Sojusz tronu i batuty

Czy światowej sławy gwiazda, która głośno popiera aneksję Krymu przez Rosję i powtarza propagandowe hasła Kremla, może prowadzić zachodnie zespoły i koncertować bez ograniczeń?

09.10.2017

Czyta się kilka minut

Walerij Giergijew i orkiestra Teatru Maryjskiego po koncercie „Tobie, Osetio” w Cchinwali, 2008 r. / DMITRY KHRUPOV / EPA / PAP
Walerij Giergijew i orkiestra Teatru Maryjskiego po koncercie „Tobie, Osetio” w Cchinwali, 2008 r. / DMITRY KHRUPOV / EPA / PAP

Nazywają go „batutą Kremla”, „genialnym menedżerem kultury”, „soft power Putina”. Kim jest Walerij Giergijew? Natchnionym popularyzatorem kultury muzycznej? Ekstrawaganckim gwiazdorem dyrygującym szczoteczką do zębów? Uwikłanym w politykę artystą? Zdolnym menedżerem wykorzystującym przychylność Putina? I czy w Rosji można pozostać niezależnym artystą, jednocześnie obsługując interesy Kremla i ciągnąc z tego wymierne korzyści?

Nazwisko Walerija Giergijewa (w świecie znany jako Valery Gergiev) od wielu lat pojawia się na pierwszych stronach gazet. I to nie tylko za sprawą głośnych wykonań symfonii Szostakowicza, ale w kontekście ważnych wydarzeń politycznych. Putin organizuje igrzyska olimpijskie w Soczi – Giergijew dyryguje podczas uroczystości otwarcia i zamknięcia. Rosja anektuje Krym – Giergijew podpisuje list z poparciem dla „słusznej linii” władz. Rosyjska armia interweniuje w Syrii – Giergijew jedzie do Palmyry, by dać tam koncert. Kreml zawsze może liczyć na jego wsparcie, a Giergijew – na wsparcie Kremla dla swoich projektów muzycznych i biznesowych. Sojusz idealny.

Dyrygent

W dzieciństwie bardziej interesowała go piłka nożna niż nuty. Jego rodzice pochodzili z Osetii Północnej, Walerij urodził się wprawdzie w Moskwie, ale dorastał we Władykaukazie. Do szkoły muzycznej zaprowadziła go matka, ale nie zdał pierwszego przesłuchania – zamiast posłusznie powtórzyć po nauczycielu zagrany motyw, zaczął improwizować, co uznano za oznakę braku słuchu muzycznego. Dzięki staraniom matki w końcu jednak został przyjęty i od razu dał się poznać jako utalentowany muzyk. Potem było konserwatorium, nagrody w konkursach dyrygenckich, kolejne szczeble w karierze: asystent dyrygenta, dyrygent, szef grupy operowej, wreszcie dyrektor artystyczny w prestiżowym Teatrze Opery i Baletu im. Kirowa w Leningradzie/Petersburgu (przed rewolucją październikową i po 1992 r. – Teatr Maryjski, zwany pieszczotliwie Mariinką).

Gdy rozsypał się Związek Sowiecki i żelazna kurtyna opadła, Giergijew skorzystał z nowych możliwości: wyjeżdżał na Zachód, doskonalił kunszt dyrygencki m.in. w Rotterdamie, Londynie, Mediolanie, współpracując z doskonałymi orkiestrami. W 1992 r. zadebiutował w Metropolitan Opera, gdzie zadyrygował przedstawieniem „Otella”. Ale jego oczkiem w głowie była i pozostała promocja rosyjskiej muzyki za granicą. Od debiutu dyrygenckiego, gdy poprowadził „Wojnę i pokój” Sergiusza Prokofiewa, za jedną z głównych zawodowych misji uznał wykonywanie na scenach w Rosji i na świecie utworów rosyjskich kompozytorów – Modesta Musorgskiego, Piotra Czajkowskiego, Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, Dymitra Szostakowicza.

Gdy Giergijew obejmował stanowisko dyrektora Mariinki, teatr był, jak wtedy większość placówek kulturalnych w Rosji, w fatalnej kondycji. W burzliwych latach pierestrojki, a zwłaszcza w zamieszaniu po rozpadzie ZSRR nikt z głównych decydentów nie miał głowy do kultury, pieniędzy nie było, wielu artystów wyjechało za granicę, wielu się przekwalifikowało. „Trzeba się było dogadywać ze sponsorami i władzą” – wspominał później Giergijew lata zamętu. Okazało się, że dogadywać się potrafił doskonale.

