Szkwał rozwojowy

Mamy przed sobą ostatnie dziesięć lat, podczas których możemy dogonić Zachód. Jeżeli nie wykorzystamy tej dekady, zostaniemy małym krajem starych ludzi. Nadchodzi czas próby dla elit intelektualnych Polski.

29.06.2010

Czyta się kilka minut

Obecna dynamika zjawisk gospodarczych nie ma precedensu w historii. W naszym regionie średni poziom PKB na mieszkańca wynosił w 1500 r. około 60 proc. poziomu z Europy Zachodniej. Do połowy lat 90. XX w. ta relacja się pogarszała, schodząc aż do ok. 30 proc. W ciągu następnych kilkunastu lat wróciliśmy do 60 proc., przez dekadę odrabiając zaległości z pięciuset lat. Dobrze wykorzystaliśmy szansę, umiemy sobie radzić w gospodarce rynkowej, a jeśli przedsiębiorcy zostaną wsparci mądrymi reformami, to kraje naszego regionu mogą się szybko zbliżyć poziomem rozwoju do społeczeństw Zachodu.

Ale tak dynamiczne środowisko ekonomiczne niesie ze sobą nowe ryzyka, na które musimy reagować znacznie szybciej niż kiedyś. W najbliższej przyszłości kraje, które złapią wiatr w żagle, będą miały odpowiednio wyszkoloną załogę i sprawny jacht, wejdą w "ślizg" i przyspieszą. Inne, które na czas nie postawią żagli, zostaną w miejscu.

W Polsce decydenci nawet nie do końca wiedzą, skąd wieje.

Polska łódź będzie w najbliższym czasie pływać po akwenie bardzo wzburzonym: jak pokazuje 800 lat historii kryzysów finansowych, do ich długotrwałych negatywnych konsekwencji należy niewypłacalność rządów w wielu krajach. Najbliższe lata lub nawet dekady będzie cechowała dużo większa zmienność koniunktury niż dekady minione. Po okresie wielkiego uspokojenia czeka nas era turbulencji.

W ciągu kilku najbliższych lat dług publiczny w wielu krajach silnie wzrośnie, często przekraczając znacznie 100 proc. PKB. Przede wszystkim w krajach rozwiniętych, które wchodzą w okres starzenia się społeczeństw i szybko rosnących wydatków publicznych na emerytury - bo jeszcze nigdy proces starzenia się społeczeństw nie wystąpił z taką siłą jednocześnie w wielu krajach. Kraje, które prowadzą niewiarygodną politykę fiskalną i są narażone na wysokie koszty starzenia się społeczeństwa, będą bankrutować. A bankructwo kraju powoduje gwałtowne przepływy kapitału, zmiany kursów walutowych i stóp procentowych, oraz rodzi ryzyko bankructwa kolejnego, na skutek wycofywania się inwestorów portfelowych.

Do tego nadchodzi pierwszy w historii globalny konflikt pokoleń: bardzo liczne pokolenie seniorów z wyżu demograficznego będzie się po przejściu na emeryturę domagało utrzymania standardu życia, co oznacza wysokie wydatki publiczne na opiekę zdrowotną oraz wysoką stopę zastąpienia, czyli relację emerytury do ostatniego wynagrodzenia. Mniej liczne pokolenie młodych będzie się temu przeciwstawiać. W 2060 r. liczba Polaków w wieku powyżej 65. roku życia będzie większa niż liczba zatrudnionych osób w wieku 15--64 lat. Seniorów będzie tak wielu, że uchwalą sobie takie prawo i takie przywileje, jakie będą im odpowiadały. Młode pokolenie nie zaakceptuje wysokich podatków i albo wybierze emigrację, albo okaże się, czy ustrój demokratyczny jest w stanie przetrwać tak duże wyzwania.

Aby za 30-40 lat uniknąć wojny pokoleń, która w skrajnym przypadku może doprowadzić kraj do ruiny, decyzje trzeba podejmować dzisiaj. Potrzebna jest mądra polityka prorodzinna, by rosła liczebność młodego pokolenia, oraz trzeba zapewnić wyższe stopy zastąpienia pokoleniu seniorów, ale bez naruszania stabilności finansów publicznych. Niestety, w obu obszarach wykazaliśmy się skrajną strategiczną

ślepotą: w małych miasteczkach i na wsiach do przedszkoli uczęszcza najmniej dzieci w całej UE, reforma emerytur mundurowych została zaniechana, ministrowie proponują przesunięcie większości składki z OFE do ZUS...

Lata 2010-2020 to ostatnia dekada, podczas której Polska może dogonić kraje Zachodu. Po 2020 roku będzie to niemożliwe ze względu nie tylko na wyzwania demograficzne, ale też klimatyczne i energetyczne. Jeśli polityka klimatyczna nie ulegnie zmianie, po 2020 r. wykorzystanie brudnej energii w gospodarce stanie się bardzo drogie. A ponad 90 proc. energii czerpiemy z brudnych źródeł. Ponadto wiele bloków energetycznych jest przestarzałych i w najbliższej dekadzie będzie się je zamykać. Jeżeli efektywność energetyczna gospodarki znacząco nie wzrośnie, to małe moce wytwórcze i bardzo zły stan sieci, połączone z bardzo ograniczonymi możliwościami importu, mogą skutkować powszechnymi blackoutami już pod koniec obecnej dekady.

