Sprawiedliwość dla wszystkich

Zadanie tzw. komisji prawdy jest karkołomne: ze zbioru subiektywnych, często zamazanych po latach i naznaczonych traumą wspomnień wytworzyć wspólną opowieść, która już więcej nie będzie dzielić społeczeństwa.

09.12.2013

Czyta się kilka minut

Mapa pokazująca kraje, w których działają komisje prawdy i pojednania. Muzeum Pamięci i Praw Człowieka, Santiago, Chile / Fot. Warko / CC / WIKIMEDIA
Mapa pokazująca kraje, w których działają komisje prawdy i pojednania. Muzeum Pamięci i Praw Człowieka, Santiago, Chile / Fot. Warko / CC / WIKIMEDIA

W ciągu ostatnich trzydziestu lat w dyskusjach publicystycznych i naukowych na temat rozliczenia przeszłości jedną z najczęściej przywoływanych instytucji była tzw. komisja prawdy. Początków jej koncepcji należy szukać w rozliczaniu dyktatury wojskowej w Argentynie w 1983 r. Ale międzynarodową „karierę” komisja prawdy zawdzięcza Komisji Prawdy i Pojednania w Republice Południowej Afryki, działającej w latach 1995–2000 pod przewodnictwem abp. Desmonda Tutu.

Popularność

Możliwość uzyskania amnestii przez sprawców w zamian za pełne wyjawienie prawdy o przestępstwie, publiczne wysłuchania przeradzające się w ceremonie religijne, wreszcie charyzmatyczny przewodniczący – wszystko to powodowało, że przez kolejne lata RPA i jej komisja prawdy przedstawiane były jako rozwiązanie modelowe, wzór do zastosowania w innych krajach. Warto przy tym zauważyć, że wiele z jej pomysłów wykorzystywano wcześniej w komisjach śledczych w Wielkiej Brytanii oraz w jej dawnych koloniach.

Popularność komisji prawdy i nieustające naukowe rozważania, czym właściwie owa komisja jest, doprowadziły do masowego powstawania instytucji publicznych i prywatnych, przyjmujących tę nazwę. Komisje miały zajmować się przyczynami niewolnictwa na Mauritiusie (sięgając wstecz aż do 1638 r.!), oceniać kwestie dopingu w kolarstwie czy pedofilii w irlandzkim Kościele. Związana z tym dewaluacja pojęcia utrudnia określenie liczebności komisji prawdy zajmujących się rozliczeniami przeszłości.

Ostatecznie da się wskazać 22 komisje prawdy, działające w 21 krajach świata. Łączy je kilka cech: są instytucjami publicznymi (powołanymi przez państwo lub organizację międzynarodową), mają charakter nadzwyczajny, ich działanie jest określone w czasie; powstają w okresie transformacji, zarówno po okresie rządów autorytarnych, jak i w przypadku budowy pokoju po konflikcie; zajmują się naruszeniami praw człowieka w przeszłości i skupiają się na ofiarach tychże naruszeń.

Jak widać, nie wszystkie z komisji wskazują sprawców zbrodni (niektóre w ogóle pomijają tę kwestię), a tylko dwie (w RPA i Kenii) uzyskały prawo udzielania warunkowej amnestii. Ostatnia jak dotąd komisja prawdy została powołana w Brazylii w listopadzie 2011 r.

Kompromis

Historycznie największym zagrożeniem dla rozliczeń przeszłości jest pojawienie się zjawiska tzw. sprawiedliwości zwycięzcy. Po oddaniu władzy przez dawny autorytarny reżim, po podpisaniu porozumienia pokojowego, „po każdej wojnie musi ktoś posprzątać” (W. Szymborska). Chęć uzyskania szybkiego zadośćuczynienia za doznane krzywdy prowadzi do samosądów, pokazowych procesów, polowania na czarownice bez gwarantowania praw sprawcom, bez szukania usprawiedliwiających ich okoliczności, bez zważania na przyszłość. Zemsta jednych napędza poczucie krzywdy drugich: tworzy się zaklęty krąg, który w długiej perspektywie uniemożliwia pojednanie.

Komisje prawdy powstają zwykle na podstawie wypracowywanego kompromisu, który z pozoru może wydawać się kompromisem nie do zaakceptowania. Uznając pokój społeczny i przyszłe pojednanie za najwyższą wartość, starają się nie naruszać uzgodnień transformacji. Komisja prawdy w Chile składała się po połowie z dawnych opozycjonistów i osób zaangażowanych w reżim Pinocheta; w komisji południowo-­afrykańskiej obok siebie zasiedli przedstawiciele różnych grup rasowych i wyznaniowych. Ostrożne były również ustalenia tych komisji, by wspomnieć tu niechęć do imiennego wskazywania sprawców (tylko dzięki temu można było w Chile badać losy ofiar junty).

Komisjom prawdy zarzucano czasem podtrzymywanie bezkarności sprawców. Niemniej w sytuacji po zakończeniu konfliktu wewnętrznego, gdy wszelkie procedury karne mogły grozić powrotem do przemocy (takie niebezpieczeństwo istniało np. w Salwadorze) lub gdy po odejściu od rządów autorytarnych, jego interesów nadal strzegły siły zbrojne lub bezpieczeństwa (jak w krajach Ameryki Południowej), powołanie komisji prawdy stawało się optymalnym rozwiązaniem – jak często wskazywali publicyści – drugim po najlepszym, czyli sądowym.

