Solidarność bez cudzysłowu

Rozmowy Okrągłego Stołu to w politycznej biografii Profesora, obok dni Sierpnia 1980, czas najważniejszy. Rozgrywka z komunistami stanowiła okazję do ujawnienia jego talentów polityka i negocjatora.

16.07.2008

Czyta się kilka minut

Gdy w piątek, 22 sierpnia 1980 r. Bronisław Geremek wchodził do strajkującej Stoczni Gdańskiej, z pewnością nie wiedział, że wkracza tym samym do historii Polski. Na ogarnięte strajkiem Wybrzeże przyjechał z Tadeuszem Mazowieckim, by protestującym od tygodnia robotnikom przekazać list 64 warszawskich intelektualistów.

"Raz jeszcze okazało się, że polskim narodem nie można rządzić, nie słuchając jego głosu. Robotnicy polscy z dojrzałością i determinacją walczą o prawo swoje i nas wszystkich do lepszego i godniejszego życia. W tej walce miejsce całej postępowej inteligencji jest po ich stronie" - w tekście, który powstawał u niego w domu, można odnaleźć zasady, jakim był wierny w dalszej politycznej drodze: niezbywalność praw obywatelskich, kompromis jako sposób rozwiązywania konfliktów, kategoryczne odrzucenie przemocy, połączenie rozwagi i wyobraźni.

Konspira

Akademik, historyk średniowiecza, znawca kultury europejskiej, nie skłaniał się do aktywności politycznej. W drugiej połowie lat 70. organizował wykłady Uniwersytetu Latającego, działając w Towarzystwie Kursów Naukowych.

Do wejścia na arenę publiczną pchnął go sierpniowy strajk i Lech Wałęsa, który zapytał przybyłych z Warszawy intelektualistów, w jaki sposób mogą pomóc robotnikom. "My możemy występować w roli doradców, ekspertów" - odparł Geremek. "I to była myśl!" - wspomina Wałęsa. Nazajutrz Międzyzakładowy Komitet Strajkowy powołał Komisję Ekspertów. Zamiast referencji, stoczniowcom starczyła odpowiedź Mazowieckiego na pytanie: jak długo tu z nami będziecie? "Do końca".

Rolę, jaką Geremek i jego koledzy z komisji odegrali w trakcie negocjacji, trudno przecenić. Pracowali na rzecz sukcesu strajku, podpowiadając MKS-owi najkorzystniejsze rozwiązania i sposoby uzyskania akceptacji dla wszystkich postulatów. Jednym z negocjacyjnych forteli było użycie określenia "niezależne i samorządne związki zawodowe" zamiast terminu "wolne", który był nie do przyjęcia dla komunistów. Szło o znalezienie języka, w którym przedstawiciele zrewoltowanego społeczeństwa mogli się porozumieć z funkcjonariuszami aparatu władzy. O taką formułę społecznego kontraktu, która stwarzała przestrzeń wolności, pozostawiając ster rządów w ręku komunistów.

Porozumienie Gdańskie, otwierające drogę do utworzenia Solidarności, a jednocześnie uznające kierowniczą rolę PZPR w państwie, było przykładem na to, że jest to możliwe.

Po zakończeniu strajku Bronisław Geremek nie wrócił już do nauki. Stał się doradcą władz Solidarności, był współtwórcą statutu i programu związku. Pozostał w gronie najbliższych współpracowników Lecha Wałęsy. Na początku 1981 r. stanął na czele rady programowej Ośrodka Prac Społeczno-Zawodowych, najważniejszego think tanku Solidarności. Należał do umiarkowanego skrzydła ruchu, starając się go uchronić przed siłową konfrontacją z komunistami. W marcu 1981 r.

szukał kompromisowego wyjścia z kryzysu bydgoskiego, by uniknąć czołowego starcia z władzą. Jesienią, na I Zjeździe związku, przewodniczył komisji programowej i był jednym z autorów programu politycznego ruchu pt. "Samorządna Rzeczpospolita".

