Stepowe życie Sarmatów

Egzotyczny świat przeszłości I Rzeczypospolitej – szlachta i rycerstwo kresowe, Kozacy, Tatarzy, lisowczycy – poruszał emocje i wyobraźnię odbiorców. Był natchnieniem dla samego Henryka Sienkiewicza.

17.07.2018

Czyta się kilka minut

Józef Brandt, Pochód z łupami – powrót z wyprawy wiedeńskiej, ok. 1883–1884, własność prywatna / WILCZYŃSKI KRZYSZTOF / MAT. PRAS. MNW
Józef Brandt, Pochód z łupami – powrót z wyprawy wiedeńskiej, ok. 1883–1884, własność prywatna / WILCZYŃSKI KRZYSZTOF / MAT. PRAS. MNW

Józef Brandt zajmował szczególne miejsce w życiu artystycznym II połowy XIX wieku. Był podziwiany, ceniony, uznawany za jednego z najsłynniejszych twórców swoich czasów. Otwarta właśnie wystawa jego dzieł w warszawskim Muzeum Narodowym pozwala zrozumieć, dlaczego odniósł za życia tak wielkie sukcesy. I czemu, jak przypomina Ewa Micke-Broniarek, jedna z kuratorek warszawskiej wystawy, „jego ogromna sława i płynące z niej zainteresowanie dorobkiem twórczym przeminęły wraz z odejściem samego malarza”. „Niegdyś powszechnie ceniony i podziwiany (...) stawał się »wielkim nieznanym«”.

Warto jednak przypomnieć, że 21 czerwca 2018 r. na aukcji w warszawskiej Desie Unicum wystawiono „Powrót z targu” (1880). Obraz od lat pozostający w prywatnych zbiorach został sprzedany za 1,3 mln zł. W 2008 r. za „Utarczkę” zapłacono 1,1 mln zł. Dwa lata później za „Pochód z łupami – powrót z Wiednia” 1,05 mln zł. Z kolei „Pieśń zwycięzców” w 2011 r. osiągnęła cenę 1,1 mln zł. Całkiem drogo jak na „zapomnianego”.

Polak w Monachium

Urodził się 1 lutego 1841 r. w Szczebrzeszynie. Jego ojciec wywodził się z rodziny znanych warszawskich lekarzy, matka zaś – architektów. Zadbano o jego wykształcenie, a poza uczęszczaniem do Instytutu Szlacheckiego w Warszawie pobierał prywatne lekcje m.in. rysunków u Juliusza Kossaka. On też zapewne zainteresował młodego Brandta malarstwem. Po zakończeniu szkoły w 1858 r. wyjeżdża do Paryża. Przygotowuje się tam do egzaminu wstępnego do École Centrale des Arts et Manufactures. Jednak ostatecznie postanawia zostać malarzem. W 1860 r. zaczyna uczęszczać do pracowni Léona Cognieta, wybitnego akademika, ale też cenionego nauczyciela: wśród jego licznych uczniów byli m.in. Léon Bonnat, Jean-Paul Laurens czy niezwykle podziwiany przez Brandta batalista Jean-Louis-Ernest Meissonier (po latach specjalnie pojedzie do Paryża na jego wystawę monograficzną). Dzisiaj te nazwiska niewiele już mówią, ale w XIX wieku należeli oni do najbardziej cenionych francuskich twórców.

Nad Sekwaną ogląda sztukę dawną i współczesną. Ogromne wrażenie wywarły na nim obrazy Eugène’a Delacroix, o którym pisał, że „ma przecudowny koloryt, każden obraz jego jak słońce błyszczy pomiędzy innemi”, oraz Rosy Bonheur, która zasłynęła przedstawieniami zwierząt. Jednak na początku 1863 r. wyjeżdża do Monachium, gdzie bez egzaminu zostaje przyjęty do tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Uczy się rysunku. I ponownie decyduje się na zmianę: przenosi się do pracowni wybitnego malarza monachijskiego Franza Adama, pod ­którego okiem zaczyna samodzielnie tworzyć.

Zaczyna pracować nad swoim pierwszym monumentalnym płótnem „Chodkiewicz pod Chocimiem”. Myśli o jego pokazaniu na zaplanowanej w 1867 r. paryskiej Wystawie Światowej. Udaje się. Obraz 26-letniego Polaka przyciąga uwagę. Najważniejszy ówczesny niemiecki krytyk Friedrich Pecht w korespondencji z Paryża donosi: „choć Brandt nie do końca stworzył obraz doskonały, to jednak przyciąga swoimi umiejętnościami kolorystycznymi i bogatą fantazją”.

