Starość, radość

Krążą ploty, że ten i ów będzie ministrem albo senatorem, a inny znowuż wicepremierem, i są to wieści – przyznać trzeba – irańskie.

03.08.2014

Czyta się kilka minut

Zważywszy wszystkie za i przeciw, wziąwszy na serio wszelkie zapowiedzi i wieszczby, wydaje się, że oto kult młodości więdnie na naszych oczach. Lepiej bowiem dziś, a zwłaszcza jutro, być starym, niżli młodym.

Popatrzmy, my, ludzie starzy i szarzy, jakiż to dziś luksus nie być młodym ani barwnym, jakże pięknie nie rzucać się w oczy byle komu. Nie biorą nas serio ni kibole, ni owe byki krase spod swastyczek. Lekko z buta, łagodnie i z uśmiechem traktują nas lekarze zajęci swymi sumieniami, a kapłani są wobec nas spokojni, zrezygnowani i bez ambicji. Polityk tutejszy ma nas raczej za nic – za figurę nie do nawrócenia, i to jest naprawdę bardzo piękne. Nikt nas piekłem nie straszy, choć jest nam do niego raczej bliżej niż dalej. Nikt nie każe czytać pism Dmowskiego, nikt nie każe zachwycać się erudycją Karnowskiego, geniuszem Kaczyńskiego ani fryzurami Gowina czy Terlikowskiego. Rzec trzeba, a raczej radować się trzeba, że my, staruchy, tkwimy poza odkopywanymi właśnie starożytnymi koncepcjami na temat fizjologii zarówno człowieka, jak i diabła. Nikomu doprawdy nie zależy, nawet nadpobudliwej większości tutejszych ajatollahów, czy będziemy się smażyć w piekle, czy zaznamy niebiańskich woni i świateł. Luz blues. Staremu nikt się w nic nie wtrąca, o starych mówi się publicznie raczej dobrze i z troską, na młodzież zaś spadają najgorsze wyrzekania. Fizjologia młodego człowieka brana jest pod lupę przez każdego chętnego, od znachora poprzez klechę po profesora, a z obserwacji tych czyni się odrażające wymazy, które pokazuje się publicznie. Młodzieży zarzuca się liczne wykrzywienia, planuje jej gruntowne prostowania i zaprzęgnięcia w kieraty. Zaleca się jej lektury szokujące nagromadzeniem bzdetów, odpytuje z odruchów, wodzi na nabożeństwa, wyklina publicznie za odstępstwa i nie edukuje seksualnie. Ot, horror. Owszem, rzec trzeba, że nas takoż nie edukowano, ale przynajmniej tym nieedukowaniem nikt się nie popisywał. Samo się edukowało i był z tego raczej wyż niż niż.

Jakże to więc miło kłaść się dziś do łóżka ze świadomością, że jest to czynność poza zainteresowaniami polityków, księży i lekarzy. Nikt nam, staruchom polskim, nie mówi, że dla ojczyzny ratowania trzeba zasypiać z rączkami na kołderce, ale młódź tłucze się tą koncepcją tak silnie po główkach, że przestała się z tego wszystkiego rozmnażać. Takoż dzięki temu my starsi robimy, co chcemy, a jesteśmy poza celem i paragrafem. A to na Tuska sobie zagłosujemy, a to na Kaczyńskiego, a jak nam się nastrój zmieni, to i na Millera, żeby było po równo, i nikt nam z tego powodu wstrętów nie czyni. Czasem ktoś powie, byśmy my, starsi, nieco mniej wódy chlali, ale ogólnie rzecz biorąc to, czy chlamy, czy nie chlamy, wszystkim decydującym o czymkolwiek w ojczyźnie naszej jest głęboko obojętne. Czasem ktoś poprosi, byśmy opowiedzieli, jak to za nieboszczyka Jaruzela bywało, no to się opowie, i to wszystko.

Wniosek z tego płynie taki, że być starym dziś jest cudnie, młodym zaś to zgroza, a być młodym za lat kilka, gdy ucukruje się tak zwane nowe, to plan przejmujący. Współczucie jest jedynym uczuciem, które w naszych starych sercach wzbierać winno na myśl o doli młodzieży polskiej. Też dlatego, że to my, starzy, a raczej kilku z nas, z tych najmniej udanych, jest autorami tych projektów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2014