Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeszcze niedawno Noe jawił się jako jedyna szlachetna postać na terenach objętych potopem. Autor biblijny pisze o nim, że był człowiekiem prawym, który żył w przyjaźni z Bogiem i "wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi" (Rdz 6, 9). Zachowania kombatantów nieskazitelności nie zawsze jednak okazują się jednakowo budujące. Można przetrwać potop i załamać się przy podziwianiu uroków winnicy. Pijany Noe stanowi ostrzeżenie dla tych wszystkich, którzy byliby skłonni spocząć na duchowych laurach w przypływie osobistego uznania dla swych wcześniejszych zasług.
Przykład Noego niesie gorzką lekcję realizmu. Niezależnie od naszych wcześniejszych osiągnięć, zawsze może ujawnić się syndrom Noego, który u bliźnich zrodzi kłopotliwe pytanie: dlaczego na starość zgłupiał? Odurzenie przez nienawiść, fanatyzm polityczny czy pogardę bywa jeszcze groźniejsze niż upojenie winem. Naga prawda, odarta z wszelkich złudzeń, może wtedy rodzić efekty porównywalne z następstwami potopu. Ważne jednak, aby nie popaść w łatwe przygnębienie i nie ujmować całego świata w perspektywie dramatu Noego. Realnym składnikiem tego świata są bowiem nie tylko alkoholowe perturbacje biblijnego bohatera, lecz również jego wcześniejsza uczciwość, codzienna praca przy uprawie winnicy, symbolika tęczy przymierza świadcząca o szczególnej więzi z Bogiem.
Nie wolno dramatów ludzkiego życia sprowadzać do jednego epizodu; byłoby to bowiem wyrazem pryncypialności jeszcze groźniejszej niż syndrom Noego. Trzeba natomiast pamiętać, że bohaterscy uczestnicy wielkich dziejów mogą również doświadczyć zmęczenia życiem i popełniać zwyczajne głupstwa. Nie trzeba ich wtedy bronić za wszelką cenę; nie należy jednak również utożsamiać Noego z Kainem. Czas Adwentu to okres przezwyciężania łatwej rutyny i poszukiwania świeżości spojrzenia, które wychodzi poza prostą logikę dwuwartościową.