Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ktoś mówi coś, z czym się nie zgadzasz – i mówi to stanowczo, z dużą pewnością siebie – a ty równie stanowczo odpowiadasz: „Nie. Protestuję. To nieprawda. Nie mogę tego przyjąć”. Porozumienie i pojednanie są w tej chwili niemożliwe, ale nie ma przynajmniej złudzenia pojednania. Szarej strefie przeciwstawić się trudniej. Jest jak mgła: niby nie stanowi bariery, a jednak utrudnia poruszanie się, wyprowadza na manowce, sprawia, że kręcisz się w kółko.
Wyraziste poglądy często są wypowiadane podniesionym głosem lub krzykiem. Szara strefa mówi szeptem. Mówi tak, jakby nie mówiła. Przyjmuje twój argument tak, jakby go nie podzielała. Pytana o to, jakie jest jej stanowisko, odpowiada: „Idź do poselstwa albo i nie idź”. Twierdzi i równocześnie nie twierdzi. Jest może „za”, może „przeciw” – nie wiadomo. Najpewniej stoi z boku i się przygląda. Gdy ją zapytać, co właściwie ma na myśli, milczy albo udziela wymijających odpowiedzi. A jeśli czasem odpowie wprost, można odnieść wrażenie, że jej odpowiedź jest sprzeczna z tym, co mówiła wcześniej. Chcesz ją nacisnąć, dopytać. Jak mgła, rozstępuje się przed tobą i jednocześnie okleja cię ze wszystkich stron. Spróbuj nacisnąć mgłę.
Nie są jej w stanie wychwycić sondaże, badania, wywiady. Nie jest konsekwentna – raz mówi to, raz tamto. Popiera władzę i nie lubi władzy. Zgina się na jej widok i szemrze za jej plecami. Za nic nie odpowiada. Odpowiadają ci, którzy zabierają głos, podejmują decyzje, którzy się angażują. A ona przecież nie zabiera, nie podejmuje, nie angażuje się. Dlatego też nigdy nie czuje się winna. Może być sojuszniczką tych, którzy wzmacniają państwo, i tych, którzy je osłabiają. Tych, którzy domagają się większej solidarności, i tych, którzy mówiących o solidarności nazywają szkodnikami. Oburza się z oburzonymi. Pomacha piąstką, ale gdzieś daleko w tle. Chętnie przyklaśnie temu, któremu akurat klaszczą. Kiedy dołącza do jakiejś manifestacji, idzie chodnikiem, nie ulicą. Na meczu sprawdza, w jakim znalazła się sektorze.
Groźna, kiedy przyłącza się do silniejszych. Na szczęście od czasu do czasu wystraszy się własnej odwagi. Lubi oglądać konflikty, ale nie lubi być w ich centrum. Tam, gdzie konflikty rozpalają się do czerwoności, wycofuje się, żeby przeczekać. Nie pomaga i nie przeszkadza. Na wszelki wypadek w kiosku kupuje tylko program telewizyjny. Bywa, że idzie na wybory, ale niechętnie, ulegając presji bardziej zdecydowanych znajomych. Woli zostać w domu i przeczekać. Po wyborach, w których nie brała udziału, śmieje się z tych, co dali się zwieść i poszli. Jeśli głosowała, nie mówi, na kogo. Nie przywiązuje się do partii ani kandydatów. Od kandydatów niczego nie wymaga, a na dźwięk słowa „partia” dostaje dreszczy. Nie wie, czy te dreszcze są przyjemne, czy nie.
Jest ważna, bo prawdopodobnie jest duża. Może przechylać szalę historii na jedną lub drugą stronę. ©