Strajki i wulkany

Co dla jednego człowieka jest tragedią, dla innego staje się okazją do napisania artykułu naukowego.

04.07.2017

Czyta się kilka minut

Kolejny strajk londyńskiego metra,  30 kwietnia 2014 r. / JEREMY SELWYN / EVENING STANDARD / EYEVINE / EAST NEWS
Kolejny strajk londyńskiego metra, 30 kwietnia 2014 r. / JEREMY SELWYN / EVENING STANDARD / EYEVINE / EAST NEWS

Pamiętacie jeszcze erupcję islandzkiego wulkanu Bárðarbunga na przełomie 2014 i 2015 r.? Wstrzymane loty, toksyczny dwutlenek siarki w islandzkim powietrzu, wulkaniczny pył na naszych samochodach... Tragedia jednego człowieka jest jednak szansą dla drugiego. 22 czerwca na łamach „Nature” opublikowany został artykuł (Malavelle i in.: „Strong constraints on aerosol-cloud...”), którego autorzy uważają takie erupcje za „bezcenne naturalne eksperymenty, które pozwalają na badanie skutków wielkoskalowego wprowadzania aerozoli w atmosferę Ziemi”.

Z tego bezcennego naturalnego eksperymentu dowiedzieliśmy się choćby tego, że w trwającym łącznie kilka miesięcy okresie erupcji nad północną częścią Oceanu Atlantyckiego nieznacznie spadły temperatury. Choć mogłoby się wydawać, że wybuch wulkanu powinien podnieść temperaturę środowiska, a nie ją obniżyć, emitowane w jego trakcie pyły i lotne związki – zwłaszcza wspomniany dwutlenek siarki (SO2) – powodują ostatecznie blokowanie promieni słonecznych. Badania takie mają ogromne znaczenie praktyczne: to kolejny przyczynek do naszej wiedzy o globalnych zmianach klimatycznych. Wybuchy wulkanów to „naturalne laboratorium” fizyki atmosfery, ale my sami – ludzie – prowadzimy stale podobne eksperymenty, tylko na nieco większą skalę. Nawet w szczytowej fazie erupcji ilość dwutlenku siarki produkowanego na Islandii wynosiła ledwie jedną trzecią całkowitych emisji ludzkich. Inaczej mówiąc, ludzie stale, godzina po godzinie, produkują trzykrotnie więcej SO2, niż chwilowo ulatniało się z największej wówczas erupcji wulkanicznej świata.

To jednak tylko najbardziej pragmatyczny aspekt sprawy. Prawdziwie fascynująca jest ujawniająca się przy tej okazji delikatna, ultragęsta, trudna do pojęcia sieć powiązań pomiędzy zjawiskami przyrodniczymi. Zobaczmy, co konkretnie robi ów SO2. Maleńkie cząsteczki tego związku stanowią tzw. jądra kondensacji, czyli „ziarenka”, wokół których powstają kropelki wody składające się na chmury. Wyższe stężenie SO2 oznacza więc, że łatwiej jest powstawać owym mikroskopijnym kropelkom, przez co ich średni rozmiar nieznacznie spadł – zaledwie o kilka mikrometrów (typowa średnica kropelki wody w chmurze to kilkanaście-kilkadziesiąt mikrometrów). Mniejsze kropelki sprawiają natomiast, że pokrywa chmur stała się w tym czasie odrobinkę jaśniejsza.

Pomyślmy tylko: cały północny Atlantyk miał przez pół roku nieznacznie jaśniejsze chmury... Konsekwencje tego są przecież potężne! Nietrudno sobie choćby wyobrazić, jak w pewien zimowy poranek 1647 r. młodziutki Jacob van ­Ruisdael wychodzi przed swój dom w Haarlemie i powala go na kolana olśniewająca biel chmur. Holenderscy pejzażyści doskonale rozumieli różnicę pomiędzy bardzo jasną chmurą i powalająco jasną chmurą; tradycja nakazywała wszak, aby dwie trzecie kompozycji zajmowało niebo (po tym można zresztą szybko odróżnić pejzaże holenderskie od włoskich), i Holendrzy byli jego niezmordowanymi obserwatorami. Ruisdael biegnie więc po sztalugę i posuwa historię cywilizacji Zachodu o krok do przodu. Czy mogła to pośrednio spowodować odpowiednio duża dawka dwutlenku siarki z któregoś z islandzkich wulkanów?

W zupełnie innym czasopiśmie („The Quarterly Journal of Economics”) opublikowany został zupełnie inny artykuł (Larcom i in.: „The Benefits of Forced Experimentation...”), który jednak również powstał dzięki dostrzeganiu okazji tam, gdzie inni widzą tragedie. Otóż 5 i 6 lutego 2014 r. pracownicy londyńskiego metra ogłosili strajk, w wyniku czego 171 spośród 270 stacji metra było nieczynnych. Zmusiło to londyńczyków do modyfikacji trasy swoich codziennych wędrówek. Dla ekonomisty jest to wspaniały „naturalny eksperyment” z zakresu przymusowej edukacji: miliony ludzi wbrew własnej woli musiały przemyśleć swoje mrówcze trajektorie. Autorzy artykułu rozumują następująco: eksperymentowanie wiąże się zawsze z pewnym kosztem. Choć może przynieść długofalową korzyść, ludzie dokonują go raczej niechętnie. Ale miliony londyńczyków strajk do tego zmusił. Naukowcy zadali dwa kluczowe pytania: ilu osobom udało się dzięki przetestowaniu innej trasy odkryć szybszą drogę do pracy i czy po przywróceniu funkcjonalności metra wrócili oni do swoich nawyków?

Dzięki strasznemu cudowi permanentnej inwigilacji (ok. 80 proc. przejazdów londyńskim metrem dokonywanych jest przez użytkowników elektronicznej karty Oyster Card) udało się wyliczyć, że spośród osób, które przed strajkiem przez dwa tygodnie robocze codziennie rano podróżowały tą samą trasą, 5 proc. trwale zmieniło ją po strajku, zyskując średnio ok. 6 minut. Dużo? Mało? Autorzy wyznaczyli oczywiście wartość finansową tego efektu, ale szczerze dodają też, że o jakości danej trasy decyduje nie tylko czas liczony w minutach (i przeliczany na pieniądze, za pośrednictwem średniej stawki godzinowej w Londynie), ale również dostępność „sklepu albo miejsca, w którym można zjeść dobre śniadanie”. Nie podają jednak obliczeń, ile osób do dziś zjada smaczniejsze śniadanie dzięki strajkowi pracowników metra z 2014 r. I słusznie – bo tego nauka już nam nie powie. To kolejny „punkt Ruisdaela”, w którym chmura statystyki skrapla się w losy poszczególnych jednostek, a przypadek staje się historią. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof przyrody i dziennikarz naukowy, specjalizuje się w kosmologii, astrofizyce oraz zagadnieniach filozoficznych związanych z tymi naukami. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2017