Spór abp. Gądeckiego z Synodem

Zaiskrzyło na linii Polska–Watykan. Abp Stanisław Gądecki na blogu publikował notki ujawniające, kto co mówił podczas zamkniętych obrad. Nie spodobało się to Sekretariatowi Synodu Biskupów.

09.10.2015

Czyta się kilka minut

Abp Stanisław Gądecki  / / fot. REPORTER
Abp Stanisław Gądecki / / fot. REPORTER

Jednak wina przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski wcale nie jest tu oczywista. A sam spór o procedury ujawnia konflikt o wiele głębszy.

Sprawa stała się głośna, gdy w piątek przed południem portal Vatican Insider opisał notki polskiego hierarchy: po hiszpańsku i włosku. Pojawił się tam również oskarżający komentarz: „W ten sposób została złamana polityka nakreślona przez organizatorów zgromadzenia synodalnego, że wystąpienia powinny pozostać niejawne”.

Zakazu nie było

Tylko czy faktycznie doszło do złamania zasad? W kwestii polityki tajności obrad wiadomo było do tej pory, że: Watykan nie będzie publikował wystąpień poszczególnych uczestników, nie wolno twittować z sali posiedzeń, ojcowie synodalni mają pełną dowolność w kontaktach medialnych, mogą też publikować teksty swych przemówień. Podczas konferencji prasowej tuż przed Synodem rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi powiedział: „Tak jak w minionym roku, tak w tym roku zachęcono do wyrażania się w sposób wolny, odpowiedzialny, ale także wolny ze strony Ojców Synodalnych, bez nakładania żadnych szczególnych ograniczeń na nich w tym, by móc dawać wywiady lub rozmawiać z dziennikarzami”. Nigdzie natomiast nie było głośno powiedziane, że jeden biskup nie może publicznie mówić o tym, co powiedział drugi.



Tymczasem jeszcze tego samego dnia zareagował Watykan. Najpierw kard. Lorenzo Baldisseri, czyli sekretarz generalny Synodu, publicznie oświadczył, że uczestnicy watykańskiego zgromadzenia mają prawo do publikacji wystąpień, ale tylko i wyłącznie swoich własnych. Później natomiast dołączył do niego ks. Lombardi, mówiąc iż „nie wszyscy biskupi stosują się do zasad i publikują skróty wystąpień innych biskupów pod ich nazwiskami”. Choć nigdzie tu nie padło nazwisko tego, który nie stosuje się do zasad, to po publikacji w "Vatican Insider" wszyscy już wiedzieli, że chodzi o abp. Gądeckiego.

Trzeba zauważyć, że współpracownicy poznańskiego metropolity szybko zareagowali na tę niezbyt komfortową sytuację. W kolejnym wpisie blogowym nie było już nazwisk biskupów, tylko kraje ich pochodzenia. Potem usunięto również i to. Pozostały jedynie bezosobowe skróty wypowiedzi. Sprawa niejako została załatwiona, ale domaga się komentarza.

Cicha wojna czy materiał poglądowy?

Po pierwsze, z punktu widzenia obserwatora Synodu pomysł, by w kilku zdaniach zdawać ludziom relację z tego, co się mówi w sali posiedzeń, uważam za dobry. Z przyjemnością czytałem te notki i ani razu nie przyszło mi do głowy, że może to być złamaniem tajności obrad. Stąd chciałbym bronić prawa przewodniczącego KEP do pisania tego rodzaju materiałów.

Mimo to muszę jednak zadać pytanie o motywacje arcybiskupa. Pisał notki w celach czysto informacyjnych, czy też były one wyrazem kontestacji nowej metodologii Synodu? Nie jest tajemnicą, że hierarchowie nieco bardziej konserwatywni toczą spór z kard. Baldisserim oraz kierowanym przez niego Sekretariatem. Niektórzy z nich oskarżają go wręcz o sabotaż, wysnuwając różne teorie spiskowe (zareagował na to nawet papież). Widzieliśmy to już rok temu. Stąd moje pytanie. Jeśli na poprzednich synodach (przed papieżem Franciszkiem) wszystkie wystąpienia były jawne, a teraz to zmieniono, czy może abp Gądecki postanowił „postawić się” nowym zasadom i obejść je, pisząc swego bloga? Jeśli tak, to mieliśmy do czynienia z cichą wojną. Jeśli nie, był to po prostu dobry materiał poglądowy z bardzo ważnego dla całego Kościoła wydarzenia.

