Terror z Bundeswehry

Trzech Niemców, w tym dwóch oficerów, oskarżono o planowanie zamachów na czołowych polityków w państwie. Chcieli w ten sposób obrócić Niemców przeciw uchodźcom.

16.05.2017

Czyta się kilka minut

Nie wiadomo, jak potoczyłaby się ta historia, gdyby w połowie stycznia ekipa sprzątająca toaletę na lotnisku w Wiedniu nie znalazła schowanego w niej pistoletu. Tylko dzięki temu na światło dzienne wyszedł spisek, którego przebieg zaskakuje niczym nieprawdopodobny kryminał. Ale ta historia jest prawdziwa co więcej mogła kosztować życie czołowych polityków.

Fałszywy Syryjczyk

Zacznijmy w grudniu 2015 r., w miejscowości Zirndorf pod Norymbergą. To tu niejaki David Benjamin rejestruje się jako uchodźca. Deklaruje, że jest syryjskim chrześcijaninem i uciekł z Aleppo po tym, jak terroryści z tzw. Państwa Islamskiego napadli na rodzinną farmę i zabili jego ojca. Sam też miał być ranny. Poza tym żydowsko brzmiące imię miało go narażać na dalsze niebezpieczeństwo. Wypełnia wniosek o azyl. Jego historia jest jedną z 696 tys., jakie w 2016 r. zbada Urząd ds. Migracji i Uchodźców.

Lecz ten azylant jest wyjątkowy, bo David Benjamin w rzeczywistości nazywa się Franco A., ma 27 lat, jest Niemcem i porucznikiem  Bundeswehry. W istocie nie zna nawet arabskiego, choć tego urzędnicy nie sprawdzą. Z urzędnikami i tłumaczami rozmawia bowiem po francusku, co wyjaśnia pochodzeniem z francuskiej kolonii w Syrii. Prawdziwą tożsamość ukrywa, a czas zaczyna dzielić między służbę we francusko-niemieckim batalionie pod Strasburgiem (należy do mieszanej brygady) i ośrodek dla uchodźców w bawarskim Erding.

Jego legenda nie zostaje wykryta. W grudniu 2016 r. Franco alias David otrzymuje tzw. ochronę uzupełniającą, gwarantującą mniejsze prawa niż azyl, ale pozwalającą na pozostanie w Niemczech.Po co ta gra? Według prokuratury Franco A. jest prawicowym ekstremistą i planował zamachy na czołowych polityków oraz instytucje. Te ataki miały być przypisane „Davidovi”, czyli jego uchodźczej tożsamości. W ten sposób chciał pogorszyć nastawienie Niemców wobec uchodźców.

W styczniu tego roku Franco A. zdobywa w Wiedniu pistolet i ukrywa go we wspomnianej toalecie na lotnisku. Jednak broń zostaje znaleziona i gdy w lutym mężczyzna wraca, by ją odebrać, zatrzymuje go austriacka policja. Śledztwo wszczyna niemiecki kontrwywiad wojskowy. Dopiero wtedy wychodzi na jaw podwójne życie oficera. Dziś jest oskarżony o przygotowywanie „poważnego aktu przemocy zagrażającego państwu”.

W toku śledztwa zostaje zatrzymanych jeszcze dwóch podejrzanych, którzy mieli podzielać skrajne poglądy oficera i brać udział w spisku. 24-letni student Mathias F. ukrywał w mieszkaniu ponad tysiąc sztuk amunicji, której dużą część Franco A. ukradł ze swej jednostki. Z kolei 27-letni Maximilian T., także porucznik w batalionie pod Strasburgiem, miał kryć swojego kompana podczas jego nieobecności w jednostce i sporządzić listę potencjalnych celów dla ataków. Byli na niej m.in. ówczesny prezydent Joachim Gauck, minister sprawiedliwości Heiko Maas i Centralna Rada Żydów w Niemczech.

Afera szybko nie ucichnie

Dlaczego urzędy nie wykryły oszustwa i przyznały ochronę mówiącemu po francusku Niemcowi podającemu się za Syryjczyka? Po drugie, jak to możliwe, że dwaj oficerowie o tak skrajnych poglądach latami robili karierę w Bundeswehrze?

Odpowiedź na pierwsze pytanie pokazuje, pod jakim ciężarem były niemieckie instytucje w 2015 i 2016 r., gdy do kraju przybyły setki tysięcy uchodźców. Aby przeanalizować taką liczbę wniosków, do Urzędu ds. Migracji i Uchodźców delegowano wtedy urzędników z innych instytucji. Według ustaleń tygodnika „Der Spiegel”, wywiad z „Davidem Benjaminem” prowadził w Bawarii „wypożyczony” do tego urzędu inny pracownik Bundeswehry, a o przyznaniu mu ochrony zdecydował w Berlinie urzędnik zatrudniony na co dzień w Federalnej Agencji Pracy, który „Benjamina” nawet nie widział. Minister spraw wewnętrznych zlecił już ponowną analizę wszystkich wydanych przez nich decyzji. Sprawdzona ma też być część z 2 tys. wniosków tych uchodźców, którzy tak jak „David” podawali się za Syryjczyków lub Afgańczyków, ale nie mieli przy sobie żadnych dokumentów.

Uwagę polityków i mediów przyciąga teraz pytanie, jak bardzo rozprzestrzenione są w niemieckiej armii skrajnie prawicowe nastroje i czy zamieszanych w spisek było więcej żołnierzy. Pod silną krytyką znajduje się minister obrony Ursula von der Leyen z CDU, o której często mówiło się dotąd jako potencjalnej następczyni kanclerz Angeli Merkel.

Okazuje się bowiem, że skrajne poglądy oficera były znane jego przełożonym. „Spiegel” ustalił, że w 2014 r. w pracy napisanej na francuskiej akademii wojskowej Franco A. krytykował „mieszanie się ras” i pisał, że napływ uchodźców i imigrantów prowadzi do upadku Zachodu. Mimo informacji od Francuzów, przełożeni oficera nie wszczęli postępowania dyscyplinarnego. Także Maximilian T. był już w 2015 r. krótko pod lupą niemieckich służb.

Znajdująca się w politycznej defensywie von der Leyen zarządziła kontrolę wszystkich jednostek wojskowych i wypracowanie mechanizmów w armii, które w przyszłości pozwolą w porę reagować na takie przypadki. Ale w roku wyborczym – jesienią odbędą się wybory do Bundestagu – ta afera raczej nie ucichnie zbyt szybko. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2017