Splendor Jagiellonów

Po dwustuletnim okresie rządów Jagiellonów pozostała jedność kulturowa i cywilizacyjna, wspólnota losu krajów położonych między Rosją a Niemcami. Obszarów, które później nazwą siebie Europą Środkową.

17.12.2012

Czyta się kilka minut

Nicolas Nonarth, klejnot Katarzyny Jagiellonki, 1526 r. Skarbiec katedry w Uppsali. / Fot. Muzeum Narodowe / Zamek Królewski w Warszawie
Nicolas Nonarth, klejnot Katarzyny Jagiellonki, 1526 r. Skarbiec katedry w Uppsali. / Fot. Muzeum Narodowe / Zamek Królewski w Warszawie

W salach Zamku Królewskiego i Muzeum Narodowego trwa jedno z największych przedsięwzięć muzealnych ostatnich lat. Wystawa „Europa Jagellonica 1386–1572” opowiada o sztuce i kulturze w Europie Środkowej za panowania Jagiellonów, ale prowokuje też do postawienia bardziej ogólnego pytania: o tożsamość tej części Europy.


RODZINNA POTĘGA


Ramy wystawy wyznaczają dwie daty. Rok 1386, czyli koronacja Władysława Jagiełły, oraz 1572, czyli śmierć Zygmunta II Augusta, ostatniego męskiego potomka rodu. W ciągu tych niemalże 200 lat udało się Jagiellonom zbudować potęgę. Zasiadali nie tylko na tronie Polski i Litwy, ale także od 1471 r. Czech, a od 1490 – Węgier. Pod rządami synów Kazimierza Jagiellończyka powstała wspólnota, tytułowa Europa Jagellonica, obejmująca terytoria o powierzchni ponad 2 milionów kilometrów kwadratowych, sięgająca od Bałtyku po Morza Czarne i Adriatyckie, od Wilna po Zagrzeb, od Budziszyna po Kijów.


Stało się tak dzięki zapobiegliwości dyplomacji Kazimierza Jagiellończyka, nieprzypadkowo zwanego „ojcem królów”. Czterech synów jego i Elżbiety Rakuszanki zasiadło na królewskich tronach. Dodatkowo, dzięki serii małżeństw ich córek, skoligacili się z ważnymi rodzinami panującymi ówczesnej Europy: od Bawarii do władców Pomorza Zachodniego. To była stała praktyka, kontynuowana przez jego syna Zygmunta Starego (Izabela poślubiła Jana Zápolyę, a Katarzyna władcę Szwecji – Jana III Wazę). Śluby w tym czasie były ważnym narzędziem polityki zagranicznej i budowania politycznych wpływów...


Wielkie „imperium” jagiellońskie nie przetrwało długo. Od wybrania na czeski tron w 1471 r. najstarszego syna Kazimierza Jagiellończyka, 15-letniego wówczas Władysława, do śmierci w 1526 r. pod Mohaczem w bitwie z Turkami jego potomka Ludwika II Jagiellończyka – minęło raptem pół wieku z niewielkim okładem. Tylko w Polsce i na Litwie rządy Jagiellonów objęły niemalże dwa stulecia. Ich dziedzictwo jest też różnie oceniane. W Czechach panowanie Władysława Jagiellończyka i jego syna zapamiętano jako okres słabości i chwiejności rządów: tron po nich objął Ferdynand I Habsburg, co ostatecznie potwierdziło dominację Habsburgów w tej części Europy. Z kolei dla Węgrów rządy Jagiellonów zakończyły się podziałem kraju. Ich zachodnią część, Słowację oraz Chorwację zachował Ferdynand I, a środkowe Węgry i Siedmiogród objął powołany przez szlachtę na tron wojewoda siedmiogrodzki Jan Zápolya. Ostatecznie zaś ich środkowa część z Budą i Pesztem stały się prowincją turecką.