Gdy ślimacząca się budowa nowej siedziby Teatru Maryjskiego wymagała dodatkowych funduszy, Giergijew apelował do swoich znajomych – ludzi z Petersburga, którzy pociągnęli za Putinem do Moskwy i zajęli posady w rządzie. Zasiadający w radzie fundacji ministrowie, m.in. Aleksiej Kudrin, autor liberalnych reform finansowych i gospodarczych pierwszych kadencji prezydenckich Putina, przyznawali fundacji Giergijewa milionowe subsydia. Fundacja ta kilka lat temu miała kłopoty z prawem. Okazało się, że dyrektor i jego doradca sprzeniewierzyli 245 mln rubli. Dyrektor twierdził, że zarządzał tymi pieniędzmi na polecenie Giergijewa. Giergijew zaprzeczał.

Proces był z uwagą obserwowany – pokazywał bowiem mimochodem dziwne nieoficjalne schematy wykorzystywania pieniędzy teatru i fundacji do prywatnych celów. Dyrektora fundacji skazano za malwersacje na karę ośmiu lat pozbawienia wolności, doradca – prywatnie cioteczny brat Giergijewa – dostał jedynie wyrok w zawieszeniu. „Są rzeczy ważniejsze niż dowody w sprawie” – pisał tygodnik „Sobiesiednik”. Pokrewieństwo i lojalność na przykład. Ojciec doradcy swego czasu opiekował się rodziną Giergijewów po przedwczesnej śmierci ojca Walerija. Dla Giergijewa – jak dla większości ludzi z Kaukazu – więzy krwi mają niebagatelne znaczenie. W czasie swojego dyrektorowania w Mariince zatrudnił tam swoich najbliższych: siostrę, szwagra, siostrzeńca, a także dalszych krewnych. Wszystkim zapewnił sowite wynagrodzenie.

W Mariince i wokół Mariinki – w związku z festiwalami, konkursami, występami gościnnymi – kręcą się grube miliony rubli. Krytycy Giergijewa podnoszą, że jest on nie tylko mistrzem batuty, ale też mistrzem pozyskiwania i przepuszczania państwowej kasy.

Zarządzać kulturą...

Jak można przeczytać na stronie internetowej teatru, sponsorowany jest on nie tylko przez państwo, ale również kilkanaście wielkich firm, m.in. największe rosyjskie banki, a także prywatne przedsiębiorstwa należące do bliskich znajomych Putina. Według wyliczeń „Forbesa”, rokrocznie od sponsorów spływa co najmniej 250 mln rubli. Ciekawe jest to – zauważają dziennikarze tego pisma – że te same firmy sponsorują również fundację Giergijewa. W skład rady fundacji wchodzi 40 osób (również bliscy znajomi Putina), każdy z członków rady płaci składki w wysokości 650 tys. rubli rocznie, kandydatów do rady i wysokość składek Giergijew zatwierdza osobiście.

Pieniądze idą na organizację koncertów. Pod dyrekcją Giergijewa zespół Teatru Maryjskiego objeżdża rokrocznie wiele rosyjskich miast, by nieść kaganek oświaty muzycznej tam, gdzie nie docierają orkiestry takiego formatu. Sam Giergijew dyryguje – i podczas rosyjskiego tournée Teatru Maryjskiego, i jako szef monachijskich filharmoników (od 2015 r.). Jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę koncertów, podczas objazdu z Mariinką zdarza się, że stoi za pulpitem dyrygenckim dwa razy dziennie, rocznie daje około dwustu koncertów. Prawdziwy stachanowiec, jak by powiedziano w dawnych czasach.

Giergijew tryska pomysłami. Jeden festiwal: Gwiazdy Białych Nocy, drugi: Moskiewski Festiwal Paschalny. Powołanie do życia Akademii Młodych Śpiewaków przy Teatrze Maryjskim, odtworzenie istniejącego w carskiej Rosji Stowarzyszenia Chórów, sformowanie wielkiego chóru dziecięcego (wsławił się m.in. występem podczas olimpiady w Soczi). To wszystko inicjatywy maestra – wielkie przedsięwzięcia, sowicie zasilane z państwowej kasy. Za koncerty w prowincjonalnych filharmoniach płacą gospodarze. To bardzo droga przyjemność. Same przejazdy tak licznej orkiestry kosztują bajońskie sumy.

Ale nie wszystko się udało. Giergijew miał plan, aby stworzyć kulturalny hub „północnej stolicy” (Petersburga) i połączyć Teatr Maryjski, Akademię Baletu Rosyjskiego im. Waganowej, konserwatorium petersburskie i Rosyjski Instytut Historii Sztuki pod wspólnym kierownictwem. Było to nawiązanie do istniejącej przy dworze carów dyrekcji teatrów pod patronatem miłościwie panującego władcy. Ale petersburskie środowisko ludzi kultury dało mocny odpór tym „imperatorskim” pomysłom.

...i nie tylko kulturą

Protest wobec gigantomanii dyrygenta nie był jedynym wyrazem dezaprobaty dla jego działalności. W 2013 r. do ministra kultury Rosji wystosowano list, podpisany przez sto osób, w którym krytykowano Giergijewa za nepotyzm, realizowanie wyłącznie własnych projektów, obniżenie poziomu spektakli, niewłaściwe zarządzanie. Do tego doszły jeszcze osobiste animozje ze współpracującymi z teatrem artystami. Przez chwilę słodko nie było, ale potem wszystko się znowu ułożyło.

