Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Syrii żył od 1966 r., najpierw w Aleppo i Damaszku, wreszcie w Homs: jako duszpasterz, psychoterapeuta i opiekun młodzieży upośledzonej umysłowo, dla której zbudował internat i gospodarstwo rolne. Produkowane tu wino należało podobno do najlepszych w Syrii. Gdy trzy lata temu zaczęła się rewolucja, a potem wojna domowa, nie opuścił miasta – choć go namawiano.
75-letni holenderski jezuita Frans van der Lugt chciał zostać do końca z syryjskimi chrześcijanami i muzułmanami. Przed wojną miasto liczyło milion ludzi (w tym 60 tys. chrześcijan). Dziś została połowa, w tym ok. 70 chrześcijan. Dzielnica Bustan al-Diwan – tu, na starym mieście w Homs, mieści się klasztor jezuitów – to jedno z miejsc, które stały się piekłem na ziemi. Zajęte przez powstańców, ostrzeliwane od miesięcy przez wojska rządowe. I celowo głodzone.
Był dziś jedynym chrześcijańskim duchownym w Homs. W uszkodzonym przez ostrzał klasztorze przyjął kilkudziesięciu uchodźców-Syryjczyków, chrześcijan i muzułmanów. „Syryjski naród dał mi tak wiele przyjaźni i inspiracji. Gdy on cierpi, chcę dzielić z nim ból” – mówił w wywiadzie.
Christoph Reuter z tygodnika „Spiegel”, który podróżował incognito po ogarniętej wojną Syrii i spotkał „abuna Frans”, cytował jego opowieść: „Pewna islamska organizacja dobroczynna daje cztery kilo mąki na tydzień. Z tego żywimy 30 najcięższych przypadków, upośledzonych, starych, muzułmanów i chrześcijan”. Porcja to kawałek pity i kilka oliwek.
„Ludzie nie mają nic do jedzenia. Nie ma nic bardziej bolesnego niż widok matki, które zbiera z ulicy resztki, by nakarmić dzieci. Nie mogę zaakceptować, że ludzie umierają z głodu. Kochamy życie i chcemy żyć” – apelował niedawno jezuita w nagraniu wideo, ostatnim z jego przesłań do świata.
W poniedziałek, 7 kwietnia, do klasztoru wtargnęło dwóch zamaskowanych ludzi z bronią. Zranili wartownika pilnującego klasztoru, a jezuitę uprowadzili i zastrzelili. Kim byli, nie wiadomo (podejrzany jest islamski Front al-Nusra). Lugt starał się zachować polityczną neutralność i jeśli krytykował, to i władze, których propagandę psuły jego apele w sieci, i powstańców, wśród których dominują islamscy fundamentaliści.
Zakon jezuitów ogłosił, że Lugt spocznie w Homs, „tak, jak sobie tego życzył”.
(za: KNA, Kathpress, Spiegel Online)