Tak, a nie inaczej

Jeśli po Soborze wahadło było wychylone (za bardzo?) w stronę dialogu międzyreligijnego i otwartości na innych, dziś zdaje się przechylać w drugą stronę. Może teraz, gdy Papież jest mniej aktywny, ktoś w Kościele stara się naprawić domniemane szkody?.

12.09.2004

Czyta się kilka minut

Światowe Dni Modlitw o Pokój w Asyżu, 1986 r. /
Światowe Dni Modlitw o Pokój w Asyżu, 1986 r. /

Ale w co wierzyli wierni, zapełniający kościoły i odmawiający modlitwy w różnych językach? Wyznawali religię złagodzoną, której główną zasadą zdawało się być “może tak, a może inaczej", i z której każdy wybierał to, co nadawało się, jego zdaniem, do wierzenia.

Czesław Miłosz

"Opowieść o nawróconym"

Jest czerwiec roku 1979, Częstochowa. W klasztornym refektarzu ojcowie paulini podejmują Jana Pawła II i towarzyszących mu dostojnych gości. Przy końcu długiego stołu siedzą, zaproszeni przez uprzejmych gospodarzy, także prości kapłani. Jestem między nimi, przejęty i skupiony. Pierwszy raz siedzę przy jednym stole z Głową Kościoła. Mam poczucie historyczności momentu, chcę wszystko dokładnie zapamiętać. Przemawia Prymas Wyszyński. Mówi po polsku i po włosku: zwracając się głównie do arcybiskupa Casarolego, opowiada m.in. o polskiej gościnności i żartobliwie zachwala naszą kuchnię. W papieskim przemówieniu (daremnie go szukać w dokumentach tej pielgrzymki) jedna myśl szczególnie mocno utkwiła mi w pamięci.

Bracia w odosobnieniu

Jan Paweł II mówił o tożsamości Kościoła. Że są Kościoły, które doskonale prosperują, świetnie zorganizowane, w dobrej kondycji materialnej, cieszą się wolnością, jednak ich tożsamość jest rozmyta i niewyraźna i że inne, w trudnej sytuacji, w działaniu ograniczone (tu chyba czynił aluzje do Kościoła w Polsce) zachowały jednak wyrazistą tożsamość katolicką. Konkluzja była mniej więcej taka, że lepsze są mniejsze, słabsze, uboższe Kościoły o wyrazistej tożsamości, od wielkich i potężnych, lecz o tożsamości rozmytej.

Kiedy w 1985 r. uczestniczyłem w papieskiej podróży do Kamerunu, wpadła mi w ręce wydana z okazji tej wizyty książeczka. Grégoire Essoh, miejscowy dziennikarz, przeprowadził przed przyjazdem Jana Pawła II rozmowy ze wszystkimi kameruńskimi biskupami. Każdego prosił m.in. o naszkicowanie sylwetki Papieża. Odpowiedź arcybiskupa Bamendy Paula Verdzekova przypomniała mi częstochowskie przemówienie: Jan Paweł II “stwarza poczucie bezpieczeństwa. Wydawało się jeszcze niedawno, że coraz trudniej będzie dokładnie ustalić, kto jest katolikiem, a kto nim nie jest, bo pod to pojęcie każdy będzie mógł podkładać taką treść, jaką chce. Teraz Jan Paweł II czyni wszystko, by było jasne, czy się rzeczywiście jest katolikiem, czy nie. Orędzie otrzymane od naszego Zbawiciela wymaga, by świat mógł katolika rozpoznać. Energiczna i klarowna działalność Papieża dąży do tego, by już nie było w tej materii zamieszania".

