Spoczynek demaskatora

Ziemkiewicz znów wyprzedza falę: jak był jednym z pierwszych w opisach ciemnych stron III RP, tak teraz jako pierwszy pokazuje wyczerpanie konwencji demaskatorskiej.

04.11.2008

Czyta się kilka minut

Żywina" Rafała Ziemkiewicza zaczyna się jak kolejna powieść mająca za cel demaskację zapudrowanej przez elity zgnilizny III RP. Tytułowy Stanisław Żywina to lokalny Lepper, dobijający się właśnie do warszawskiego koryta. Dobić się nie zdążył, zginął w wypadku samochodowym w drodze z imprezy u byłego ubeka, trzęsącego polityczno-biznesową sitwą w rodzinnym Bykowie Żywiny. Bohater i narrator powieści, Konrad zwany Radkiem, wysłany zostaje do Bykowa, aby sporządzić dla ogólnopolskiego dziennika portret pośmiertny Żywiny jako symbolicznej figury polskiej sceny politycznej. Zapowiada się więc thriller "antyukładowy" i analiza fenomenu lepperyzmu. I rzeczywiście, do jednej trzeciej powieści otrzymujemy głównie szczegółowy opis kariery posła Żywiny, a prawie każda postać z jego otoczenia mogłaby reprezentować konkretny "typ polski".

W pułapce

Stopniowo jednak Ziemkiewicz zwraca opowieść ku sytuacji życiowej Radka, historii jego rodziny, jego romansom, historiom rozmaitych drugo- i trzecioplanowych graczy bykowskich, wreszcie ogólnopolitycznym i ogólnokulturowym refleksjom, wyjętym wprost z prasowej publicystyki. O Żywinie zapominamy, śledztwo gaśnie, powietrze uchodzi z intrygi, konwencja się łamie. W końcu nie może być wątpliwości: w trakcie pisania powieści autor stracił serce do tropienia układów i układzików, do politycznych potępień.

Rafał Ziemkiewicz znów wyprzedza falę: tak jak był jednym z pierwszych w opisach owych realiów III RP (w prozie realistycznej, ale i wcześniej ? w fantastycznej), tak teraz jako pierwszy pokazuje wyczerpanie konwencji demaskatorskiej. Za datę graniczną należy chyba uznać dzień emisji filmu "Trzech kumpli" w TVN. Afera Rywina otworzyła w ogóle szansę demaskacji, a "Trzech kumpli" ją zamknęło: balon został przekłuty, głośniejszego huku nie będzie.

Toteż zaangażowane politycznie opisy współczesnej Polski ? których pojawi się w literaturze jeszcze więcej ? nie mogą się już opierać na prostym schemacie epatowania czytelnika ujawnieniem ukrytych dotąd faktów, zależności, Układów. Nie sposób demaskować wielokrotnie; demaskacja stanowi akt niepowtarzalny, odmieniający świadomość. Jest wszakże psychologicznie zrozumiałym, że po kilkunastu latach desperackiej walki o przebicie się do mass mediów ów moment "zdarcia maski III RP" urósł w wyobrażeniu anty-Salonu do rangi politycznego chrztu Polski: naród otrzyma informacje o prawdziwym stanie rzeczy, odrzuci fałsz i głosicieli fałszu, i wówczas wszystko się zmieni na lepsze. Oczekiwanie na zgoła metafizyczną przemianę skutkuje teraz inercją myśli i działań: to przecież niemożliwe, by lud, poznawszy prawdę, nie doświadczył duchowej rewolucji ? skoro więc niewiele się zmienia, to znaczy, że prawda po prostu jeszcze doń nie dotarła, trzeba zatem ją powtarzać, głośniej i głośniej, dobitniej i dobitniej. Do skutku, tj. bez końca.

Ziemkiewicz najwyraźniej zdał sobie sprawę z powyższej pułapki, już uruchomiwszy intrygę i aktorów "Żywiny". Wiedza nie wystarcza. Potrzebna jest wola, i to dużej części społeczeństwa. Cyniczny ubek wykłada Radkowi wprost: "jeśli ten naród jest już tak ogłupiony, że uwierzy w te wszystkie okrzyki o Rywinlandzie, o rewolucji moralnej, i da szansę tym krzykaczom, to oni prędzej czy później też przyjdą po pomoc i radę do fachowców. [...] Inaczej się po prostu nie da, w tych historycznych uwarunkowaniach, z takim społeczeństwem, które się tak, a nie inaczej ukształtowało".

