Szlachetne ciotki i siostry Kolberga, czyli o kobietach w antropologii

Kobiety wkraczające w XIX wieku w przestrzeń publiczną wystawiały się na cięgi ze strony tracących monopol kolegów. Musiały się charakteryzować determinacją i uporem, aby nie dać się zniechęcić do swej aktywności.

16.02.2014

Czyta się kilka minut

Prządka z kądzielą, Dobra, pow. Limanowa / Fot. Leopold Węgrzynowicz, 1916 r. / Archiwum Muzeum Etnograficznego im. S. Udzieli w Krakowie
Prządka z kądzielą, Dobra, pow. Limanowa / Fot. Leopold Węgrzynowicz, 1916 r. / Archiwum Muzeum Etnograficznego im. S. Udzieli w Krakowie

Antropologia jest nauką, w której kobiety jako aktywne badaczki pojawiły się stosunkowo wcześnie i nie musiały walczyć o możliwość zajmowania się tą dyscypliną, jak to bywało w przypadku innych dziedzin. Stało się tak bynajmniej nie ze względu na jakąś specjalną empatię wczesnych antropologów, którzy chętnie przyjęli koleżanki do swego grona. Wymusiła to na nich sama logika badań terenowych. Okazało się bowiem, że etnografowie-mężczyźni nie mieli dostępu do ważnej części każdej rdzennej kultury – do świata kobiet. Z pomocy kobiecej w swej pracy etnograficznej korzystał także Oskar Kolberg.

Przykład z Ameryki

W czasie gdy na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej Kolberg realizował swój projekt monografii regionalnych, po drugiej stronie Atlantyku, w Ameryce Północnej, pierwsi antropologowie zaczynali badać plemiona rdzennych mieszkańców tego kontynentu, później dołączyły do nich także kobiety. Matilda Stevenson towarzyszyła mężowi w czasie wypraw do indiańskich rezerwatów, pomagając w zbieraniu informacji dotyczących kobiet. Były też antropolożki, które samodzielnie prowadziły badania. Legendarna Alice Cunningham Fletcher była pionierką studiów terenowych nad wieloma grupami rdzennych Amerykanów, szczególnie Omaha, a także zwolenniczką refom i edukacji Indian.

Warto podkreślić, że amerykańskie badaczki tamtego okresu były zaangażowane w debatę publiczną nad sytuacją kobiet i używały materiału zebranego w czasie badań do uzasadniania projektów emancypacyjnych we własnym społeczeństwie. Skoro – argumentowały antropolożki wykorzystując dominujący wówczas idiom ewolucjonistyczny – zachodnia cywilizacja jest najbardziej rozwinięta, dlaczego zachodnie kobiety mają mniej wolności niż ich pierwotne siostry? Szczególnie aktywna na tym polu była Elsie Clews Parsons, która oprócz prowadzenia wieloletniej pracy badawczej wśród Indian Zuni, pisała artykuły publicystyczne o ważnych problemach własnego społeczeństwa.
Sponsorowała też badania terenowe i zajmowała się popularyzacją dyscypliny. Mogła sobie na to wszystko pozwolić, ponieważ pochodziła z zamożnej rodziny.

Tymczasem wcześniej niż Amerykanki zaczęły badać „swoich Indian”, „swój lud” badały polskie szlachcianki i przedstawicielki inteligencji. Co ciekawe, podobnie jak ich koleżanki zza Oceanu, pasję badawczą łączyły niejednokrotnie z poczuciem misji społecznej i działalnością edukacyjną, ale nie – jak wiele amerykańskich antropolożek – z aktywnością na rzecz własnej emancypacji.

Pani od obrzędów

Za pierwszą polską etnografkę można uznać Marię Czarnowską, która w roku 1817 opublikowała w „Tygodniku Wileńskim” artykuł o zabytkach mitologii słowiańskiej (przetłumaczony później na rosyjski). Materiały do pracy zebrała podczas wakacji spędzonych na Białorusi.

O tym doświadczeniu pisała: „będąc czasowie w guberni mohylewskiej (...) w majątku Hubieńszczyzna (...) znalazłam do tego zręczność w bliskim położeniu wiosek ode dworu”. Czarnowska opisała w swoim artykule kilka obrzędów: kupały, radawnicy, rusałek i bożka leśnego. Przedstawiła również ludzi, którzy te obrzędy kultywowali, oraz przytoczyła pieśni. Niezwykle interesująco i nowatorsko brzmią jej uwagi metodologiczne. Zbierając materiał w terenie, szybko musiała sobie zdać sprawę z tego, że poznanie kultury i obyczajów innych ludzi i grup społecznych to skomplikowany proces poznawczy. Tak o tym pisała: „Przez wypytywanie się u nich nie można się o niczym dostatecznie pouczyć (...). Trzeba się przypatrywać samym ich obrzędom, i znosząc przy tym rozmaite opowiadania, robić z tego wszystkiego wyobrażenie”. Artykuł Czarnowskiej odbił się szerokim echem. Korzystali z niego filomaci oraz etnografowie, Oskar Kolberg sporządził z niego wypisy.

Co ciekawe, jedyna zachowana relacja o samej Czarnowskiej, autorstwa ziemianina i lekarza interesującego się ludoznawstwem, Stanisława Morawskiego, nie jest zbyt pochlebna. Badaczka została opisana jako „egzaltowana, ekscentryczna, bas-bleu [czyli sawantka], poetka, literatka, fiksatka”. Ten zapis dowodzi, że kobiety wkraczające w przestrzeń publiczną (i nie tylko) wystawiały się na cięgi ze strony tracących monopol kolegów. Musiały też charakteryzować się determinacją i uporem, aby nie dać się zniechęcić do swej aktywności.