13 grudnia polityka uporczywego poszukiwania kompromisu stała się bezprzedmiotowa. Profesor został aresztowany w Gdańsku, tuż po ostatnich obradach Komisji Krajowej. Białołęka, Jaworze, Darłówek - następny rok spędził w obozach internowania. Spotkał tam wielu przyjaciół, nie tylko z opozycji, ale z życia naukowego i literackiego.

Internowanie to, paradoksalnie, urlop od polityki, okazja powrotu do roli badacza. Toteż w Jaworzu Bronisław Geremek bierze żywy udział w pracach obozowego Pen-Clubu; wygłasza wykład pt. "Człowiek i grzech. Uwagi o kulturze średniowiecza"; dyskutuje o roli Kościoła i katolicyzmu w czasie

II wojny światowej, a także "Dlaczego historycy nie lubią Pawła Jasienicy?". Na 60. urodziny Władysława Bartoszewskiego pisze historyczno-socjologiczną rozprawkę "Człowiek w więzieniu". Wspomina w niej swoje prace o "ludziach zbędnych" w średniowieczu, analizuje subkulturę grypsery, z którą zetknął się w Białołęce. Zastrzega, że jego wnioski mogą być powierzchowne z powodu zbyt krótkiego czasu obserwacji - ale przecież "to jest błąd do naprawienia".

Zwolniono go jako jednego z ostatnich, 23 grudnia 1982 r. Już w maju następnego roku zostaje aresztowany po zebraniu z udziałem Lecha Wałęsy i innych doradców: Lecha Kaczyńskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Jana Olszewskiego. Z więzienia wychodzi na mocy amnestii w lipcu 1983 r. Nie zaprzestaje dzialalności opozycyjnej. Zabiega o zwolnienie pozostających w więzieniu przywódców ruchu, uczestnicząc w latach 1983-84 w rozmowach na ten temat pod egidą Kościoła.

Doradza podziemnemu kierownictwu Solidarności - Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej i Zbigniewowi Bujakowi, jest jedną z najważniejszych postaci w gronie doradców Lecha Wałęsy, z którym spotyka się regularnie w sekretariacie Episkopatu. O jednym ze spotkań z ukrywającym się Bujakiem opowiadał Andrzejowi Friszke. "Miałem wszystkie instrukcje. Wchodzę do tego mieszkania i otwiera mi pani, coś mi mówi o cieście. Mówię, przepraszam, że tak... Na co ona: »Z wami nie można konspirować, jak wy hasła zapominacie«. Bo zdaje się miałem coś powiedzieć, nim wejdę do środka".

Prawa ewolucji

Od dawna pozbawiony prawa wyjazdu za granicę, w 1985 r. zostaje decyzją generała Jaruzelskiego wyrzucony z pracy w Instytucie Historii PAN. Zatrudnienie znajduje w bibliotece przy kościele seminaryjnym i koncentruje się na pracy dla Solidarności. Wraz z Mazowieckim jest głównym redaktorem i autorem "Raportu: Polska 5 lat po Sierpniu", opublikowanego w 1985 r.

W tekście została zarysowana wizja ugody między komunistyczną władzą a Solidarnością reprezentującą społeczeństwo. Jej ramy wyznaczał wzór porozumienia gdańskiego. Władza musiała wyjść naprzeciw społecznym aspiracjom do podmiotowości; społeczeństwo winno rozumieć, że nie może uzyskać wszystkiego, do czego ma prawo, i być zdolne do samoograniczenia. Podstawą kompromisu miała się stać rynkowa reforma gospodarki. Taka była linia głównego nurtu opozycji w latach następnych.

Dzięki wcześniejszym rozległym kontaktom zagranicznym Geremek pełnił w tych latach także rolę szefa solidarnościowej dyplomacji. W liście do Bujaka pisał, że za swój obowiązek uważa przekonywanie Zachodu, że sytuacja w Polsce odbiega od wschodnioeuropejskiej komunistycznej normy, że Solidarność istnieje, że może być politycznym partnerem, "że Polska jest i pozostanie odmienną od innych. Póki mój głos będzie się liczył - a na razie tak jest - tak będę czynił" (cytuję za A. Friszke, "Solidarność podziemna 1981-1989"). Podkreślał również przynależność naszego kraju do zachodniego kręgu kulturowego, przypominając, że został on z niego wypchnięty po wojnie siłą.

