Święty strach

Nie podoba nam się manipulacja strachem. ­Metodę: zasiać strach i jako „jedyny obrońca” zgarnąć władzę, uznajemy za niegodziwą.

19.02.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

O takiej metodzie pisze w tym numerze Marcin Żyła. Słysząc to, może ktoś zapytać o religię. Czy przypadkiem wiara w bogów (w Boga) nie wyrosła ze strachu przed groźnym światem? Czy siłą religii nie jest przypadkiem pielęgnowanie strachu w wiernym ludzie? Choćby znany cytat z Mądrości Syracha: „Temu, kto się Pana boi, dobrze będzie na końcu, a w dniu swej śmierci będzie błogosławiony. Początkiem mądrości jest bojaźń Pana” (Syr 1, 13-14).

A jednak nie. Różnicę między „bojaźnią” a strachem już dawno ukazał klarownie o. Jan Andrzej Kłoczowski (miesięcznik „List” 9/2002). „Bojaźń”, słowo rzadko dziś używane, oznacza troskę o coś ważnego, o wielkie dobro. Żywić bojaźń znaczy strzec jakieś wielkie dobro. Strach paraliżuje, bojaźń mobilizuje. Bojaźń Boga znaczy (według J.A. Kłoczowskiego) raczej „bojaźń o Boga”. Kłoczowski wspomina w artykule swoją polemikę z filozofem Bohdanem Chwedeńczukiem, który utrzymywał, że to religia wprawia ludzi w strach przed śmiercią, że to księża straszą tymi wszystkimi sądami. Kłoczowskiemu zaś – jak pisze – „wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie”. Zwolennikom duszpasterzowania strachem polecam ten artykuł znakomitego krakowskiego dominikanina.

Trudno jednak zaprzeczyć (i Kłoczowski nie zaprzecza), że manipulowanie strachem od dawna kusiło i dziś jeszcze kusi duszpasterzy. Widmo potępienia i wieczystych kar piekielnych pociąga jako skuteczne narzędzie walki z grzechem i jako sposób nawracania ludzi. Zresztą, wedle powszechnego przekonania, w samej Ewangelii można znaleźć straszące cytaty, mówiące o „ogniu, który nigdy nie gaśnie” i o wiecznym potępieniu. Tymczasem wcale tak nie jest zdaniem wybitnego teologa o. Wacława Hryniewicza. Pisze: „Ewangelia, Dobra Nowina daje niezwykłe świadectwo o nieskończonej miłości Boga. (...) Ewangelia nie straszy ludzi wiecznym piekłem, aby w ten sposób nakłonić ich do zmiany życia. To my uczyniliśmy z niej groźną nowinę o sądzie i potępieniu na wieki” („Abym nie utracił nikogo”, s. 14). Papież Franciszek zdaje się sądzić podobnie, kiedy mówi, że jedyna właściwa hermeneutyka słów Chrystusa to hermeneutyka miłosierdzia. Sam zaś Hryniewicz dowodzi, że jego teologia „próbuje odszukać zapomniane prawdy chrześcijaństwa” („Chrześcijaństwo nowych początków”, s. 8).

Dziś zresztą duszpasterstwo przez straszenie wydaje się odchodzić do przeszłości. Papież Franciszek robi wszystko, aby Kościół nie straszył, ale zawsze głosił ludziom „Evangelii gaudium” – radość Ewangelii.

Strach jednak pozostaje pokusą rządzących. Czy „Święty Kościół grzesznych ludzi”, będący i tajemnicą wiary, i wielką, światową organizacją, tu i ówdzie nie ulega pokusie sięgania po strach, oczywiście dla realizowania swoich świętych celów?

Otwierając 11 października 1962 r. Sobór Watykański II, Jan XXIII przestrzegał przed „tymi prorokami niedoli, którzy występują jako zwiastuny wydarzeń zawsze nieszczęśliwych i jakby zapowiadających koniec świata”.

Laicyzacja kultury, spadek liczby powołań, puste kościoły w niektórych, kiedyś żarliwie katolickich krajach, dyskryminacja chrześcijan, ujawnienie skandali z udziałem ludzi Kościoła, islamscy imigranci w chrześcijańskiej Europie, antykościelne i antyklerykalne wystąpienia na różnych forach komunikacji i życia publicznego, zawłaszczanie przez narodowców dorobku katolickiej myśli, a w samym Kościele trudności z percepcją nauczania papieża Franciszka itp. – można te zjawiska postrzegać i ukazywać jako przerażające zagrożenia, ale także można (i chyba należy!) widzieć w nich wyzwania dla wierzących, których Chrystus nie przestaje posyłać do świata takiego, jaki jest.

Zaryglowanym „ze strachu przed Żydami” uczniom Zmartwychwstały kazał otworzyć drzwi i bez lęku iść „na cały świat”, by głosić Dobrą Nowinę.

Bo co to by był za Kościół, który się wszystkiego boi i który zamiast iść do „złego świata”, się barykaduje?©℗


CZYTAJ TAKŻE:

  • Marcin Żyła: Oto mechanizm, którego ofiarami stało się kilka milionów Polaków. Znany od dawna, przećwiczony na nowo, znów udowodnił politykom swoją użyteczność.
     
  • MIKOŁAJ WINIEWSKI, psycholog społeczny: Zarządzanie strachem to psucie społeczeństwa. Jest nieodpowiedzialne. Złe emocje dużo prościej wywołać, niż okiełznać.
     
  • Patrycja Bukalska: Czesi czują się w swym kraju bezpiecznie jak nigdy. Ale ich politycznymi wyborami rządzi strach:  przed uchodźcami i imigrantami. Zjawisko to rozlało się  po naszej części kontynentu.
     
  • ZUZANA SCHREIBEROVÁ I JAN DÍTKO, Wielokulturowe Centrum Praga: Stosunek do muzułmanów czy Romów służy budowaniu negatywnej tożsamości Czechów – oni mają uosabiać to, czym my nie jesteśmy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2018