Stany w oparach cannabis

Amerykanie coraz wyraźniej popierają legalizację marihuany. Chyba nie w ten sposób Barack Obama wyobrażał sobie, zapowiadaną w pierwszej kadencji, Zieloną Rewolucję.

03.08.2014

Czyta się kilka minut

Uczestniczka festiwalu Cannabis Culture Music Festival; Denver w stanie Kolorado, kwiecień 2014 r. / Fot. Blaine Harrington III / CORBIS
Uczestniczka festiwalu Cannabis Culture Music Festival; Denver w stanie Kolorado, kwiecień 2014 r. / Fot. Blaine Harrington III / CORBIS

Wkrótce, jesienią, mieszkańcy Alaski i Oregonu zagłosują nad wnioskiem o legalizację tzw. marihuany rekreacyjnej. Wszystko wskazuje, że oba stany dołączą do Kolorado i Waszyngtonu (nie mylić ze stolicą; Waszyngton to także stan na Zachodnim Wybrzeżu USA), gdzie marihuanę palić można legalnie od tego roku. Słowo „rekreacyjna” jest tu kluczowe, bo w kilkunastu stanach marihuana dostępna jest od dawna w tzw. wersji medycznej. Dotąd alternatywą była więc wycieczka do Kanady, gdzie kilka prowincji ma łagodniejsze przepisy niż USA, lub do Meksyku, gdzie marihuana jest co prawda nielegalna, ale łatwo dostępna.

Obama mruga okiem

Do dyskusji nad legalizacją włączył się prezydent USA. W wywiadzie dla magazynu „New Yorker” mówił: „Nie pochwalam tego, a swoim córkom tłumaczę, że to niezdrowy pomysł i zwykła strata czasu. Paliłem trawkę jako dzieciak. To zły nałóg, nie bardzo odbiegający od papierosów, które długo paliłem w dorosłym życiu. Natomiast nie sądzę, by palenie marihuany było bardziej szkodliwe od picia alkoholu”. Niedawno Obama odwiedził Denver w stanie Kolorado, ale na każdą propozycję skręta z rozbawieniem odmawiał.

„Ruch 20 kwietnia” (w skrócie 4/20), optujący za legalizacją, ma sukcesy. Na liście stanów, które w najbliższych latach przymierzają się do dekryminalizacji albo dopuszczenia opcji medycznej bądź rekreacyjnej, są Arizona, Delaware, Hawaje, Indiana, Kalifornia, Maine, Maryland, Massachusetts, Missouri, Montana, Nevada, Nowy Jork, Rhode Island i stołeczny District Columbia. Politycy zaczynają zmieniać podejście do miękkich narkotyków, bo zmienia się opinia na ich temat. W 2013 r. Instytut Gallupa opublikował wyniki sondażu, wedle którego 58 proc. Amerykanów popierało legalizację marihuany (39 proc. było przeciw). Wiosną tego roku ośrodek Pew Research Center potwierdził ten trend. Za „chwastem” [ang. weed] było 52 proc. badanych.

Nie dziwi więc, że w wywiadzie Obama puszczał oko do zwolenników zmiany: „Nie powinniśmy zamykać tych dzieciaków czy pojedynczych palaczy na tak długo do więzienia, zwłaszcza jeśli wśród piszących nasze prawo są ludzie, którzy robią dokładnie to samo”. Za posiadanie marihuany co roku karanych jest 750 tys. Amerykanów; w kilku stanach to poważny delikt.

Ale nie wszyscy walczą o głosy zwolenników „chwastu”. Gubernator Chris Christie z New Jersey, typowany na kandydata Republikanów w przyszłych wyborach prezydenckich, też niedawno odwiedził Denver. Jest jednym z tych, którzy są zdecydowanie przeciw marihuanie: „To nie jest jakość życia, o którą nam chodzi w New Jersey, i żaden zwrot z podatków od sprzedaży nie jest tego wart. Nie mam zamiaru wycofywać się ze swojego stanowiska nawet o cal”.

Zielone za i przeciw

W drugiej połowie XIX w. Kolorado przeżywało „gorączkę złota”, sto lat później zaczęły tu powstawać ekskluzywne kurorty narciarskie. Dziś, gdy mowa o Kolorado, wszyscy mówią o marihuanie. 1 stycznia Stany obiegły zdjęcia długich kolejek przed licencjonowanymi sklepami w Denver i miejscowościach na granicy Gór Skalistych (dziś punktów, gdzie można kupić legalnie marihuanę rekreacyjną, jest ponad 300). Pierwszym klientem był Sean Azzariti, weteran z Iraku, któremu palenie pomaga łagodzić stres pourazowy. W błysku fleszy Sean opuścił lokal, a dzień później z prędkością światła Facebook rozprzestrzenił wieść o śmierci 37 obywateli Kolorado, którzy mieli zejść z przedawkowania. Wiadomość zasiała panikę, ale okazała się fałszywką, opublikowaną przez portal karmiący się fikcyjnymi sensacjami.

