Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chcę się podzielić ogromnym szczęściem, które było udziałem mojego domu dzięki wizycie uczestniczek pielgrzymki z Włoch. Tych kilka dni było jednymi z najwspanialszych, jakie dane mi było przeżyć. Wszystko to dzięki mojemu młodszemu synowi, który bardzo mocno zaangażował się w organizację i uczestnictwo w tym wydarzeniu, a także całej rodzinie, która przygotowała dla gości mieszkanie i się nimi opiekowała.
Nawet nie wyobrażałem sobie, że goszczenie obcych może wywołać taką falę cudowności. Pomimo bariery językowej, pomimo tego, że nasze panie z Włoch wychodziły stosunkowo wcześnie, a wracały raczej późno, nasze kontakty były pełne emocji, spontaniczności, radości i szczerości, a więc wszystkiego tego, czego w naszym codziennym życiu brakuje. Z dnia na dzień byliśmy sobie coraz bliżsi, z dnia na dzień, z godziny na godzinę mieliśmy sobie więcej do powiedzenia.
Mieliśmy być „przechowalnią dla pielgrzymów”, a mam wrażenie, że staliśmy się Wieczernikiem, w którym codziennie dochodziło do cudownych zdarzeń. Dla mnie to są prawdziwe cuda, za które chciałbym podziękować Janowi Pawłowi II, jako inicjatorowi ŚDM, a także obecnemu papieżowi, który z niepowtarzalnym entuzjazmem kontynuuje dzieło. W tym smutnym, naznaczonym okrutnością wojny i brudnej polityki świecie to dzieło jest znakiem, że Człowiek jeszcze nie umarł. Niech powtarzane przez Franciszka pytanie: „Czy chcecie, czy potraficie zmieniać świat?” zasieje w nas nadzieję na to, że ten świat jeszcze może być lepszy.
Dziękuję Francesce, Elisie i mojej rodzinie, że mogłem w tych kilku lipcowych dniach poczuć się jak w niebie!