Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od razu zaprzyjaźniliśmy się, gdyż połączyło nas zainteresowanie kosmologią. Rudnicki zajmował się astronomią pozagalaktyczną, tzn. badał galaktyki znajdujące się poza Drogą Mleczną, a to właściwie już jest kosmologia obserwacyjna. Z kolei Zięba stosował metody matematyczne do kosmologii. Moje zainteresowania kosmologiczne także już wówczas były wyraźnie skrystalizowane.
Konrad był synem znanego przedwojennego komunisty Lucjana Rudnickiego, który w Polsce Ludowej był wziętym pisarzem (w szkole czytaliśmy jego książki jako lektury obowiązkowe). Dla mnie było pewną atrakcją spotkać jego syna. Konrad był wychowany w lewicowej tradycji, ale dość wcześnie z nią zerwał. Poszukał sobie zupełnie innego światopoglądu. Po okresie sympatii do prawosławia, która zresztą została mu do końca życia, przyłączył się do Kościoła mariawickiego i przyjął tam święcenia kapłańskie. Do końca życia podkreślał, że jest księdzem mariawickim. Natomiast w czasie wojny walczył w partyzantce w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Na pewnym etapie jego dowódcą był Mieczysław Moczar (Konrad chwalił go jako dowódcę). Natomiast Andrzej Zięba był w tym samym czasie akowcem i walczył m.in. w okolicach Babiej Góry. Oczywiście, kiedy się spotkaliśmy, Konrad już dawno porzucił swoje lewicowe sympatie. To wymagało znacznej odwagi, gdyż zrobił to jeszcze w okresie twardego stalinizmu.
Konrad miał skłonność do poglądów, powiedziałbym, nietypowych. W nauce także bardzo chętnie opowiadał się za poglądami niezbyt ortodoksyjnymi. Opowiedzieć chcę jednak o naukowo w pełni ortodoksyjnym, choć nieprzeciętnym jego osiągnięciu. Swego czasu był w obserwatorium astronomicznym na Mount Palomar w Kalifornii i przywiózł stamtąd zestaw klisz. Przedstawiały one zdjęcia małego wycinka nieba mniej więcej wielkości tarczy księżyca w pełni (teleskop na Palomar fotografował ten sam fragment nieba przy długich czasach naświetlania). Wówczas, czyli w początku lat 70., był to najgłębszy przegląd galaktyk. Został on opracowany w Obserwatorium Krakowskim, które wtedy mieściło się jeszcze w Ogrodzie Botanicznym, w ten sposób, że przenoszono galaktyki z klisz na mapy ręcznie. Współpracownicy Rudnickiego żartowali, że mogą być problemy, czy dany punkcik na mapie to galaktyka, czy ślad pozostawiony przez... muchę. Konrad, celebrując swoje umiłowanie Krakowa, nazwał ten fragment nieba Polem Jagiellońskim i tak ono przeszło do literatury światowej. Katalog sporządzony przez Konrada nazwany został Katalogiem Jagiellońskim i przez długie lata była to mapa (we fragmencie) najwcześniejszego obrazu Wszechświata.