Za obraz „Strojnowski przedstawiający arcyksięciu Leopoldowi konie zdobyte przez lisowczyków na Palatynie Renu”, pokazany w 1869 r. na wystawie międzynarodowej w Glaspalast w Monachium, Brandt otrzymuje złoty medal I klasy. W kolejnym roku „Powrót spod Wiednia (Tabor)” zostaje kupiony z wystawy w Künstlerhausie w Wiedniu do zbiorów cesarza Franciszka Józefa. W 1873 r. „Bitwę pod Wiedniem” nabywają przedstawiciele szlachty z Galicji i ofiarowują arcyksiężniczce Gizeli Habsburg z okazji jej ślubu z Leopoldem księciem Bawarii. W kolejnym roku Brandt zostaje członkiem zarządu monachijskiego Kunst­vereinu. Jest już znanym i cenionym twórcą. Obchody jego imienin w 1876 r. mają niezwykle uroczystą oprawę. Jak wspominał sam malarz: „Książę Luitpold [przyszły regent Bawarii] był u mnie zaraz w poniedziałek, ażeby osobiście powinszować. Słowem, począwszy od całej familii Adamów, a skończywszy na najmłodszej polskiej generacji, wszystko było u mnie, nawet mnie to żenowało”.

W 1877 r. zostaje członkiem zwyczajnym Królewskiej Akademii Sztuki w Berlinie. Tamtejsza Nationalgalerie nabywa „Odbicie jasyru” za 33 tys. marek. Jego obraz „Obrona” zostaje kupiony przez Neue Pinakothek w Monachium. Artysta otrzymuje Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Korony Bawarskiej i związane z nim szlachectwo. Wystawia swe prace w całej Europie. Staje się też nieformalnym przywódcą polskiego środowiska artystycznego w Monachium, które zaczyna przyciągać kolejne pokolenia twórców (to tu trafiają m.in. Adam Chmielowski czy Aleksander i Maksymilian Gierymscy). Brandt otacza opieką młodszych, w tym rozpoczynającego tu studia Józefa Chełmońskiego. Sam też zaczyna nauczać. Wśród jego wychowanków są m.in. Alfred Wierusz-Kowalski oraz syn Juliusza Kossaka – Wojciech.

W 1893 r. krakowscy artyści wystosowali list otwarty do Brandta, prosząc, by po zmarłym Janie Matejce objął funkcję dyrektora krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Odmawia. Jednak stale bywa w kraju. Szczególnie często w Orońsku nieopodal Radomia, w majątku Heleny z Woyciechowskich Pruszakowej, którą poślubił w 1877 r. Przyjeżdża tam również wiosną 1914 r. Tym razem z powodu wybuchu wojny nie może wrócić do Monachium. 12 czerwca 1915 r. umiera w Radomiu. Zostaje pochowany na tamtejszym cmentarzu. W kondukcie pogrzebowym idzie 5 tysięcy osób.

Unowocześnić malarstwo

W II połowie XIX wieku Jan Matejko, Henryk Siemiradzki oraz Józef Brandt byli najsłynniejszymi polskimi malarzami. Łączy ich wspólnota pokoleniowa – Matejko urodził się w 1838 r., a Siemiradzki w 1843 r. Oni też w znacznej mierze sprawili, że sztuki plastyczne stały się w Polsce – kraju, w którym dominuje kultura słowa – czymś ważnym i nośnym społecznie. Łączy ich również coś innego: osiągnęli wielki sukces artystyczny, a także finansowy, wykraczający poza krajowe ramy. Brandt, Siemiradzki, Matejko, ale także Maksymilian Gierymski czy Józef Chełmoński jako pierwsi polscy artyści sprawnie wpisali się w międzynarodową sieć instytucji sztuki: wystaw, salonów, rozwijających się wówczas galerii prywatnych. Ich prace trafiały do ważnych muzeów. Ten sukces udało się powtórzyć dopiero w ostatnich dekadach Mirosławowi Bałce, Monice Sosnowskiej czy Wilhelmowi Sasnalowi.

Dlaczego właśnie Brandt osiągnął taki sukces? Wystawa w Muzeum Narodowym pozwala lepiej to zrozumieć. Jej kuratorki Ewa Micke-Broniarek i Agnieszka Bagińska przygotowały imponującą ekspozycję: znalazło się na niej ponad 300 obrazów olejnych, rysunków, akwarel i fotografii. Można na niej zobaczyć najsłynniejsze prace: „Bitwa pod Wiedniem” (1873), „Modlitwa na stepie” (1874) , „Odbicie jasyru” (1878) czy „Wyjazd Jana III i Marysieńki z Wilanowa” (1897). To pierwsza tak szeroka prezentacja dorobku tego artysty.

Co ciekawe, Brandt nigdy nie odebrał pełnego artystycznego wykształcenia. Malarskie tajniki poznawał w kilku miejscach i za każdym razem dość krótko pobierał nauki. Jednak przyswoił zasady malarstwa akademickiego w sposób mistrzowski. Wystawa bardzo dobrze pokazuje proces tworzenia, ujawnia jego tajniki. Od wykonywania studiów aktów poszczególnych postaci, przez studia kostiumowe po studia kompozycji, wpierw rysunkowe, potem malarskie. Można też – w przypadku niektórych obrazów – zobaczyć zmiany, jakie Brandt wprowadzał do swych dzieł. Pokazuje wreszcie znaczenie fotografii w procesie twórczym. Malarz – co dobrze przedstawiono na warszawskiej wystawie – często z niej korzystał.