Ognisko uwagi przesuwa się więc na problemy socjologiczne, zgoła cywilizacyjne. Co z tego, że prawda dotrze do ludu, że nastąpi demaskacja ? skoro ludowi to zwisa? W drugim akcie powieść skupia się zatem na owym znanym z publicystyki RAZ-a "polactwie". Mamy w "Żywinie" sceny niczym wyjęte z Żeromskiego: oto inteligenci społecznikowcy radzą bezowocnie, co zrobić z ludem po odzyskaniu niepodległości, kiedy lud nie chce nic zrobić sam ze sobą. Sens rozważań jest jasny: nie sytuacja społeczna determinuje mentalność, lecz mentalność sytuację społeczną. Stopniowo na pierwszy plan występuje motyw dziedziczności. Ale nie tylko tej biologicznej, lecz także tej kodowanej kulturowo ? w całych warstwach społecznych i w poszczególnych ludziach.

Trudne wybory

Ziemkiewicz stara się bowiem w oportunistycznym Radku dać portret mentalności charakterystycznej dla całego pokolenia. To samo wygodnictwo kieruje Radkiem w pracy, w wyborach ideowych, w życiu uczuciowym; "Żywinę" równie dobrze można by opatrzyć mottem ze św. Jana o ludziach letnich, "ani zimnych, ani gorących". Czy istotnie tak wygląda prawda o dzisiejszych trzydziestolatkach z wielkich miast? Zastanawiam się, czy pesymizm socjologicznej diagnozy nie wynika raczej z ogólnego rozczarowania formacji prawicowych; "młodzi zaangażowani" to dzisiaj etykietka lewicy Sierakowskiego. Maszyna recyklingu ideałów pracuje w rytmie dziesięcioletnim.

Protagonista "Ciała obcego" grzeszył ze świadomością grzechu, gryzło go to, paliło wewnętrznie, stąd gorączkowe nakręcenie całej tamtej powieści i jej cug narracyjny. W Radku tego napięcia nie ma, bo nie ma nawet żadnych duchowych standardów, względem których mógłby rozpoznać własną hipokryzję ? tym można tłumaczyć słabszą energię "Żywiny". Nie zdziwię się, gdy ten i ów recenzent skonstatuje z satysfakcją, że oto "Rafał Ziemkiewicz łagodnieje".

Ostatni akt książki rozgrywa się w dniach narodowej żałoby po papieżu i pod znakiem właśnie duchowej przemiany Radka zwieńczonej wejściem w rolę przybranego ojca. Demaskacje nie mają już sensu, więc co pozostało? Emigracja, hedonizm albo rodzina. Radek wybierze rodzinę. Prezentacja tego przeobrażenia nie przekonała mnie ? ale bardzo ciekawy jest sam opis tamtego, historycznego już, okresu, idący zupełnie obok dotychczasowych schematów opowieści o "pokoleniu JP2" itp. Chyba rzeczywiście dopiero teraz można pisać tak szczerze, a zarazem bez żadnej intencji skandalu ? z goryczą, z wściekłością na te rozmodlone tłumy, na tego ducha polskości mocnego tylko w podobnych zrywach i ekstazach masowego cierpienia, na tę pompę medialną; pisać z punktu widzenia ateisty, ale ateisty polskiego, czyli tak czy owak w jakiejś osobistej zwadzie z Panem Bogiem.

Strzelby Czechowa

Mamy więc i tę żałobę, i polactwo, i poczet prowincjonalnych polityków, biznesmenów, i Żywinę, i podróż do Turcji, i jeden, drugi romans, i ubeka-na-włościach, i mściwego męża-rogacza ubeków wynajmującego... Wisi na ścianach kilka takich strzelb Czechowa, z których żadna nie wypala. Jest to miszmasz fabularny, powieść strukturalnie połamana ? a przecież w tym połamaniu ukazująca prawdę o analogicznym załamaniu pewnego paradygmatu w myśleniu o Polsce.

Rafał A. Ziemkiewicz, "Żywina", Świat Książki, Warszawa 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2008