Za ważny rys polskiej odmienności na tle innych państw bloku sowieckiego uważał siłę i niezależność Kościoła. Było to "miejsce wolności w zniewolonym kraju". Od dawna zaprzyjaźniony ze środowiskiem Klubu Inteligencji Katolickiej, rozmówca arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego i innych hierarchów, poznawał w latach 80. także inny wymiar Kościoła, jeżdżąc z wykładami do większych i mniejszych parafii.

Nie chciał angażować biskupów do polityki, ale liczył na to, że w ewentualnym procesie porozumienia Kościół odegra rolę mediatora i arbitra, gwarantując obu stronom dialogu minimum wzajemnego zaufania. Uważał, że do takiego dialogu prędzej czy później powinno dojść, że możliwy jest powrót do "filozofii umowy sierpniowej" i zastąpienie pogrudniowej, fałszywej normalizacji prawdziwą ugodą. "Alternatywa: obalić system albo biernie się podporządkować - nie opisuje wystarczająco dróg, które mamy przed sobą - mówił w wywiadzie dla "Karty" w lipcu 1986 r. - Tutaj jest miejsce na jeszcze jedną możliwość: ewolucyjną transformację stosunków wewnętrznych w systemie, która wynika stąd, że consensus jest potrzebny obu stronom".

Pierwszą barierę na drodze do ugody stanowili więźniowie polityczni. Amnestia z 1986 r. rozwiązała ten problem. Bronisław Geremek był wśród tych przywódców opozycji, którzy uważali to za pierwszy etap nowej, zmierzającej do porozumienia, polityki władz. Mnożąc pojednawcze gesty, jak apel o zniesienie amerykańskich sankcji gospodarczych nałożonych na Polskę po wprowadzeniu stanu wojennego, nie zamierzano jednak rezygnować z pryncypiów. "Polacy, jak każdy naród świata, mają prawo do niepodległości" - stwierdzano w oświadczeniu z 31 maja 1987 r.,

które było konstytucją polskiej opozycji. - Polacy mają prawo do życia w demokracji, wolności, prawdzie, poszanowaniu prawa. Tekst podpisały 62 osoby. Były wśród nich najbardziej znane postacie ruchu, z Lechem Wałęsą na czele, ale także naukowcy i ludzie ze świata kultury, dla których osoba profesora Geremka - spiritus movens tej inicjatywy - stanowiła z pewnością autorytet nie tylko polityczny. W ten sposób zawiązało się grono, które w grudniu 1988 r. utworzy Komitet Obywatelski.

Władze próbowały za wszelką cenę uciszyć niepokornego historyka. Objęty ścisłą inwigilacją, wielokrotnie przesłuchiwany, był stałym obiektem operacji SB. W kwietniu 1987 r. Jerzy Urban oskarżył go na konferencji prasowej o współpracę z CIA. Jeszcze bardziej absurdalne były zarzuty o kontakt z terrorystami z Frakcji Czerwonej Armii. Jednak Geremek uporczywie ponawiał ofertę dialogu pod adresem rządzących.

Na początku 1988 r. w wywiadzie dla oficjalnego pisma "Konfrontacje" zaproponował władzy pakt antykryzysowy. Szanse na kompromis widział w doświadczeniach minionych lat. "Doświadczeniem społeczeństwa jest to, że swe aspiracje i dążenia musi utrzymywać w rozsądnych granicach; doświadczeniem władzy - że bez autentycznych sił społecznych nie można dokonać przełomu, którego wszyscy pragną". Dla opozycji warunkiem przystąpienia do paktu była legalizacja pluralizmu związkowego (czytaj: uznanie Solidarności), natomiast obóz rządzący miał prawo oczekiwać, że społeczeństwo będzie respektować istniejący porządek prawny wraz z zasadą przewodniej roli PZPR, z której wynikał pewien zakres monopolu władzy. Geremek dopuszczał obowiązywanie tego monopolu w polityce zagranicznej i obronnej. Zasada pluralizmu miała objąć takie obszary, jak funkcjonowanie niezależnych związków zawodowych, stowarzyszeń czy klubów myśli politycznej. Mowa też była o drugiej izbie Sejmu, złożonej z reprezentantów interesów społecznych.

