Sztuka kuszenia

Mój drogi Piołunie, czara mojego gniewu bliska jest przelania, a zapewniam Cię – nie chciałbyś zobaczyć swego stryja, jak traci nad sobą panowanie.

19.11.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

Ty jednak uparłeś się igrać z ogniem. Już drugi raz z rzędu donosisz mi o wydarzeniu, które w Twoim przekonaniu powinno mnie zachwycić. Tyle że mnie nie zachwyca. Biedny głupcze... Byłeś, jesteś i pozostaniesz diabłem pośledniego kręgu. Od wielkich mistrzów ciemności dzieli Cię nieskończona nieskończoność.

Otóż nad Wisłą – piszesz rozgorączkowany – pojawiła się wystawa artysty, którego jedna rzeźba zwróciła Twoją uwagę. To klęczący Adolf Hitler, który składa ręce do modlitwy.

Nie przeczę – galerie nie są przestrzenią diabłom obcą. W ogóle w świecie nie ma miejsc, gdzie byśmy nie zaglądali. Slumsy i wille, uniwersytety, szkoły, stadiony, kościoły i klasztory, szpitale, dworce, przytułki... Musimy być wszędzie, skoro nawet na krok nie możemy ustąpić Nieprzyjacielowi. Tyle że nie wystarczy po prostu być – trzeba jeszcze znaleźć optymalną metodę kuszenia. Maksymalnie wykorzystać potencjał zła, niszcząc wszelki zalążek dobra.

Ze sztuką – pomijając kompletny kicz i pustą prowokację, jak maczanie krucyfiksów w urynie – jest jeden problem. Zmusza do myślenia. Patrząc na figurę klęczącego Hitlera, jeden powie, że to antychrześcijański wybryk. Podobnie jak oburzony ksiądz, który w telewizji oświadczył, że oto artysta przedstawił modlitwę jako narzędzie zła. Ale drugi dostrzeże coś innego, np. zada sobie pytanie, co to znaczy się modlić? Czyż Hitler nie odmawiał pacierza jako dziecko? Kiedy modlitwa jest owocna?

A znasz, niedouczony głupcze, historię jednego z naszych największych kuszeń? Losy komendanta Auschwitz, który w dzieciństwie był przeznaczony do kapłaństwa i niejedną godzinę spędził na klęczkach? Zresztą – zanim potem zawisł na stryczku, zdążył się wyspowiadać w więzieniu w Wadowicach. Ukląkł, przeżegnał się i uczynił wszystkie pokutne plugastwa. To dopiero skandal. Jak słudzy Nieprzyjaciela mieli czelność mu to umożliwić?

Czy wiesz, ilu ludzi zastanawia się, czysto hipotetycznie, czy Hitler mógłby liczyć na miłosierdzie Nieprzyjaciela? Czy rozumiesz, jak niebezpieczna to kategoria pytań? Czy trzeba Ci wyjaśniać, jak każdy przejaw myślenia ożywia wiarę? Jak zabija religijną rutynę, która jest jednym z naszych głównych sprzymierzeńców?

Wkraczamy tu na bardzo grząski grunt, Piołunie. Nie wolno Ci bowiem zapominać o słowach Nieprzyjaciela: „Nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz. Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa”.

Jeżeli wydaje Ci się, że wystarczyłoby postawić jakąś figurę i na tym skończyłaby się Twoja praca – jesteś w błędzie. Albo w pełni panujesz nad sercem i umysłem pacjenta, a tym samym masz pewność, że np. jest już tak zrażony do Nieprzyjaciela i Kościoła, że dostrzeże w rzeźbie jedynie potwierdzenie swoich uprzedzeń – albo nie powinieneś się bawić sztuką. Bo zło wcale nie tkwi w rzeźbie; zło musisz uprzednio posiać we wnętrzu człowieka.

Przez całe wieki legiony diabłów potężniejszych od Ciebie robiły wszystko, aby ludzie postawili znak równości między modlitwą a wiązaną transakcją. Zamienili dialog z Nieprzyjacielem w handel z przedsiębiorstwem Ojciec i Syn sp. z o. o. Tym nieco subtelniejszym wmawiamy, że modlitwa jest absolutną gwarancją zbawienia. Odmawiasz pacierz – idziesz do raju. Tym prostszym wystarczy wizja handlu wymiennego: modlę się – mam dobrą pracę, modlę się – zdrowie mi dopisuje, modlę się – żyję bezproblemowo. Kiedy zaś orientują się, że spółka Bóg i Syn nie nadąża z błyskawiczną i bezpłatną dostawą do domu klienta, pozostaje już tylko podsycić rozczarowanie i odciągnąć ich od Nieprzyjaciela.

I tego się wreszcie naucz. A sztukę pozostaw tęższym od Twojego umysłom.

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2012