Charakterystyka dokonana przez kameruńskiego arcybiskupa była trafna, choć w następnych latach pontyfikatu nie zawsze musiała wydawać się oczywista. Dość przypomnieć choćby konsternację Kurii Rzymskiej po ogłoszeniu w styczniu 1986 r. papieskiej decyzji o uroczystym zaproszeniu przywódców wielkich religii do udziału w Światowym Dniu Modlitw o Pokój. Mówiono wówczas półgębkiem o zagrożeniu synkretyzmem i o “relatywizmie religijnym". Przemówienie Jana Pawła II (w sierpniu 1985 r.) do 80 tys. młodych wyznawców islamu w Casablance, w którym podkreślał, że wszyscy “wielbimy jednego Boga" i wszyscy wyznajemy, “że jest On nieskończenie miłosierny" zwiększyło jeszcze te niepokoje. Papież nazwał wyznawców islamu braćmi. Z Żydami modlił się w synagodze słowami wspólnych psalmów. Ten “Papież wyrazistej tożsamości" mówił o tym, co katolicyzm różni od innych religii, ale jednocześnie wzywał do wspólnego zaangażowania dla dobra ludzkości, wciąż szukając tego, co wyznawców różnych religii łączy - nie tego, co dzieli.

Czy Bóg chce pluralizmu

Przygotowując Wielki Jubileusz roku 2000 Jan Paweł II wskazywał na konieczność działania w dwóch kierunkach: konfrontacji z sekularyzmem i dialogu z wielkimi religiami. Sekularyzm jest dla nich wszystkich zagrożeniem, logicznie więc Jubileusz miał być okazją do “braterskiej współpracy z chrześcijanami innych wyznań", do “wielkiego spotkania panchrześcijańskiego" oraz “życzliwego otwarcia się na te religie, których przedstawiciele zechcą uczestniczyć we wspólnej radości wszystkich uczniów Chrystusa". Wielką wizję spotkania wyznawców różnych religii, wszystkich jednakowo zagrożonych sekularyzmem, Jan Paweł II opatrywał jednozdaniowym przypisem: trzeba uważać, by te przedsięwzięcia “nie prowadziły do niebezpiecznych nieporozumień i zachowywać czujność wobec ryzyka synkretyzmu oraz łatwego i zwodniczego irenizmu" (wszystkie cytaty z “Tertio Millennio adveniente").

Można odnieść wrażenie, że pluralizm religijny jest dziś jednym z najistotniejszych problemów Kongregacji Nauki Wiary. Według znanego teologa religii o. Jacquesa Dupuis pytanie brzmi tak: czy wielość religii ma być widziana bardziej jako czynnik, z którym należy się liczyć, czy jako pożądany fenomen (pożądany, to znaczy świadczący o niezmiernej hojności, z jaką Bóg ujawnił siebie samego ludzkości na różne sposoby i w obrębie różnych kultur)? Żywe od czasów Soboru Watykańskiego II dążenie do dialogu i zbliżenia, nie tylko w obrębie wyznań chrześcijańskich, ale i z wyznawcami innych religii, przysłania cień obaw przed synkretyzmem, irenizmem czy po prostu relatywizmem religijnym.

Prosta zasada mówiąca o tym, że dialog religijny wymaga od uczestniczących w nim stron zachowania własnej tożsamości, nie jest wystarczającą odpowiedzią na pytanie o stosunek do innych religii w tym dialogu. Na co w spotkaniu kłaść nacisk? Na szukanie i pogłębianie wszystkiego, co jest wspólne, czy raczej na eksponowanie tego, co różne? Zdrowy rozsądek podpowiada, że potrzebne jest jedno i drugie, doświadczenie uczy, że istotna jest jednak sprawa akcentów. Eksponowanie różnic wzmacnia własne szeregi, lecz do dialogu zniechęca, eksponowanie tego, co wspólne, może prowadzić do “religii złagodzonej, której główną zasadą zdaje się być »może tak, a może inaczej«".