Nie powinno się zatem zapominać o różnym pamiętaniu o Europa Jagellonica. Tylko w Polsce mit jagielloński na dobre wpisał się w wyobraźnię zbiorową. Bitwa pod Grunwaldem, hołd pruski, Unia Lubelska – wszystkie te wydarzenia pełnią funkcję konstytutywną dla polskiej tożsamości. Mamy je niemalże przed oczami, bo obrazy Matejki im poświęcone od lat są powielane i ilustrują chyba wszystkie podręczniki historii. (Rzadziej zresztą pamiętamy, że spojrzenie krakowskiego malarza, uważnego czytelnika pism Józefa Szujskiego, było krytyczne wobec polityki Jagiellonów). Mit był utwierdzony w ostatnim półwieczu m.in. przez głośną książkę Pawła Jasienicy, a za sprawą kina wszedł do kultury masowej. Stał się nawet wyznacznikiem myślenia o roli Polski w naszej części Europy i jej relacji ze wschodnimi sąsiadami. Po dziś dzień jest przywoływany, bywa, że nie do końca zgodnie z historycznymi faktami. Wystarczy przypomnieć niedawny spór o polską politykę wschodnią wywołany tekstami m.in. Radosława Sikorskiego, który przerodził się w debatę o rozumienie piastowskiego i jagiellońskiego dziedzictwa w dyplomacji XXI wieku...


Tak silna pamięć jest przecież nieprzypadkowa. Umiejętne rządy Kazimierza Jagiellończyka ostatecznie związały Polskę i Litwę. Wojna trzynastoletnia zakończyła się przyłączeniem do Korony Prus Królewskich z Pomorzem Gdańskim i Warmią. Zaczął się okres prosperity, a czasy rządów Zygmunta Starego i jego syna okrzyknięto „złotym wiekiem”. Wreszcie Unia Lubelska w 1569 r. ustanowiła Rzeczpospolitą Obojga Narodów, z jej unikatowym ustrojem politycznym. Data jej zawarcia, jak podkreśla Timothy Snyder, wyznacza powstanie nowożytnego narodu polskiego...


WSPÓLNA CZĘŚĆ EUROPY


Po okresie rządów Jagiellonów pozostało jednak coś więcej: jedność kulturowa i cywilizacyjna, bo na znacznej części tego obszaru panował podobny system prawny. Istniały stałe punkty odniesienia, centra, które promieniowały na cały ten obszar, jak uczelnia krakowska, o której norymberczyk Hartmann Schedelius, autor słynnej „Kroniki świata”, pisał: „obok kościoła św. Anny znajduje się uniwersytet głośny z bardzo wielu sławnych i uczonych mężów”. Tu studiowały elity tej części Europy, a nawet – rzec można – powstawała tzw. Europa Środkowa. Wspólnota losu krajów położonych między Rosją a Niemcami, bliskich sobie nie tylko z racji wspólnych odwołań kulturowych, ale także z powodu politycznych interesów.


Koniec XV w. był czasem przenikania się na tym terenie gotyku i nowych prądów artystycznych, powolnego wykluwania się nowożytnej Europy z jej dylematami i konfliktami, także religijnymi (ruch husytów w Czechach). Na jej obliczu odcisnęły się nie tylko rządy Jagiellonów. Nie można pominąć np. Macieja Korwina, od 1458 r. króla Węgier i konkurenta Władysława II Jagiellończyka. To za jego panowania Buda znalazła się u szczytu potęgi. Przyłączył on do swego państwa Śląsk, Łużyce i Morawy, a następnie zajął Dolną Austrię, przenosząc swoją siedzibę do Wiednia. Był wybitnym mecenasem nauki i sztuki. Założył uniwersytet w Bratysławie, a Bibliotheca Corvinianana zamku w Budzie była uważana za jeden z najwspanialszych księgozbiorów ówczesnej Europy.


Wystawa pozwala na śledzenie przepływów idei, prądów kulturowych i artystycznych, wreszcie samych ludzi. Pokazuje podobieństwa, ale nie ukrywa różnic, napięć, sporów. Powstawała długo. Jak podkreśla Jiří Fajt, jej kurator: ponad dekadę. Dlaczego warto o tym wspomnieć? Bo wiele to mówi o realiach naszej części Europy i o tym, jak trudno o wspólne działanie. Ostatecznie „Europa Jagellonica” od maja do września 2012 r. prezentowana była w Galerie Středočeského kraje w Kutnej Horze. A po Warszawie pojedzie do Poczdamu. Od marca do czerwca 2013 r. będzie wystawiana w tamtejszym Haus der Brandenburgisch-Preussischen Geschichte.


Można odnieść wrażenie, że wystawa w swym ostatecznym kształcie jest kompromisem między aspiracjami jej twórców a realnymi możliwościami. Z konieczności jedynie sygnalizuje różne zjawiska. Jest przecież niezwykłą podróżą po polityce, ideach i prądach artystycznych tego czasu. Znalazły się na niej obiekty nie tylko z terenów pozostających niegdyś pod panowaniem Jagiellonów, ale też z Niemiec, Szwecji i Stanów Zjednoczonych. Ze zbiorów muzealnych, ale także z kościelnych, w tym przechowywane w trudno dostępnych skarbcach – m.in. katedry wawelskiej i klasztoru na Jasnej Górze.


