Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przypomnijmy: w pierwszych dniach stycznia br. lwowskie muzeum ogłosiło zaginięcie 95 starodruków i dwóch rękopisów. Już wtedy nowy dyrektor Galerii, Taras Wozniak, zapowiedział nie tylko sprawdzenie wszystkich zbiorów, ale też informowanie opinii publicznej o rezultatach tych prac [o sytuacji pisaliśmy w „TP” nr 4/2017 – red.].
Podane teraz informacje o wynikach inwentaryzacji są bardziej niż zasmucające. Zaginęły nie tylko starodruki, ale też obrazy, w tym kilka XVII-wiecznych portretów, rzeźby, grafika, meble, ceramika, numizmaty i zabytki archeologiczne. Wśród strat są obiekty o bardzo dużej wartości, ale też – trzeba to powiedzieć – dość przeciętne. Co więcej, na upublicznionej liście są dzieła skradzione przed laty, jak „Nokturn” i „Pojednanie” Artura Grottgera oraz szkic Jana Matejki do „Jana Sobieskiego pod Wiedniem”, zrabowane podczas brutalnego napadu na Galerię w 1992 r. (jej pracownik wówczas zginął, drugi – kustosz i znawca polskiej sztuki Dmytro Szelest – zmarł w drodze do szpitala).
Raport z wyników inwentaryzacji pokazuje stan bezpieczeństwa lwowskich zbiorów w ostatnim ćwierćwieczu. Dzięki niemu – jak podkreślał Wozniak w rozmowie z portalem zaxid.net – mamy „rzeczywisty obraz tego, co dzieje się w Galerii i co powinno się zmienić, aby do takich sytuacji już nie dochodziło”. Dodał też, że jego celem nie jest ukaranie winnych (choć są zgłoszenia na policję), lecz przede wszystkim zmiana funkcjonowania muzeum. Sam przegląd zbiorów będzie nadal trwał – teraz najważniejsze jest ustalenie, czy nie zastępowano np. oryginałów kopiami.
Reakcja władz Galerii na kradzieże świadczy, że stara się ona dostosować muzeum do wymogów XXI wieku, zapewnić odpowiednie standardy ochrony i przechowywania zbiorów, zdynamizować jego działalność oraz – co ważne – odbudować zaufanie społeczne. Bez niego Galeria nie będzie mogła pełnić swoich podstawowych funkcji. Polska powinna zaś – w miarę swych możliwości – wspierać w tym ukraińskie muzeum. Głosy słusznego oburzenia, których nie zabrakło, to zdecydowanie za mało. ©