W posoborowym Kościele do pontyfikatu Jana Pawła II dominowała druga tendencja, ale towarzyszyły jej coraz większe obawy, o których mówił arcybiskup Verdzekov. Jan Paweł II starał się przywrócić równowagę. Z jednej strony można wskazać mnóstwo wypowiedzi, takich jak w Casablance, i gestów, jak międzyreligijne spotkania w Asyżu, z drugiej - aprobatę dla deklaracji Kongregacji Nauki Wiary “Dominus Iesus" o zbawczej jedyności i powszechności Jezusa Chrystusa i Kościoła (2003 r.). Takich faktów, jak oba (1986 i 2002) międzyreligijne spotkania w Asyżu, wykreślić się nie da, nawet jeśli - jak zauważyłem podczas moich niedawnych rozmów w Watykanie - dziś kładzie się nacisk na modlitwę o pokój podczas tych spotkań, a nie na ich aspekt międzyreligijny. Jeśli po Soborze wahadło było wychylone (za bardzo?) w stronę dialogu i otwartości na innych, teraz, może na zasadzie reakcji, zdaje się przechylać w drugą stronę. Jak daleko jeszcze w tym kierunku się wychyli, nie wiadomo.

Dystans zamiast adaptacji

Przypuszczenia, że taka tendencja się nasila, zdają się potwierdzać dwie niedawne publikacje o charakterze duszpasterskim: licząca zaledwie 152 stronice książeczka za 8 euro i artykuł w sierpniowym numerze miesięcznika “Civiltŕ Cattolica". Wnikliwy watykanista włoskiego “L’Espresso" Sandro Magister zwrócił uwagę na znaczenie miejsca ukazania się tych publikacji. Książka “Ho creduto per questo ho parlato. Per una intelligenza della fede", stanowiąca “pomoc dla chrześcijan w wyrażaniu podstaw własnej wiary", została wydana przez Papieski Uniwersytet Laterański i opatrzona przedmową kardynała Camillo Ruiniego, papieskiego wikariusza dla diecezji rzymskiej. Artykuł Rolanda Meyneta SJ, “La composizione del Padre nostro", ukazał się w piśmie, którego każdy numer jest przed drukiem przeglądany przez Sekretariat Stanu.

Książka kładzie nacisk na wyższość chrześcijaństwa nad innymi religiami, kwestionuje pozorne podobieństwa między nimi, ukazując np. istotną różnicę między rozumieniem męczeństwa przez chrześcijan i przez muzułmanów, a także istotną różnicę w stosunku człowieka do Boga. Czytamy, że w odróżnieniu od religii żydowskiej i od islamu, nasza religia nie może nigdy być nazywana “religią Księgi".

Artykuł, poświęcony analizie Modlitwy Pańskiej, zestawia chrześcijańskie “Ojcze nasz" z analogiczną modlitwą istniejącą w tradycji muzułmańskiej (“Panie nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje, niech Twoja wola spełnia się w niebie i na ziemi. O Boże, jak Twoja wola spełnia się w niebie, tak okaż nam na ziemi swoje miłosierdzie. O Boże, Panie dobrych, przebacz nasze winy, nasze grzechy i nasze zaniedbania, ześlij na nas swe miłosierdzie i uzdrowienie twoich uzdrowień na to, co cierpi, by było uzdrowione"). O. Meynet wykazuje, jak bardzo pozorne jest podobieństwo i jak różne rozumienie Boga wyrażają oba teksty. Sandro Magister dość obszerne cytaty z obu publikacji komentuje: “Są to sygnały nowego sposobu wyrażania podstaw wiary chrześcijańskiej: raczej odcinania się niż dostosowywania do ducha czasu, bardziej dystansowania się niż adaptacji, postawa bardziej misji niż dialogu".

Nie sposób prowadzić dialog z inną religią zakładając, że samemu się jest w posiadaniu jedynej, całej i tylko w swojej religii właściwie wyrażonej prawdy. Trudno też kwestionować własną religię i ustrzec się relatywizmu. W ostatnich dziesięcioleciach byliśmy w Kościele świadkami tego, co Jan Paweł II nazwał “oczyszczeniem pamięci". Zrewidowane zostały słowa i czyny, które w przeszłości były źródłem podziałów i nienawiści wśród wierzących w Boga. Nazwano to odbudowywaniem wiarygodności Kościoła. Może jednak ktoś uznał, że Papież poszedł zbyt daleko?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2004