NA DWORZE


W Warszawie ekspozycję podzielono na dwie uzupełniające się części: w Muzeum Narodowym i na Zamku Królewskim. Tę drugą poświęcono przede wszystkim historii dynastii oraz poszczególnych władców z domu Jagiellonów od Władysława Jagiełły po Annę Jagiellonkę, ostatnią z rodu, ich rodzin, ale także Macieja Korwina. Jesteśmy zabierani do ich rezydencji w Budzie i Pradze, na krakowskim Wawelu i w Wilnie. Pokazano dawne widoki, detale architektoniczne, fragmenty wystroju wnętrz ze słynnymi wawelskimi arrasami czy bogato zdobione kafle piecowe. Mieli przecież wielki wpływ na kształt tych miejsc: Władysław Jagiellończyk polecił wzniesienie wielkiej sali na Hradczanach, a ostatni Jagiellonowie nadali dzisiejszy wygląd krakowskiej rezydencji. Na wystawie są także portrety, dokumenty, wreszcie wyroby rzemiosła artystycznego pochodzące z monarszych kolekcji, jak niezwykle kunsztowny tzw. puchar Macieja Korwina, wykonany z kryształu górskiego i srebra, komplet sztućców Izabeli Jagiellonki czy kamee autorstwa pracującego na dworze Zygmunta Augusta wybitnego włoskiego złotnika Giana Jacopa Caraglio. Do naszych czasów dotrwał nawet portret królewskiego rzemieślnika wykonany przez znanego wenecjanina Parisa Bordone. Został w nim przedstawiony na tle antycznego Rzymu. Pokornie stoi przed białym orłem z monogramem króla na szyi. Ten piękny ptak w dziobie trzyma złoty łańcuch, wstęgę rycerską. Caraglio otrzymał bowiem od króla tytuł Kawalera Złotej Ostrogi. Nad Wisłą potrafiono docenić artystyczny talent.


Władcy z tej części Europy szybko także odkryli, że sztuka może służyć budowie ich prestiżu, potwierdzać potęgę, być narzędziem propagandy. Świetnym przykładem jest pokazana na wystawie „Bitwa pod Orszą” upamiętniająca zwycięstwo, jakie 8 września 1514 r. odniosły wojska polsko-litewskie nad wielokrotnie większymi siłami Moskwy. Nie jest pewne, kto zamówił ten znacznych rozmiarów obraz, ale nie ulega wątpliwości, że miał on gloryfikować militarny sukces.


Na wystawie zebrano także liczne przedmioty kultu religijnego, powstałe zarówno dla prywatnej dewocji, jak i fundacji kościelnych: poczynając od niewielkiego dyptyku relikwiarzowego, należącego niegdyś do komtura elbląskiego Thilego von Loricha, a podarowanego katedrze gnieźnieńskiej przez Władysława Jagiełłę (być może został on zdobyty w bitwie pod Grunwaldem), po modlitewnik królowej Bony z florenckimi, kunsztownymi iluminacjami, w których wizerunki świętych mieszają się z radosnymi puttami. To nie dziwiło. Sfery sacrum i profanum stale się w tym czasie ze sobą przenikały.


CZAS INDYWIDUALNOŚCI


W gmachu Muzeum Narodowego przygotowano przegląd życia intelektualnego i artystycznego. Pokazane są najważniejsze ośrodki Królestwa i Wielkiego Księstwa Litewskiego, Czech, Moraw i Śląska, wreszcie Węgier z Siedmiogrodem i Chorwacją. Daje to okazję do ukazania artystycznej różnorodności tego obszaru. Pokazano wybitne indywidualności tego czasu, pracującego w Krakowie Wita Stwosza i działającego w Lewoczy Mistrza Pawła. Na tym obszarze przenikały się wpływy gotyku i włoskiego odrodzenia, ale też – o czym przypomina wiązana ze Lwowem duża ikona z przedstawieniem Matki Bożej z Dzieciątkiem – wpływy prawosławnego Wschodu. Dla władców, możnowładców, Kościoła i bogacącego się mieszczaństwa pracowali artyści z Włoch, mistrzowie niemieccy i z Niderlandów. Wielki ołtarz dla praskiej katedry św. Wita wykonał Lucas Cranach Starszy (do dziś dotrwały tylko jego fragmenty), na dworze krakowskim pracował pochodzący z Padwy Jan Maria Padovano i Hans Dürer, młodszy brat słynnego Albrechta, a Hans Holbein Starszy, ojciec słynnego portrecisty, pozostawił rysunkowe wizerunki Georga Thurzona i jego żony Anny z Fuggerów, członków jednych z najpotężniejszych rodzin mieszczańskich w Europie Środkowej, właścicieli Węgierskiej Kompanii Handlowej, która zdominowała wydobycie oraz handel miedzią i srebrem na ziemiach Jagiellonów.


