To nie drzewa zabijają?

Może i nie same z siebie, ale na pewno przyczyniają się do śmierci setek kierowców.

10.04.2015

Czyta się kilka minut

Drzewa przydrożne / fot. Tim Emerich, domena publiczna
Drzewa przydrożne / fot. Tim Emerich, domena publiczna

To nie drzewa zabijają” – napisał w dzisiejszej „Wyborczej” Adam Wajrak. Znany publicysta i ekolog odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli. NIK podała, że w ubiegłym roku miało w Polsce miejsce ponad 1800 wypadków, w których kierowca najechał na drzewo. W wypadkach tych zginęło 421 osób, a ponad 2 tys. zostało rannych. "Przydrożne drzewa mają tu gorsze statystyki niż wszystkie inne elementy infrastruktury drogowej razem wzięte" – napisali urzędnicy. Główny wniosek NIK? Należy ograniczyć liczbę drzew rosnących przy poboczach polskich dróg.

Adam Wajrak / fot. Bartosz Siedlik

„Nie drzewa zabijają – napisał Wajrak. – One nie wyskakują na drogę. Rzeki i jeziora topią przecież tych, co po piwku skaczą na dzikim kąpielisku do wody na główkę. Skoro nie zasypujemy z tego powodu jezior, to tak samo ostrożnie trzeba postępować z drzewami, które są ważnym elementem otaczającego nas świata. W tych przy drogach często żyje bardzo rzadki piękny chrząszcz – pachnica dębowa. Drzewa są wspaniałym elementem krajobrazu, działają kojąco na podróżujących”.

Nie wierzę, że Wajrakowi przy konstruowaniu jeziorno-drzewnej analogii nie zadrżała nad klawiaturą ręka. Naturalnie: nikt nie zasypuje jezior z powodu utopień, ale też nikt przy zdrowych zmysłach nie usypuje plaż, nie buduje pomostów i trampolin w miejscach szczególnie do kąpania niebezpiecznych. Konstatacja o wolnej woli człowieka oraz jego odpowiedzialności za siebie nie zwalnia przecież nas od tego, by zapewniać bezpieczne warunki egzystencji – czy to na drodze, czy na basenie, czy w ogrodzie zoologicznym. Smutna – snuta przez Wajraka w innym miejscu – refleksja o młodych ludziach wsiadających po pijaku za kółko nie oznacza, że należy im samobójczą w gruncie rzeczy śmierć ułatwiać.

Nie trzeba przywoływać katastrofy smoleńskiej, by przypomnieć najbanalniejszą prawdę dotyczącą większości tragicznych wypadków, jakie dotykają ludzkość. Mają one mianowicie nie jedną przyczynę – np. ludzką nieodpowiedzialność, pijaństwo czy zwykłą nieuwagę – ale raczej ich sekwencję. To między innymi dlatego chwyt retoryczny Wajraka („drzewa nie zabijają”) mnie nie przekonuje. Naturalnie, że drzewa osobiście nikogo nie mordują, rzadko też pewnie bywają jedyną przyczyną tragedii. Rzecz w tym, że do śmierci ludzi – pospołu z innymi czynnikami – walnie się przyczyniają.

I nie jest to żadna publicystyczna hipoteza, oparta na jednostkowych przypadkach, ale brutalna statystyczna prawda, przytaczana zresztą w tym samym, dzisiejszym wydaniu „GW”. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego podaje, że na sto wypadków kończących się najechaniem kierowcy na drzewo giną 23 osoby (przy zderzeniu czołowym liczba ta sięga 17 osób, w przypadku najechania na pieszego – 12, zderzenia bocznego – 5). Jednocześnie naukowcy z Politechniki Gdańskiej ustalili, że zwiększenie odsetka dróg z drzewami na poboczach ma bezpośredni i wyraźny wpływ na wzrost wypadków.

Nie lekceważę innych alarmujących danych (przytaczanych z kolei przez Wajraka), według których w ciągu ledwie kilku miesięcy 2013 i 2014 r. w samym województwie warmińsko-mazurskim wycięto trzy tysiące drzew – zakładam, że wiele z nich (jak sugeruje znany ekolog) poszło pod topór bez potrzeby; nie buduję prymitywnej i demagogicznej alternatywy: „kto ważniejszy: pachnica dębowa czy człowiek?”. Domyślam się, że w wielu miejscach kompromis między dobrostanem przyrody a bezpieczeństwem człowieka jest możliwy do osiągnięcia, choćby przez budowanie – tam, gdzie się da – barierek. Wolałbym jednak, by – wbrew faktom – nie udawać, że wpływ ustawionych przy tysiącach polskich dróg drzew ogranicza się do „kojącego działania na podróżnych”.

Czytaj także:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej