Symbol, który trudno zastąpić

Chrześcijańskie są korzenie tożsamości, a nie sama polska tożsamość. Ten, kto własne korzenie odrzuca, ma kłopot z kulturową identyfikacją.

23.01.2012

Czyta się kilka minut

Cieszę się, że nasza wymiana myśli skłoniła prof. Henryka Markiewicza do zapoznania się z oryginałami ekspertyz prawników na temat krzyża w Sejmie. Dzięki temu pewne rzeczy zostały sprostowane, np. profesor wycofał się z obciążającej panią marszałek Kopacz sugestii stronniczości w doborze autorów ekspertyz. Uzgodniliśmy także najważniejszy, moim zdaniem, problem znaczenia uchwały Sejmu z 3 grudnia 2009 r. (odnoszącej się do pierwszego wyroku Trybunału strasburskiego w sprawie Włoszki Lautsi, nakazującego państwu włoskiemu zdjęcie krzyży w szkolnych klasach). Mój adwersarz przyznaje rację, że przegłosowanie tej uchwały jest pośrednim uznaniem obecności symbolu krzyża w auli Sejmu.

Ja także muszę sprostować pewną rzecz, którą zauważył prof. Markiewicz. Rzeczywiście, przy pytaniu, czy państwo ma obowiązek zachować neutralność czy bezstronność, niezbyt ściśle mówiłem o bezstronności wobec związków religijnych, tymczasem konstytucja mówi nie o związkach, tylko o przekonaniach religijnych. Oczywiście sprawą konwencji jest, czy to ma być neutralność, czy bezstronność. Nie zmienia to jednak faktu, że z protokołów prac Komisji Nadzwyczajnej Sejmu jednoznacznie wynika, iż zrezygnowano z pojęcia neutralności, a przyjęto pojęcie bezstronności rozumiane jako możliwość współpracy i pozytywnego stosunku państwa wobec właśnie związków religijnych (a nie przekonań). Rzecz jasna, że intensywność tej współpracy w jakimś stopniu jest zależna od liczby wyznawców danego związku religijnego.

Profesor zarzuca mi i ekspertom, którzy się wypowiadali, że potraktowaliśmy krzyż w Sejmie ad hoc jako symbol kultury europejskiej, żeby – jak mówi – uspokoić sumienie prawnicze. Tu się prof. Markiewicz myli. Trybunał Konstytucyjny w połowie lat 90. rozpatrywał wniosek o wydanie powszechnie obowiązującej wykładni ustaw (wtedy taką kompetencję Trybunał posiadał) w sprawie ustawy o radiu i telewizji. W ustawie tej znalazł się zapis, że jako jeden z obowiązków, które radiofonia i telewizja mają wypełniać, jest szacunek dla wartości chrześcijańskich. Padło pytanie, jak to rozumieć. Trybunał Konstytucyjny uznał, że wartości chrześcijańskie należy rozumieć jako uniwersalne wartości kultury europejskiej. Zatem taka interpretacja nie jest sformułowana ad hoc specjalnie z powodu krzyża w Sejmie – już kilkanaście lat temu była ona szeroko uzasadniana. Wartości chrześcijańskie są tymi, które tworzyły cywilizację europejską. I temu nie da się zaprzeczyć. Swoje korzenie w kulturze europejskiej mają i ci współcześni Europejczycy, którzy są chrześcijanami, i również ci, którzy się do chrześcijaństwa nie przyznają.

Europejczyk powinien posiadać katalog kulturowych punktów zaczepienia, które go definiują jako Europejczyka. Są one zakorzenione w filozofii greckiej, prawie rzymskim i podmiotowym traktowaniu człowieka przez naukę chrześcijańską. Prof. Markiewicz ma rację, że wielokrotnie te punkty zaczepienia były deptane i profanowane, że niszczono ludzi posługując się znakiem krzyża wpisanym w kulturę europejską czy wykorzystując inne elementy nauki Kościoła. Ale to nie przekreśla faktu, że korzenie tożsamości Europejczyka są chrześcijańskie.

Prof. Markiewicz zauważa, że w jednej z ekspertyz jej autorzy, profesorowie Dariusz Dudek i ks. Piotr Stanisz, piszą o „chrześcijańskiej tożsamości Narodu Polskiego”, co jego zdaniem oznacza, iż „kto nie jest chrześcijaninem, temu polska tożsamość nie przysługuje”. Nie wiem, czy sięgając do kontekstu ekspertyzy można owo wyrażenie tak zinterpretować. W każdym razie w pełni się z prof. Markiewiczem zgadzam, że nie można mówić w ten sposób, iż kto nie jest chrześcijaninem, to nie jest Polakiem. Naród polski ma swoje chrześcijańskie korzenie, ale to nie znaczy, że członkowie tego narodu muszą być chrześcijanami czy katolikami. Ważne jest, jak sądzę, rozróżnienie: chrześcijańskie są źródła czy korzenie tożsamości Polaka czy Europejczyka, a nie sama tożsamość polska czy europejska. Do chrześcijańskich korzeni wszyscy Polacy czy Europejczycy mogą się odnieść, co nie oznacza, że muszą być chrześcijanami. Ten, kto własne korzenie chrześcijańskie odrzuca, moim zdaniem ma kłopot z identyfikacją kulturową czy narodową.

Jeszcze sprawa, o której do tej pory nie mówiliśmy. Ważne jest, że w dyskusji o znaczeniu krzyża mamy na myśli krzyż łaciński, a nie żaden inny, gdyż to on właśnie symbolizuje naszą przynależność do kultury Zachodu, a nie np. do kultury Wschodu. Jeżeli uzmysłowimy sobie różnicę tych kultur i naszą przynależność kulturową, to łatwo uznamy, że łaciński krzyż jest ważnym dla nas kulturowym symbolem. 

PROF. ANDRZEJ ZOLL (ur. 1942) jest byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego i byłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, kierownikiem Katedry Prawa Karnego UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
ANDRZEJ STANISŁAW ZOLL (ur. 1942 r.) – profesor nauk prawnych, specjalista w dziedzinie prawa karnego. Od początku kariery naukowej związany z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego, autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2012