Prawo do prawdy

Podczas gdy w okresie autorytarnym sędziowie współpracują z władzą w utajnianiu jej przewinień, a funkcjonariusze rządu zaprzeczają, że mają one miejsce, komisja prawdy, z udziałem uznanych autorytetów duchowych i świeckich, chce tę prawdę wydobyć na jaw.

Początkowo komisje ograniczały się do zbierania danych w policyjnych i wojskowych archiwach, przeprowadzania wywiadów z rodzinami ofiar i ekshumacji. Od powołania komisji w RPA jej najbardziej charakterystycznym wyróżnikiem stały się publiczne wysłuchania. Ofiary mogły podczas nich przedstawiać swoją prawdę o dokonywanych zbrodniach, a sprawcy – tłumaczyć, co nimi kierowało. Z obu tych monologów komisja prawdy wytwarzać miała nową narrację: prawdę o przeszłości.

To odwołanie się do subiektywnych prawd, do ludzkich wspomnień pozwalało mówić o przeszłości innym językiem niż suche raporty organizacji pozarządowych i gromadzone w archiwach dokumenty tajnych służb. Wysłuchanie w komisji prawdy stawało się spektaklem: pokazywało cały dramat bycia ofiarą, ale również bycia sprawcą. Zajęcie się motywacjami poszczególnych osób to chyba największe osiągnięcie w historii komisji.

Nietrudno zauważyć, że zadanie komisji prawdy jest karkołomne: ze zbioru subiektywnych, często zamazanych po latach i naznaczonych traumą wspomnień wytworzyć intersubiektywną opowieść, która już więcej nie będzie dzielić społeczeństwa. Mimo że rolę członków komisji prawdy powierzano autorytetom, nie ustrzegało to jej przed zarzutami o brak bezstronności w tworzeniu opowieści na temat przeszłości. Nawet modelowa komisja w RPA była postrzegana, według badań z 1999 r., przez ludność białą jako narzędzie zemsty.

Głos ofiar

W procesie karnym główne miejsce zajmuje zwykle oskarżony: to wokół niego toczy się postępowanie. Komisje prawdy powstawały, aby oddać głos ofiarom. To, że nie były organami sądowniczymi, dawało im możliwość działania na elastycznych zasadach: nierzadko porównywano je do procesu leczenia lub uzdrowienia. Jednak otwarcie na głos ofiar prowadziło do dwóch paradoksów, które – wydaje się – zaważyły na spadku popularności komisji prawdy jako środka rozliczeń na początku XXI w.

Pierwszy paradoks dotyczył relacji sprawca–ofiara. W Chile i Argentynie ten podział był jasny: byli, najczęściej lewicowi, opozycjoniści, czyli ofiary – oraz funkcjonariusze sił bezpieczeństwa i wojska, czyli sprawcy. Bardzo szybko okazało się, że te kategorie nie są rozłączne. W Salwadorze zbrodni dopuszczały się dwie strony konfliktu; w Sierra Leone nie dało się nawet określić, która z walczących frakcji jest stroną rządową; komisja prawdy w RPA stanęła przed problemem naruszeń praw człowieka dokonywanych przez aktywistów jako wyraz sprzeciwu wobec apartheidu; w Ekwadorze pojawił się problem rzeszy policyjnych informatorów. Okazało się, że bycie sprawcą i ofiarą nie jest tak jednoznaczne, jak wydawało się na początku przemian.

Drugi paradoks wiąże się z samym mechanizmem działania komisji. Im bardziej elastyczna i otwarta na głos ofiar jest jej procedura, tym mniejszy jest zakres włączonych w nią gwarancji uczciwego procesu dla sprawcy. Czy można więc rozsądzać przeszłość, łamiąc prawa człowieka i czyniąc przeszłego sprawcę – teraźniejszą ofiarą? Stojąc wobec tego dylematu, kolejne komisje prawdy rozbudowywały zestaw gwarancji procesowych, co ostatecznie prowadziło do zbliżenia procedur komisyjnych do procedur karnych.

***

Funkcjonowanie komisji prawdy pokazuje, że łamanie praw człowieka nie jest dokonywane w próżni. Jego skutki nie dotyczą jedynie sprawcy i ofiary, ale obejmują całe społeczeństwo. Dlatego komisja działa publicznie i powszechnie udostępnia swój raport, a jej posiedzenia przybierają uroczysty charakter. Komisja prawdy ma stać się początkiem nowej historii dla całego społeczeństwa, aby w ten sposób uchronić je przed powrotem do autorytaryzmu lub konfliktu. 


MARCIN KOMOSA jest doktorem nauk politycznych i antropologiem kultury, autorem monografii „Sprawa Pinocheta. Odpowiedzialność za naruszenia praw człowieka” (2005) oraz książki „Komisja prawdy. Mechanizm odpowiedzialności za naruszenie praw człowieka” (2013).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Genealogie pamięci