Tęczowy znak podziału

Na warszawskim pl. Zbawiciela ponownie stanęła „Tęcza” Julity Wójcik.

12.05.2014

Czyta się kilka minut

Na jak długo? – to pytanie stawia wiele osób. Pada też inne: czy należało ją odbudowywać (spalono ją podczas ubiegłorocznego Marszu Niepodległości)? Zapytano o to mieszkańców Warszawy. Ogłoszone przed kilkoma dniami wyniki sondażu PBS Fundacji Batorego i Funduszu Mediów mogą zaskakiwać. 43,3% ankietowanych czuje satysfakcję z odbudowy „Tęczy”, 11,5% dumę, 19,1% jest oburzonych lub odczuwa wstyd. Aż 32,7% odpowiedziało, że jest im to obojętne. Nie mniej zaskakująca jest ocena spalenia instalacji. 54,4% jest tym oburzonych, 41,1% odczuwa wstyd, tylko 4,6% satysfakcję, a 2,2% dumę. Większość więc, inaczej niż niektórzy dziennikarze i intelektualiści radujący się z widoku płonącej „Tęczy”, uznaje głęboko wpisany w europejską tradycję zakaz niszczenia dóbr kultury, niezależnie od oceny ich wartości.

A jednak obecność „Tęczy” na pl. Zbawiciela jest problematyczna. Praca Julity Wójcik stała się znakiem podziałów, a stron konfliktu – jak zauważyła Agnieszka Graff w dyskusji towarzyszącej publikacji wyników sondażu – jest więcej, niż niektórym się wydaje.

„Tęcza” w zamierzeniu artystki była „znakiem pustym”, który każdy mógł samodzielnie wypełnić: od znaku obecności Boga, pokoju, miłosierdzia, po znak emancypacji mniejszości seksualnych. Umieszczano ją w różnych kontekstach: pierwsza wersja stanęła w Domu Pracy Twórczej w Wigrach, na terenie dawnego eremu kamedulskiego; drugą, potem przeniesioną do Warszawy, umieszczono w czasie polskiej prezydencji przed Parlamentem Europejskim. W przywoływanym sondażu 72,8% respondentów odpowiedziało, że kojarzy się ona z czymś radosnym. Dla 63,6% była po prostu tęczą, 43,7% uznało ją za symbol praw osób homoseksualnych, a jedynie 22,3% za znak przymierza człowieka z Bogiem.

Na pewno są osoby, dla których problemem nie jest „Tęcza”, lecz jej lokalizacja: sakralny kontekst, w który została wpisana. Ma jednak rację Szymon Hołownia, który w komentarzu napisanym po wydarzeniach 11 listopada zauważył: „to mogło być cokolwiek. Ustawiona przez przeciwników ideowych stara syrenka albo konik na biegunach. Nasze wewnętrzne radary przegrzewają się dziś od tropienia wrogiej symboliki”. „Tęcza” bowiem – chcemy tego czy nie – stała się znakiem głębszych podziałów. Dla osób przywiązanych do tradycyjnych wartości – potwierdzeniem negatywnych zmian zachodzących w kraju, dla zwolenników przemian społecznych i obyczajowych – potwierdzeniem ich racji. Zresztą, Polska liberalna czy lewicowa w pełni uznała „Tęczę” za swoją dopiero po ataku nacjonalistów. Przestraszyła się nienawiści, którą kierowali się podpalacze. Jednak odpowiedzią na te lęki nie może być pogarda dla Polski prawicowej. Dla niej „Tęcza” jest rodzajem przemocy symbolicznej, butnym znakiem arogancji tych, którzy mają się za lepszych. To ten podział jest podstawowym problemem, nie ocena samego dzieła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2014