Jak mąż z żoną

Inny typ badaczki reprezentowała Konstancja z Flemingów, żona Zoriana Dołęgi-Chodakowskiego, prekursora badań nad Słowiańszczyzną. Warto przytoczyć następujące wyznanie tego ostatniego, dotyczące kulisów jego małżeństwa: „Wybadanie podań między wiejskimi kobietami szło dla mnie zawsze z wielką trudnością. Uważałem nieraz, że pomoc żony byłaby więcej zręczną i szczęśliwą. Dla tych przyczyn ożeniłem się i szczęśliwy jestem. Moja towarzyszka przy rządności niemieckiej zna dobrze dialekt rosyjski, bardzo odpowiada mojemu zamiarowi. (...) Korzystam z tego ułatwienia, że żona robi coraz większe postępy w zdobywaniu od wieśniaczek pieśni obrzędowych i podań, przed nią bowiem ustępuje wiejska nieśmiałość, która według mojego doświadczenia tak bardzo jest trudna do pokonania dla badacza mężczyzny”.

W nieco późniejszym czasie zbieraczką folkloru stała się również Emilia Plater, podobnie jak wiele innych szlachcianek z dworów i dworków. Ludoznawstwo stało się modne, co Zbigniew Jasiewicz tłumaczy tym, że kobiety znajdowały w tej aktywności możliwość realizacji zainteresowań artystycznych i naukowych, a jednocześnie działalność ta miała uzasadnienie społeczne i patriotyczne.

„Powiedzcie mnie powiastkę”

Sam Oskar Kolberg w pracy nad swoimi monografiami regionalnymi korzystał z pomocy wielu kobiet, przede wszystkim ziemianek. Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo ograniczone byłoby jego dzieło, gdyby nie ten kobiecy wkład.
Jedną z jego najważniejszych współpracowniczek była Antonina Konopczanka. Antonina była siostrą Józefa Konopki, właściciela podkrakowskich Mogilan, w którego gościnie etnograf spędził kilkanaście lat. Konopczanka spisywała wywiady prowadzone według wskazówek Kolberga. Co ważne – notowała wszystko bardzo szczegółowo, razem z pytaniami i odpowiedziami. Dobre wyobrażenie jej metody terenowej daje poniższy przykład:

„Konopczanka: »Moje kobieciny, powiedzcie mnie jaką powiastkę«. Skotaczka: »Ej, cóżby to?«. Konopczanka: »O potępieńcach«. Elżbieta: »Ja wiem, niech Wielmożna Pani słucha«”. (Po tym dialogu następuje opowieść, po której badaczka dopytuje jeszcze o konkretne kwestie. Jak wyjaśniają „kobieciny”, potępieńcami są często Moskale, bo ich „bylejako” ochrzczono.)

Niezależną badaczką i etnografką była Stefania Ulanowska, która opracowała kilka monografii wsi i napisała kilkadziesiąt artykułów naukowych. W dowód uznania w 1894 r. Komisja Antropologiczna Akademii Umiejętności przyjęła ją do grona swych członków – wybór ten nie został jednak niestety zatwierdzony przez władze Akademii. Ulanowska była też autorką utworów literackich, w których wykorzystywała swą wiedzę dotyczącą folkloru. Stanowiło to zresztą częstą praktykę wśród pierwszych pokoleń etnografek, które chętnie łączyły działalność badawczą z pisarstwem, naukę ze sztuką.

Nie tylko Skłodowska-Curie

W kontekście pierwszych polskich etnografek warto też wymienić Reginę Lilientalową, uczennicę Ludwika Krzywickiego na Uniwersytecie Latającym, a później współpracowniczkę etnografa Jana Karłowicza i Icchoka Lejbusza Pereca, jednego z twórców i klasyków literatury jidysz. Była ona pierwszą poważną badaczką folkloru żydowskiego, której prace publikowała Polska Akademia Umiejętności.

Inną studentką Latającego Uniwersytetu była Maria Czaplicka, badaczka międzynarodowego formatu. Kontynuowała naukę w Anglii (w tym samym czasie co Bronisław Malinowski). Poprowadziła ekspedycję jenisejską na Syberię, a później została pierwszą kobietą-wykładowczynią antropologii w Oksfordzie. Musiała opuścić to stanowisko, gdy z wojny powrócił mężczyzna, którego miejsce zajęła. Starała się o warsztat pracy w odrodzonej ojczyźnie. Niestety, bezskutecznie, nad czym bardzo bolała. W tamtych czasach jedyną kobietą, która mogła w Polsce zasiąść za uniwersytecką katedrą, była Maria Skłodowska-Curie.

Udało się to dopiero Cezarii Baudouin de Courtenay-Ehrenkreutz-Jędrzejewiczowej, która była pierwszą kobietą na katedrze etnografii, najpierw na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, później – na Uniwersytecie Warszawskim.  
Korzystałam z referatów Ewy Antyborzec, Zbigniewa Jasiewicza i Andrzeja Rataja, wygłoszonych podczas konferencji „Kobiety z wyobraźnią. Etnograficzne i socjologiczne pisarstwo kobiet”, która odbyła się w Muzeum Etnograficznym w Toruniu w 2012 r.

Dr GRAŻYNA KUBICA jest antropolożką społeczną. Pracuje w Instytucie Socjologii UJ. Autorka m.in. książki „Siostry Malinowskiego, czyli kobiety nowoczesne na początku XX wieku” (2006). Właśnie ukończyła biografię antropologiczną Marii Czaplickiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2014

Artykuł pochodzi z dodatku „Wariacje Kolbergowskie