując Ukrainie. Książka jest zbudowana niczym mrowisko – pełna większych i mniejszych tuneli oraz komór. Fabułę przecinają liczne rozmowy, szczegóły oraz sceny doświadczone przez autorkę w rzeczywistości i doprowadzone do absurdu w powieści, co ma pokazać, jak nielogiczne jest życie w ogóle. Czemu nie tak miałby wyglądać uniwersalny język odkodowujący nasze istnienie, przedstawiający je jako całkowicie śmieszne czy też głupie? Swoją drogą, na okładce powieści wzrok przykuwa znak „18+” – pragnąc żyć pełnią życia, bohaterowie szukają rozmaitych wrażeń emocjonalnych i cielesnych. Równocześnie jest to świat dziwnych i prostych ludzi, podróżujących w odległe przestrzenie, a także w głąb swojego wewnętrznego świata.

Złożyć rzeczywistość na nowo

Zobaczą to państwo sami w ostatnim tygodniu października na Festiwalu Conrada: Marysia Nikitiuk, urodzona w 1986 r., to najbardziej śmiała i wyzywająca z czterech moich bohaterek. Wywodzi się ze środowiska filmowego w Kijowie i potrafi łączyć pisanie (scenariuszy, nowel czy sztuk teatralnych) z reżyserią. Korzystając z realizmu magicznego doprawionego bezkompromisową tandetą, dekonstruuje (ukraińską) rzeczywistość, by następnie złożyć ją na nowo w dystopię, pokazującą żarłoczne, mroczne i wynędzniałe zakamarki duszy. „Bezodnya” („Otchłań”) nie jest klasyczną powieścią. Składa się z dziesięciu opowiadań, które łączy koncept, nastrój i tło. Na przykład tytułowy utwór przedstawia służalcze społeczeństwo, które co pewien czas „zjada” swoją władzę, czeka na nową, po czym „zjada” ją ponownie. Błędne koło nie do naprawienia. „Wszystkie kompleksy, z którymi żyjemy, wszystkie choroby naszych pokoleń i naszych rodziców. Analizuję teraźniejszość i w taki czy inny sposób dochodzę do pewnych wniosków na temat obecnych wydarzeń” – wyznaje Nikitiuk w jednym z wywiadów. I dodaje: „To taka kulturowa psychoterapia”.

Rozbrajanie tradycji

Jeśli taka analiza jest patrzeniem w zwierciadło, które pokazuje przyszłość, to można je także skierować w przeszłość, aby manipulować odczuciami współczesnych czytelników, którzy zobaczą siebie w nowym otoczeniu. To właśnie robi w „Felix Austria” Sofija Andruchowycz, urodzona w 1982 r., umieszczając postacie i ich związki na historycznym tle Iwano-Frankiwska, znanego 116 lat temu jako Stanisławów. W centrum powieści znajdują się nałogi, uzależnienie, wykorzystywanie jednej kobiety przez drugą – niebezpieczna bliskość. Książka opowiada o siostrzeństwie, trójkątach miłosnych, tajemnicach, magach i losie – wszystko przedstawione za pomocą pięknego, plastycznego języka, który oddaje atmosferę czasów, szczegółowo opisuje obyczaje i życie codzienne, uruchamia różne afekty w umyśle i ciele czytelnika: zapach ryb ze straganu na stanisławowskim rynku, smaki najprzedniejszych galicyjskich dań z epoki, dotyk tkanin, żar i szum ognia. Andruchowycz przeprowadziła staranną kwerendę, by jak najdokładniej oddać koloryt epoki, jednak najważniejsza jest sama opowieść, która nigdy nie gubi się w detalach, a wręcz naturalnie i brawurowo z nich czerpie. „Felix Austria” powstawała przez siedem lat, ale warto było na nią czekać. Książkę wydało ostatnio wydawnictwo Czarne w przekładzie Katarzyny Kotyńskiej, polscy czytelnicy mogą więc się rozkoszować tą prozą. Co ciekawe, autorka zaczęła ją pisać w Krakowie podczas stypendium Gaude Polonia – powieść wróciła więc do miejsca swoich narodzin.

Poza doraźność

W tym kontekście warto przypomnieć sławną myśl francuskiej artystki wizualnej Annette Messager, odnoszącą się naturalnie również do pisarzy: „Być artystą oznacza równocześnie wciąż leczyć i nieustannie odsłaniać swoje rany”. Pisarz boryka się nie tylko z własnymi ranami, ale także środowiska, w którym żyje, którego słucha, na które jest wyczulony i którego jest głosem. Jak ujęła to Oksana Zabużko, jest uchem w ciele społeczeństwa, ale zarazem jego głosem.