Przełom XV i XVI w. – co stara się uchwycić wystawa – to czas emancypacji mieszczaństwa, rozkwitu miast oraz wchodzenia w epokę nowożytną, fascynacja humanizmem i sztuką antyczną. Dwa tonda portretowe, przedstawiające Ladislava z Boskovic i jego żonę Magdalenę wydają się pochodzić z jakiejś włoskiej rezydencji. Prawdopodobnie wykonał je pochodzący stamtąd artysta, ale dekorowały pałac tego wybitnego humanisty, który pod koniec XV w. przekształcił go we wspaniałą rezydencję, zwaną... morawskimi Atenami.


„Europa Jagellonica” przypomina zatem wybitne postacie tego czasu. Życiorys każdej z nich nadaje się na małą opowieść. Jest wśród nich Jan Długosz, duchowny, geograf i dyplomata. Wychowawca synów Kazimierza Jagiellończyka i jeden z najwybitniejszych historiografów tego czasu, autor „Roczników, czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego” od czasów legendarnych po rok 1480. Na wystawie pokazano inne jego dzieła: „Catalogus archiepiscoporum Gnesnensium” i „Vitae episcoporum Cracoviensium”, które połączono w jednym rękopisie ozdobionym słynnymi miniaturami Stanisława Samostrzelnika, w tym m.in. wspaniałym, olśniewającym kolorystyką i bogatą ornamentyką przedstawieniem św. Stanisława z klęczącymi u jego stóp Zygmuntem Starym i bp. Piotrem Tomickim.


Jest tu także węgierski duchowny Tamás Bakócz. Niezwykle barwna postać: syn kołodzieja, studiował w Krakowie, Ferrarze i Padwie. Został arcybiskupem Ostrzyhomia i prymasem Węgier. Był jednym z najważniejszych polityków tego czasu (to on przyczynił się do wybrania na króla Władysława Jagiellończyka), a także wybitnym propagatorem kultury włoskiej. Jego kaplica grobowa uchodzi za najstarszą kaplicę w stylu renesansowym wzniesioną na północ od Alp.


Na wystawie nie mogło zabraknąć osoby Mikołaja Kopernika, ale są też postacie mniej znane, jak sekretarz Władysława II Augustin Kesenbrot. Ten humanista i teolog był właścicielem jednego z najbardziej niezwykłych obiektów pokazanych na wystawie: złotej patery wzorowanej na rzymskich naczyniach. Była ona używana, jak się przypuszcza, podczas spotkań Sodalitas Litteraria Danubiana, czyli stowarzyszenia uczonych z Wiednia i Budy, którzy chcieli popularyzować idee odrodzeniowego humanizmu i wspierać literaturę. Bakócz, Kesenbrot i inni nadawali kulturze tej części Europy nowy, świecki, a także kosmopolityczny rys. Ówcześni intelektualiści chcieli widzieć w sobie wcielenie antycznych mieszkańców Aten i Rzymu.


***


Europa Środkowa obejmowała obszar wyraźnie różniący się „od terenów leżących na wschód i na południe od nich”, ale także, jak pisze Tony Judt w eseju „Wielkie złudzenie”, przez Zachód była postrzegana jako ta inna. XVII-wieczny angielski podróżnik Edward Brown zanotował, że wjeżdżając na Węgry „człowiek zdaje się wkraczać na nową scenę świata, zupełnie inną od tej, która jest w krajach zachodnich”. To przeświadczenie, podkreśla Judt, przetrwało przez wieki. Być może był to świat odmienny, ale rozwijający się w nieustannym dialogu z wielkimi centrami zachodniej Europy, na swój własny sposób potrafiący oryginalnie przyswajać sobie to dziedzictwo. Nie przestawał być jej częścią, o czym niektórym chyba trzeba nadal przypominać.  



„Europa Jagellonica 1386–1572. Sztuka i kultura w Europie Środkowej za panowania Jagiellonów”, kurator: Jiří Fajt, Warszawa, Muzeum Narodowe i Zamek Królewski. Wystawa czynna do 27 stycznia 2013 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 52-53/2012