Po drugie, warto przypomnieć, że ów blog (choć pod innym adresem) był w taki sam sposób prowadzony już rok temu. Tam też opisywane były pod nazwiskiem wystąpienia poszczególnych uczestników. I nikomu to wtedy nie przeszkadzało. Czy dlatego, że spór z kard. Baldisserim nie był jeszcze zaogniony, czy może zwyczajnie dlatego, że pisane po polsku notki nie przedostały się do Watykanu? Nie wiem. Ale z całą pewnością do obecnego zamieszania przyczynił się fakt przetłumaczenia jednego wpisu blogowego na język francuski. Ktoś to pewnie zauważył, ktoś podał dalej, może nałożyła się na to presja wywierana przez konserwatywnych hierarchów na Sekretariat Synodu i związana z tym krytyka. W efekcie mieliśmy oficjalną reakcję. Z bloga zaś poznikały nazwiska hierarchów, jak również usunięte zostało owo francuskie tłumaczenie. I dobrze, nie było wszak sensu wypowiadać otwartej wojny.

Po trzecie, nie da się niestety nie zauważyć, że – chyba w sposób niezamierzony – doszło nie tylko do sporu personalnego na linii abp Gądecki – kard. Baldisseri, lecz wizerunkowo o wiele wyżej: pomiędzy polską hierarchią kościelną a watykańskim urzędem. Autorem notek nie jest bowiem jakiś biskup, tylko przewodniczący naszego Episkopatu. Do tego jego nowy blog prowadzony jest w tym samym layoucie, co oficjalna strona KEP. Zatem z punktu widzenia komunikacyjnego stroną sporu nie jest metropolita Poznania, tylko lider naszego Kościoła. Z drugiej strony mamy zaś szefa Sekretariatu Synodu, który podczas obrad jest właściwie osobą numer dwa w Watykanie. Sprawa jest więc pod względem materii niezbyt istotna, ale jednak wizerunkowo poważna.

Po stronie arcybiskupa

Niemniej staję w tym sporze po stronie abp. Gądeckiego oraz jego prawa do dzielenia się z polskimi wiernymi tym, co podczas obrad usłyszał. W końcu jest tam naszym delegatem.

Muszę jednak wrzucić do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. Mija właśnie tydzień obrad, a w sali synodalnej nikt z polskiej delegacji nie zabrał jeszcze głosu, a przynajmniej nikomu nic o tym nie wiadomo. Nawet jeśli tak zaplanowano, to jednak mówiło już ponad dwustu biskupów (dlaczego wśród nich nie było nikogo z trójki Polaków?), a poza tym był przecież czas wolnych wystąpień. Czy naprawdę polski Kościół nie ma nic do powiedzenia? Jedynym głosem naszych przedstawicieli, który przebił się szerzej jest wywiad, jakiego przewodniczący Episkopatu udzielił stacji EWTN. Niestety prowadzony językiem negatywnym i konfrontacyjnym.

Czekamy więc teraz nie tylko na kolejne wpisy blogowe abp. Gądeckiego, nawet jeśli nie będzie w nich nazwisk mówców, ale o wiele bardziej na wystąpienia wszystkich członków polskiej delegacji. Z nadzieją, że będą potrafili wznieść się ponad retorykę konfrontacyjną i zaproponować coś konkretnego, a zarazem pozytywnego. I oczekujemy też, że wystąpienia te zostaną opublikowane (to, jak już wiadomo, wolno). Skoro ujawniliśmy światu skróty przemówień innych biskupów, nie powinno być chyba problemu z ujawnieniem własnych w całości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2015