Twórczość czterech pisarek uczestniczących w tegorocznej edycji Festiwalu Conrada stanowi znakomity przykład współczesnej literatury ukraińskiej. Ich utwory są czymś więcej niż powszechną, spontaniczną i nagłą reakcją na aktualne wydarzenia w gospodarce czy geopolityce. Przeciwnie, to proza dojrzała, osadzona w czasie i ugruntowana w świadomości autorek oraz ich wcześniejszych doświadczeniach – w prywatnych związkach ze światem i ojczyzną, starannie pielęgnowanych przed publikacją. A to niemałe osiągnięcie literatury narodowej młodego kraju, jakim jest Ukraina.

Większym osiągnięciem jest tylko mocna i niewzruszona proeuropejska orientacja Ukrainy. Wszyscy udowodniliśmy, że stanowimy naród wojowników walczących o swoją wolność i wartości. I udowodnimy ponownie, jeśli zajdzie potrzeba. Mam nadzieję, że narzędziem tej walki będzie dobra literatura, beletrystyka wysokich lotów i mnóstwo edytorskich pereł. A w Polsce coraz więcej książek ukraińskich będzie znajdywać tłumaczy, wydawców i, oczywiście, czytelników. Jestem pewna, że powstanie jeszcze więcej historii, którymi podzielimy się ze światem.

Ukraina kończy 25 lat. Najwyższy czas, by wydobrzeć. To nie miejsce dla starych kompleksów. Nie miejsce na stare rekwizyty. To nie jest kraj dla starej prozy, ale przestrzeń i czas, które należy wypełnić tym, co dobre – a zarazem uniwersalne i oryginalne. ©

Przeł. ADAM LADZIŃSKI

NATALKA ŚNIADANKO (ur. 1973) jest pisarką, poetką, dziennikarką i tłumaczką. Stypendystka Homines Urbani w Willi Decjusza w Krakowie (2006). W 2011 r. otrzymała Nagrodę Literacką im. Josepha Conrada Korzeniowskiego, ufundowaną przez Instytut Polski w Kijowie. Wydała przeszło siedem tomów prozy i wierszy. Tłumaczy z polskiego, niemieckiego i rosyjskiego. Przełożyła na ukraiński utwory Z. Herberta, Cz. Miłosza, J. Iwaszkiewicza, F. Kafki, G.W. Grassa, H. Müller i F. Dürrenmatta. Po polsku ukazały się jej powieści: „Kolekcja namiętności” (2004), „Ahatanhel” (2008) i „Lubczyk na poddaszu” (2014). 

HAŚKA SZYJAN (ur. 1980) jest ukraińską blogerką, fotografką, podróżniczką, pisarką i tłumaczką. Z wykształcenia filolożka klasyczna. Mieszka w Lwowie. Występowała na licznych festiwalach literackich, m.in. w Edynburgu, Lwowie czy Kijowie. W 2012 r. przełożyła na ukraiński powieść nagrodzonego Bookerem DBC Pierre’a „Lights Out in Wonderland”. W 2014 r. ukazała się jej pierwsza książka „Hunt, Doctor, Hunt!”, która trafiła do finału nagrody BBC Ukrainian Book of the Year. Jej opowiadania były publikowane w licznych zbiorach i antologiach. Współpracuje z magazynem „Prosto Neba”.

MARYSIA NIKITIUK (ur. 1986) jest ukraińską pisarką i reżyserką z Kijowa. Pracowała jako dziennikarka, krytyczka teatralna. Jest autorką powieści, sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych. W 2007 r. założyła internetowy magazyn teatralny teatre.com. Filmy oparte na jej tekstach były pokazywane na wielu prestiżowych festiwalach, między innymi w Locarno, Clermont-Ferrand, Erewaniu, Odessie czy Cannes. Jej pierwsza książka złożona z serii 10 opowiadań „Otchłań (opowieści z Dnia Sądu)”, ukazała się w 2016 r. Wkrótce ukaża się jej kolejny tytuł: „Opowieści z magicznego Tokio”.

SOFIJA ANDRUCHOWYCZ (ur. 1982) jest pisarką i tłumaczką. W 2004 r. przebywała na rezydencji w Krakowie w ramach stypendium Homines Urbani. Tłumaczyła na ukraiński M. Gretkowską, J.K. Rowling, Nicka Daviesa, Gregora Dallasa, Petera Taylora. W 2014 r. zdobyła BBC Ukrainian Book of the Year za powieść „Felix Austria” (2016). Wcześniej ukazały się jej dwie książki: „Kobiety ich mężczyzn” (2007) oraz „Siomga” (2009). W 2015 r. otrzymała Nagrodę Literacką im. Josepha Conrada Korzeniowskiego, ufundowaną przez Instytut Polski w Kijowie.

IRYNA VIKYRCHAK (ur. 1988) jest ukraińską aktywistką literacką i menedżerką kultury. Założycielka Intermezzo Short Story Festival w Winnicy (2015); była dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Poetyckiego Meridian w Czerniowcach (2010-13). Kuratorka amsterdamskiego festiwalu Read My World (2016). Dyrektorka Creative Europe Desk Ukraina.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Conrad (01/2016): Intensywność