Ta kompromisowa oferta była przykładem politycznego realizmu Bronisława Geremka. Był to jednak realizm wartości - taki, w którym równą wagę miały względy geopolityki, jak wolnościowe aspiracje obywateli. Realizm ten nakazywał uznanie, że zarówno rządy partii komunistycznej, jak i poziom społecznych aspiracji są w Polsce trwałe. Od opozycji wymagało to taktycznego pogodzenia się z konstytucyjnym status quo, od władzy uznania niezależnego partnera, który gotów był zresztą do samoograniczeń.

Fundamentem nowej umowy społecznej mogła być obustronna zgoda co do kierunków reformy gospodarczej. Stawka na porozumienie określała horyzont celów - w 1988 r. nie mieściła się w nim perspektywa przejęcia władzy. Solidarność miała pełnić rolę lojalnej opozycji, która krytykuje rząd, ale nie zmierza do jego obalenia.

Wolne albo żadne

Dopiero dwie fale strajków wiosną i latem 1988 r. sprawiły, że komuniści zaczęli myśleć o kompromisie z niezależnym związkiem. Do bezpośrednich kontaktów doszło w końcu sierpnia. Bronisław Geremek odgrywał w nich czołową rolę, obok Andrzeja Stelmachowskiego. Zgodnie z przygotowaną przez nich koncepcją Lech Wałęsa stawiał kwestię uznania Solidarności oraz swobody zakładania stowarzyszeń i klubów politycznych, w zamian proponując władzy współdziałanie na rzecz wyjścia z kryzysu gospodarczego. Partia wstępnie zaakceptowała tę ofertę, generał Kiszczak spotkał się 31 sierpnia z Wałęsą, a przywódca Solidarności wezwał do zakończenia strajków.

Jednak wkrótce okazało się, że władze wciąż nie są gotowe do relegalizacji związku. W zamian kusiły środowiska opozycji obietnicą pluralizmu politycznego i perspektywą wejścia do Sejmu. Geremek był jednym z tych, którzy ofertę stanowczo odrzucali. Wierność sprawie Solidarności, a także szacunek dla Lecha Wałęsy nie podlegały dyskusji. Pod jego przewodnictwem zebrane we wrześniu w Gdańsku grono sygnatariuszy oświadczenia z maja 1987 r.

odrzuciło możliwość porzucenia sprawy związku w zamian za liberalizację polityczną. Postulat legalizacji Solidarności uznano za "główny, najpilniejszy warunek rozpoczęcia rzetelnego dialogu między obywatelską opozycją a rządzącymi", podejmując strajkowe hasło: "Nie ma wolności bez Solidarności".

Przez następne miesiące partia próbowała odwlec albo storpedować zapowiedziane już rozmowy Okrągłego Stołu. Opozycja natomiast nie godziła się na ich rozpoczęcie bez gwarancji uznania związku. Geremek był koordynatorem przygotowań do negocjacji i organizatorem Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ "Solidarność", stanowiącego opozycyjny gabinet cieni. Przewodniczył zebraniom KO oraz komisji ds. reform politycznych, gdzie rodziła się strategia negocjacyjna.

Nie zapominał jednak o pryncypiach, mówiąc w październiku w PenClubie o "niepodległości Polski jako o zadaniu narodowym, zadaniu na dziś" (cyt. za Markiem Kunickim-Goldfingerem, autorem biogramu Geremka w "Słowniku dysydentów"). W grudniu towarzyszył Lechowi Wałęsie w triumfalnej podróży do Paryża, gdzie lider Solidarności przyjmowany był przez prezydenta Mitterranda z honorami należnymi mężowi stanu.