Dawną Polskę zobaczyć

Sprawność malarską połączył z tematyką, która swą innością zwróciła uwagę publiczności. Egzotyczny świat przeszłości I Rzeczypospolitej – szlachta i rycerstwo kresowe, Kozacy, Tatarzy, lisowczycy – poruszał emocje i wyobraźnię odbiorców. Potrafił bowiem, jak niewielu w jego czasach, oddać dynamikę wydarzeń, pęd koni, powiewające na wietrze tkaniny, bitewny tumult. W „Bitwie pod Wiedniem” husaria wdziera się do obozu wielkiego wezyra. Wszędzie zamęt, kotłują się ludzie i konie. Przedstawiał głośne wydarzenia z historii, ale często uwagę widza kierował na marginesy, poboczne wydarzenia. Szczegóły, które sprawiały, że przedstawiana przez niego przeszłość stawała się bliska, wręcz namacalna.

Jego obrazy są osadzone w literaturze, utworach Wincentego Pola, gawędach szlacheckich Kajetana Suffczyńskiego, pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska czy ks. Wojciecha Dembołęckiego. Malownicza, swojska wizja sarmackiej Polski, silnie osadzonej w kresowym kontekście, ukształtowała – obok powieści Henryka Sienkiewicza – wyobraźnię historyczną mu współczesnych, ale zdaje się być bliska wielu dzisiejszym Polakom, wciąż śniącym o dawnej republice sarmackiej. Sam Sienkiewicz, któremu malarz ofiarował zresztą obraz „Konfederat barski”, pisał w liście do Brandta: „otwarcie wyznaję, że Waszemu mistrzostwu i Waszemu niezrównanemu poczuciu rycerskiego i stepowego życia dawnych Polaków zawdzięczam niejedno natchnienie, niejeden pomysł i wprost niejedną scenę w mojej Trylogii. Pomiędzy tysiącami ludzi sławiących Wasze dzieła, ja należę do tych, którzy je najlepiej rozumieją i najgłębiej odczuwają”.

Miniona sława

„Doktryna malarza – to jego pędzel, paleta, farby i płótno. Niech tylko idzie za postępem czasu i stoi na poziomie artystycznych reform, a zrobi swoje” – podkreślał Brandt. I rzeczywiście, jak zauważył współczesny malarzowi pisarz, historyk i krytyk Wiktor Gomulicki, jego talent jest „żywotny i pełen siły, posiada zaletę ciągłego odświeżania się”. W swej twórczości był niezwykle konsekwentny, przez całe życie utrzymując wysoką jakość tworzonych prac. Był jednocześnie wierny swym artystycznym wyborom – funkcjonowania pomiędzy tradycją i nowoczesnością. Nieprzypadkowo Wacław Husarski pisał o umiarkowanie postępowym typie malarstwa, „stojącym ugodowo na pograniczu romantyzmu i realizmu, historyczności i rodzajowości, anegdotyzmu i malarskości”. Długo zresztą to Brandt – a nie Matejko czy Siemiradzki – był ważnym punktem odniesienia dla młodych twórców.

Dlaczego zatem jego sława tak szybko przeminęła? Znaczenie miały przemiany w samej sztuce. Wiek XIX to spory między finisseurs a esquissateurs – zwolennikami precyzyjnego wykończenia obrazu a pozostawienia go w swobodnej formie. Ostatecznie ci drudzy – za sprawą impresjonistycznej rewolty – zwyciężyli. Zmieniła się technika malarska. Zmieniła się też tematyka. Ostatecznie to pokolenie Stanisława Wyspiańskiego i Jacka Malczewskiego, ale też Olgi Boznańskiej i Jana Stanisławskiego, ukształtowało wizualną wyobraźnię współczesnych Polaków.

Wystawa przypomina o niezwykłym zmyśle obserwacji artysty, wrażliwości na otaczającą go rzeczywistość. Ostatecznie to jego dzieła o szkicowym charakterze – rysunkowe studia drzew (1883), malarski szkic do „Obozowiska Kozaków” (ok. 1875) czy wręcz werystyczne, młodzieńcze „Wnętrze stajni w Komarach” (1868) – wydają się bliższe współczesnej wrażliwości. Jednak trzeba pamiętać, że to tylko margines jego twórczości. Za inne dzieła został doceniony. Z powodu innych obrazów część dawnej swej sławy utracił. ©

JÓZEF BRANDT 1841–1915, Muzeum Narodowe w Warszawie, wystawa czynna do 30 września br.; Muzeum Narodowe w Poznaniu, 21 października 2018 – 6 stycznia 2019, kuratorki: Ewa Micke-Broniarek, Agnieszka Bagińska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2018