Przeciwnicy legalizacji z Kolorado argumentują dziś, że zwiększa się liczba kierowców prowadzących pod wpływem narkotyku. W odpowiedzi władze zapowiadają przeznaczenie funduszy na dodatkowe szkolenia dla policji i kampanię społeczną. Stać je. W pierwszym kwartale 2014 r. sprzedano marihuanę za 202 mln dolarów, a wpływy z podatków do stanowej kasy wyniosły 17 mln, z czego 9 mln ma być wydane na badania naukowe dotyczące konopi. Z kolei zwolennicy podnoszą kwestię spadku przestępczości. Notuje się mniej włamań i kradzieży niż wcześniej. A na festiwalu dla 15 tys. uczestników po raz pierwszy od 39 lat nikt nie został aresztowany ani nie trafił na toksykologię. Jest też kwestia nowych miejsc pracy. „The Cannabist”, sekcja „Denver Post” zajmująca się tylko informacjami związanymi z marihuaną, podała, że do maja w sektorze narkoturystyki zatrudnienie znalazło 9641 osób.

Wnuki kwiaty

Legalizacja to też odpowiedzialność. Patrzy cały świat. Kilka kontrowersyjnych pomysłów na biznes skrytykowano, jak sprzedaż z automatów, restauracje na kołach (food trucks) czy impreza z marihuanową piñatą. Są hrabstwa, które ograniczają zasięg marihuany. Jedne, np. Aurora, stosują limity licencji; inne, jak Denver, wprowadzają moratorium dla „nowo przyjezdnych” do 2016 r. Są takie, np. Colorado Springs, gdzie sprzedaż marihuany jest nadal nielegalna. O przepisach zapominają turyści, wabieni chwytliwymi hasłami. Jeden chciał wywieźć 36 uncji marihuany i został przyłapany podczas kontroli na lotnisku. Skończyło się na upomnieniu od szeryfa.

Eksperymentom Kolorado bacznie przyglądali się przez pół roku mieszkańcy stanu Waszyngton. We wtorek 8 lipca otwarte zostały tam 24 punkty legalnej sprzedaży. Obawiano się, że chętnych będzie zbyt wielu i marihuany zabraknie dla wszystkich. Ruszyła dyskusja mająca na celu ustabilizowanie cen, tak aby klienci kupowali tylko w legalnych źródłach i za podobne pieniądze. A ceny wahały się od 10 do 20 dolarów za gram. Choć znaleźli się tacy, którzy żeby świętować „zielony wtorek” z pozostałymi, musieli odkupić tę samą ilość od „pośredników” za 35 dolarów.

Tak jak w Kolorado, legalnie marihuanę kupić mogli obywatele powyżej 21. roku życia. Przed sklepami znaleźć można było rodziców wychowanych w kontrkulturze lat 60. i 70., gdy marihuana zyskiwała popularność. Przyszli ze swoimi dziećmi, już dorosłymi. Najbardziej zdeterminowani ustawiali się już wieczorem dnia poprzedniego. Innym przychodziło do głowy przekupywanie tych, którzy stali w kolejce wcześniej, by odstąpili swoje miejsce.

Trawka od lat 60. była w Stanach symbolem buntu. Spekuluje się, że obecne otwarcie może doprowadzić do renesansu związanych z nią kontrkultur.

Groźniejsze „inne”

Momentem przełomowym dla legalizacji marihuany w USA może się stać dopuszczenie jej jako leku przez ligę NFL. Finał rozgrywek, zwany SuperBowl, to w USA narodowe święto. Smaczku dodało, że w 2013 r. zmierzyły się w nim drużyny Seattle Seahawks i Denver Broncos (czyli ze stanów Waszyngton i Kolorado). Dla ligi NFL to niełatwy orzech do zgryzienia. Z jednej strony kontrowersje (futbol amerykański jest nad wyraz popularny na konserwatywnym Południu), z drugiej miliony Amerykanów, którzy w sobotni wieczór zasiadają z piwem i skrętem, by obejrzeć mecz w telewizji.

„Jest zbyt wcześnie, żeby zrozumieć wpływ zmian, które przyniesie »rekreacyjne«, acz problematyczne spożycie cannabis, a także, na jak wielu polach ten wpływ może odcisnąć piętno. Takich jak: zdrowie, system karny, podatki czy samo zużycie”: tak, w powściągliwych słowach, nowy raport ONZ traktuje legalizację marihuany w Urugwaju i dwóch stanach USA.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2014