Święci patronowie, aniołowie i prorocy

Grafiki przenoszą nas w świat ludowej pobożności sprzed prawie 200 lat. Pełniły funkcję kultową, często traktowano je jak talizmany.

10.11.2014

Czyta się kilka minut

Drzeworyt „Matka Boska Rzeszowska”, 1801–1841 r. / Fot. Jurij Merduch
Drzeworyt „Matka Boska Rzeszowska”, 1801–1841 r. / Fot. Jurij Merduch

Niektóre z nich powstały prawie 200 lat temu, ale ich ekspresja wydaje się bardzo współczesna. Surowa, autentyczna i pełna energii. W krakowskim Muzeum Etnograficznym (MEK) można oglądać wystawę „Spotkanie. Drzeworyty ludowe z kolekcji Józefa Gwalberta Pawlikowskiego zachowanej we Lwowie”. Ekspozycja gromadzi prace, które nigdy nie były eksponowane ani w całości publikowane. Od lat 40. XX w. pozostawały właściwie niedostępne.

Zainteresowanie sztuką ludową przeżywa obecnie pewien regres i może dlatego znakomita wystawa w krakowskim muzeum trwa i zachwyca, ale bez medialnego rezonansu. Nie my pierwsi jednak doświadczamy pewnego dystansu wobec tych arcydzieł twórczości rodzimej. „Piękności rylca i wykończenia dostrzeżesz tu mało, a bohomazów tu więcej, niż we wszystkich oddziałach razem” – pisał w 1857 r. lwowski historyk i bibliotekarz Henryk Schmidt. I dodawał: „(…) ani rysunku, ani cieniowania, ani zresztą najmniejszego nie widać pojęcia o sztuce”. Na szczęście znalazł się ktoś, kto był zupełnie innego zdania.

Z dziejów pewnej kolekcji

Prawnik, ziemianin i cesarski urzędnik Józef Gwalbert Pawlikowski (1793–1852) inwentaryzował w XIX w. zbiory rodziny Ossolińskich i sam zaraził się bakcylem kolekcjonowania. Swoje zbiory gromadził najpierw w rodzinnej posiadłości w Medyce, a od 1849 r. we Lwowie. Kolekcjonerstwo „ojczystych starożytności” traktował jako patriotyczny obowiązek. Jak podkreśla krakowska badaczka Beata Skoczeń-Marchewka z MEK, „skierował swoją uwagę na niedocenianą wówczas twórczość ludowych i prowincjonalnych artystów, zaliczając ją tym samym do dziedzictwa narodowego, co wówczas jeszcze nie było powszechnym przekonaniem”. Mamy więc nie tylko pasję zbieracza narodowych pamiątek, ale także prekursorskie rozumienie sztuki, za którym nie zawsze nadążali jemu współcześni.

Zbiory Pawlikowskiego na szczęście nie podzieliły najtragiczniejszych losów kresowych kolekcji. W 1921 r. znalazły się w zasobach Zakładu Ossolińskich we Lwowie, przekazane tam przez wnuka kolekcjonera, Jana. Po wkroczeniu wojsk sowieckich w 1940 r. zbiory znacjonalizowano i wcielono do Akademii Nauk ZSRR, a na czas niemieckiej okupacji do Staatsbibliothek Lemberg. Teraz to Lwowska Narodowa Naukowa Biblioteka Ukrainy im. Stefanyka, gdzie od kilku lat prowadzą badania kustosze z krakowskiego Muzeum Etnograficznego. W 2012 r. udało się im dotrzeć do większości rozproszonych w zbiorach biblioteki prac i stworzyć dostępną w internecie bazę Wirtualnego Muzeum Drzeworytów Ludowych. Zwieńczeniem tych poszukiwań jest imponujący katalog i krakowska wystawa.

„Jesdem dzieło Łukasza”

Kiedy w latach 30. XIX wieku Gwalbert Pawlikowski kupował pierwsze ludowe drzeworyty, w pobliżu popularnych sanktuariów działali jeszcze ostatni ich twórcy. Technika ta, surowa i niedoskonała, była już wypierana przez malarstwo na szkle i litografię. Kolekcjoner zainteresował się drzeworytami chyba w ostatniej chwili – wiele wskazuje, że reprodukowano je specjalnie na jego zamówienie.

Grafiki te przenoszą nas w świat ludowej pobożności sprzed prawie 200 lat. Są świadectwem wiary, ale i szczególnej wrażliwości. Pełniły funkcję kultową, często traktowano je jak talizmany. Miały zapewniać powodzenie, chronić przez chorobą, nieszczęściem. Wzorami dla wiejskich twórców były cudowne wizerunki, obrazy lub rzeźby, czczone w sanktuariach. Nie powinno dziwić, że motywy maryjne to blisko połowa kolekcji, w sumie 60 odbitek. Dominują przedstawienia Matki Boskiej z Dzieciątkiem, związane z ważnymi ośrodkami kultu – Częstochową i Leżajskiem. Matka Boska Częstochowska ukazuje się jako majestatyczna Przewodniczka – Hodegetria, a na jej twarzy, oraz szyi widoczne są cięte rany. Matka Boska Leżajska reprezentuje typ Matki Boskiej Śnieżnej, znany z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore, bardzo często w Polsce kopiowany. Wśród „prawdziwych wizerunków” Chrystusa przeważają wyobrażenia pasyjne, także związane z lokalnymi ośrodkami kultu. Warto zwrócić uwagę na kompozycje z motywem Chrystusa Kobylańskiego, z krucyfiksem otoczonym charakterystyczną kotarą. Pojawiają się też liczni święci patronowie, często dziś zapomniani, aniołowie, a nawet prorocy.

Ryt, symetria i rytm

Przełom w recepcji i ocenie ludowych drzeworytów dokonał się dopiero w międzywojniu, pod wpływem awangardowych nurtów w sztuce. Ludowe grafiki stały się źródłem inspiracji dla artystów stowarzyszenia „Ryt”. Wielkim propagatorem ludowego drzeworytu był Władysław Skoczylas. W 1933 r. pisał: „niejednokrotnie w dziełach tych barbarzyńskich w pojęciu i w wykonaniu tkwi więcej wartości artystycznych niż w bardzo wielu obrazach wypełniających nasze wystawy sztuki”. Jako pierwszy naukowe studia nad kolekcją opublikował w 1934 r. Ksawery Piwocki.

Dziś estetyka ludowego drzeworytu wydaje się fascynującym zjawiskiem. Niedaleko jest od tych prostych przedstawień do sztuki współczesnej.

Zgeometryzowane, syntetyczne formy tej grafiki intrygują prostym pięknem, zachwycają rytmem i symetrią, żywymi, jaskrawymi plamami koloru. Nawet jeśli ich świat jest od nas bardzo odległy.


JUSTYNA NOWICKA jest dziennikarką Radia Kraków.


Spotkanie. Drzeworyty ludowe z kolekcji Józefa Gwalberta Pawlikowskiego zachowanej we Lwowie Muzeum Etnograficzne w Krakowie, pl. Wolnica 1. Wystawa czynna do 30 listopada 2014 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2014