Bezpośredni udział w rozmowach z władzą Geremek wziął dopiero 27 stycznia 1989 r. To spotkanie w Magdalence było przełomowe - przyniosło uzgodnienie podstawowych punktów przyszłej ugody. Profesor był głównym mówcą strony opozycyjnej, przedstawił zarysy kontraktu: Solidarność zgadzała się na "niekonfrontacyjne wybory" i wprowadzenie urzędu prezydenta. "Uważamy, że zgoda na rozmowy w tym kierunku, który proponujecie, jest ceną polityczną, jaką musimy płacić za nasze istnienie. Ale też wiemy, że z reform tych płyną korzyści dla społeczeństwa" - mówił. Ewolucyjny model reform, z konieczności ograniczony - na przykład w kwestii wolnych wyborów - miał jednak przynieść zmiany w takich sferach jak niezależność sądów i prawa, samorząd terytorialny, dostęp sił niezależnych do środków masowego przekazu, wolność słowa.

6 lutego 1989 r. w Pałacu Namiestnikowskim przy Krakowskim Przedmieściu rozpoczęły się oficjalne negocjacje między władzą a Solidarnością. Geremkowi przypadła dziedzina najtrudniejsza - zespół ds. reform politycznych. To tam trwały długie, wielotygodniowe targi o ostateczny kształt nowego układu politycznego.

Kluczowym elementem kontraktu miał być udział opozycji w niedemokratycznych wyborach do Sejmu w zamian za legalizację Solidarności. "Można się zgodzić na czasowe ograniczenie reguł demokratycznych pod warunkiem, że dotyczyć one będą tylko jednego głosowania - mówił "Tygodnikowi Mazowsze". - Następne wybory muszą być wolne - albo żadne". Jakie ograniczenia byłyby do przyjęcia? "Na ogół pies nie decyduje o rodzaju kagańca, jaki sobie nakłada..." - ironizował. W elicie opozycji pojawiały się projekty daleko idącej współpracy z władzą, aż do udziału w rządzie koalicyjnym. Geremek był przeciwnikiem perspektywy współrządzenia, optował za minimalną formułą współpracy tylko w sprawach polityki gospodarczej - pod warunkiem wpływu na jej kształtowanie.

Rozmowy Okrągłego Stołu to w politycznej biografii Profesora, obok dni Sierpnia 1980, czas chyba najważniejszy. Rozgrywka z komunistami stanowiła okazję do ujawnienia jego talentów polityka i negocjatora. Niestrudzenie wojował o najlepsze dla opozycji zapisy, o jak największą sferę wolności w rządzonym przez komunistów państwie. Twardą ręką prowadząc solidarnościowy zespół negocjacyjny, potrafił utrzymać w ryzach dyscypliny grono składające się z tak wybitnych postaci jak Jacek Kuroń, Adam Michnik czy Lech Kaczyński. Posługując się na przemian groźbą zerwania rozmów i ustępstwami w sprawach mniejszej rangi, doprowadził do uzgodnienia takiego układu, w którym siła PZPR w państwie była częściowo równoważona liczbą miejsc w parlamencie i instrumentami kontroli władzy, jakimi mogła dysponować opozycja.

***

Wynegocjowany przy Okrągłym Stole układ był konstrukcją przejściową pomiędzy monopartyjnym modelem PRL a systemem respektującym wszystkie reguły demokratyczne. Jak długo ma trwać ów stan przejściowy, nie zostało dokładnie ustalone, ale jasną granicą były następne wybory sejmowe za cztery lata. Wbrew uporczywie powtarzanej legendzie ani w Magdalence, ani przy Krakowskim Przedmieściu nie nastąpił podział władzy. Komuniści zgodzili się na zalegalizowanie opozycji, przekonani, że utrzymają ster rządów. Dla opozycji z kolei najważniejsze było uznanie Solidarności - udział w wyborach był tylko ceną, jaką przyszło za to zapłacić. Nawet główny architekt zawartego 5 kwietnia 1989 r. porozumienia nie przewidywał, że zamienione w plebiscyt: za czy przeciw komunizmowi - wybory przyniosą taki sukces, a w konsekwencji skrócą proces przejścia do demokracji z 4 lat do 4 miesięcy. Była to jedna z niewielu politycznych pomyłek Bronisława Geremka.

Jan Skórzyński jest historykiem i publicystą, autorem książki "Od Solidarności do wolności" i redaktorem naczelnym słownika biograficznego "Opozycja w PRL". Pracuje w Biurze Edukacji Publicznej IPN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „Bronisław Geremek – pożegnanie