Jednak do 2020 r. będziemy mieli dość prądu, więc możemy się szybko rozwijać. Tylko żeby osiągnąć stopy wzrostu na miarę naszych ambicji, czyli 6-7 proc. rocznie, zamiast niecałych 4 proc. prognozowanych obecnie, potrzeba zdecydowanych działań rządu i parlamentu, które uruchomią rezerwy wzrostu. Obecnie ich nie widać, zaś nawet działania wspierające rozwój Polski, takie jak prywatyzacja, zostały podporządkowane złym celom, gdzie nad konkurencyjnością gospodarki nadrzędny jest cel fiskalny. To wielki wstyd, że Polska ciągle znajduje się w ósmej dziesiątce w rankingu Doing Business Banku Światowego, który ocenia jakość regulacji otoczenia biznesu. W 2010 r. Polska uplasowała się na 72. miejscu, wyprzedza nas Rwanda, Namibia, Kazachstan, Mongolia. Polska ma najbardziej przeregulowaną gospodarkę w Unii, zaś w Regionalnym Rankingu Innowacyjności 2009 wszystkie regiony w Polsce są klasyfikowane jako te o niskiej lub bardzo niskiej innowacyjności.

Polscy przedsiębiorcy, zamiast łapać w żagle "szkwały rozwojowe", muszą więc uważać na rafy administracji publicznej. Dotąd i tak płynęli w dobrym tempie, ale dalej już nie dadzą rady, bo firmy w innych krajach mają sprzyjający wiatr i wolną drogę.

Co więcej, Polska nie ma rzeczywistej strategii rozwoju. Owszem, to stwierdzenie brzmi kontrowersyjnie: przecież mamy nie tylko "Strategię Rozwoju Kraju do 2015", ale też wiele strategii dziedzinowych i regionalnych. I na tym właśnie polega nasz problem: jak pokazuje raport Ministerstwa Rozwoju Regionalnego z 2007 r., w okresie 1989-2006 powstało... 406 strategii rządowych. Raport ocenia, że "powstające dokumenty strategiczne rządu cechował brak spójności, część strategii sektorowych była opracowana w oderwaniu od innych strategii, nawet w przypadkach, gdy poruszały wspólne zagadnienia (...)". Rząd dokonał surowej samooceny, ale znów nie wyciągnął wniosków. Przykładem może być ważny strategiczny dokument przygotowany w KPRM przez zespół doradców premiera "Polska 2030" - pierwszy, który miał szansę zmienić funkcjonowanie administracji publicznej. Został zignorowany.

Brakuje nam dziś, po pierwsze, ciągłości wiedzy, a cele strategiczne są zastępowane krótkookresowymi celami politycznymi. Po drugie, najważniejsze osoby w państwie poświęcają czas budowie wizerunku partii i "gaszeniu pożarów", zapominając o słowach Sun Tzu: "wszyscy widzą taktykę, która prowadzi mnie do zwycięstw, ale nikt nie dostrzega strategii, która jest ich źródłem". Gdyby kluczowe osoby w kraju zajęły się zarządzaniem strategicznym chociaż w połowie tak poważnie jak aferą hazardową, mielibyśmy dzisiaj znacznie mniej problemów do rozwiązania. Po trzecie, decyzje zapadają w "Polsce resortowej": na posiedzeniu rządu minister jest rzecznikiem interesów swojego resortu, myśląc kategoriami podległego mu departamentu, a nie całej "firmy".

Nasze zdolności rozwojowe ogranicza także bardzo niski poziom kapitału społecznego, obniżany jeszcze przez jakość polskiej debaty publicznej. Poziom mediów popularnych prowadzi do degradacji intelektualnej Polski. Gwałty, morderstwa, negatywne emocje albo ploteczki. Żadnej wiadomości, która pobudzałaby do myślenia - to codzienność naszych mediów. Tymczasem niska jakość debaty publicznej pociąga obniżenie poziomu kapitału społecznego: nie ufamy sobie wzajemnie. Administracja - obywatelom, firmy - sobie nawzajem, od lat nie ma zaufania między premierami a prezydentami, w samorządach miast itd. Gdy zaś brakuje zaufania, wszystko trzeba regulować prawnie, stąd Polska jest najbardziej przeregulowanym krajem w Europie. A nadmierne regulacje pociągają koszty: niższe tempo wzrostu i zatrudnienie, mniejszą liczbę firm.

Ponadto zbliżamy się do poziomu, na którym o jakości życia decyduje jakość zbiorowych decyzji: co z tego, że wielu z nas jeździ drogimi samochodami, skoro brak tych decyzji spowodował, że stoimy w koszmarnych korkach? Wzrost jakości życia nie polega na zamianie samochodu na jeszcze droższy, lecz na mądrej zbiorowej decyzji o budowie obwodnicy. Do takich decyzji niezbędne jest jednak zaufanie.

Brak strategicznej wizji Polski i niski kapitał społeczny to najpoważniejsze "miękkie bariery" w rozwoju Polski. Ale w XXI wieku to "miękkie bariery" będą nas ograniczały bardziej niż "twarde". Mamy jacht w niezłym stanie, ale na pokładzie jest kilku kapitanów, załoga sobie nie ufa, a w dodatku mówi kilkoma różnymi językami. Taki jacht nie ma szans w regatach, nawet przy sprzyjających wiatrach.

Unia ocenia, że w połowie XXI wieku Polska ma być najwolniej rozwijającym się krajem w Europie. Taka może, ale nie musi być przyszłość naszego kraju. Jeżeli przeprowadzimy konieczne reformy, możemy mieć przed sobą "złotą polską dekadę", najlepszy okres w historii gospodarczej Polski. Ale reformy trzeba zacząć dziś.

Dr hab. KRZYSZTOF RYBIŃSKI jest profesorem SGH, w latach 2004-08 wiceprezes NBP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Polonia quo vadis (27/2010)