I to całkiem nieźle. „Forbes”, który z uwagą przygląda się finansom znanych ludzi, wyliczył, że dochód z działalności koncertowej Giergijewa wynosi około 154 mln rubli rocznie (dane za 2016 r.). Ale to nie wszystko. Do Giergijewa należy pakiet akcji największego producenta mięsa z indyka w Rosji, firmy Eurodon. Gdzie pałeczka dyrygencka, a gdzie indyki? Jak pisała rosyjska prasa: „15 proc. akcji muzyk otrzymał za dobrą usługę. Swego czasu zapoznał on przedsiębiorcę Wadima Waniejewa, pochodzącego z Osetii Południowej, z odpowiednim człowiekiem – szefem zarządu banku WTB, Andriejem Kostinem”. Odpowiedni człowiek udzielił odpowiedniego kredytu i Eurodon rozwinął odpowiednią działalność.

Nie tylko muzyka i nie tylko indyki. W jednym z wywiadów Giergijew przyznał, że jest prezesem fińskiego stowarzyszenia Czarnej Sauny. Brzmi jak nazwa tajnej loży. Maestro lubi fińskie klimaty, rokrocznie przyjeżdża z rodziną na wypoczynek do ośrodka Härkäniemen Tuvat. „Czarna sauna”, czyli „czarna bania”, wykłada się dość prosto: to nazwa specyficznej, tradycyjnej budowy pieca rozgrzewającego saunę. Niemniej coś z tajemnych rytuałów stowarzyszenie zachowuje, skoro, jak mówi Giergijew: „Przyjmujemy jednego, góra dwóch rycerzy Czarnej Sauny rocznie, wybieramy spośród tych, którzy dowiedli, że są tego godni – czy to przy fortepianie, na estradzie, ze skrzypcami lub wiolonczelą w dłoni”.

Filar tronu Putina

Sławny dyrygent jest nie tylko mistrzem Czarnej Sauny – został obdarzony licznymi tytułami: zasłużony działacz kultury, narodowy artysta Rosji, dyrygent roku, wielokrotnie nagradzany Złotą Maską za wybitne zasługi w dyrygenturze, odznaczony orderami Armenii, Niemiec, Włoch, Francji, Japonii, Finlandii, Holandii, Polski. No i Rosji. Lista odznaczeń, nagród i wyróżnień jest długa. Ma status globalnej gwiazdy.

W latach 2007-15 Giergijew był głównym dyrygentem Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej, od 2015 r. stanął przy pulpicie filharmonii w Monachium. Jego praca w Londynie i Monachium spotkała się z protestami. I nie chodziło o poziom artystyczny, lecz o zaangażowanie polityczne. Dyrygent zwykł powtarzać, że służy muzyce, a muzyka jest apolityczna.

Ale wiele gestów Giergijewa trudno uznać za apolityczne. Pytano więc: czy popierając głośno aneksję Krymu przez Rosję i powtarzając propagandowe hasła Kremla, Giergijew może jednocześnie prowadzić zachodnie zespoły i koncertować na całym świecie bez ograniczeń? I jeszcze: skoro Rosja została przez Zachód objęta sankcjami za agresję na Ukrainie, to czy sankcje nie powinny obowiązywać również artystów popierających Putina? Fińska sopranistka Karita Mattila odmówiła wspólnych występów z Giergijewem. Wzywano do bojkotu dyrygenta. Niemniej nic nie wykoleiło planów objęcia przez niego stanowiska szefa orkiestry w Monachium (na zarzuty i żądania zerwania kontraktu dyrygent odpowiedział listem otwartym: „Moją sprawą jest muzyka”) i nie pozbawiło możliwości koncertowania (choć kilkakrotnie dochodziło do głośnych akcji, jak próby zerwania koncertów w Wielkiej Brytanii i USA po wypowiedziach Giergijewa w sprawie rosyjskich ustaw przez wiele środowisk na Zachodzie uznanych za homofobiczne).

Instrument propagandy

Pierwsza manifestacja polityczna Giergijewa, która odbiła się szerokim echem, miała miejsce w Cchinwali w 2008 r. Stolica Osetii Południowej – separatystycznej republiki w składzie Gruzji – znalazła się w centrum wojny w sierpniu 2008 r., która zakończyła się przegraną Gruzji i oderwaniem od niej dwóch prowincji: Osetii i Abchazji. Rosja wsparła separatystów, jako powód interwencji podając atak armii gruzińskiej na rosyjskie siły pokojowe. Giergijew kilka dni po zakończeniu działań wojennych przywiózł do Cchinwali orkiestrę i na placu w centrum miasta dał koncert „Tobie, Osetio”, poświęcony pamięci osetyjskich ofiar konfliktu. Ten akt był uwierzytelnieniem rosyjskiej wersji wydarzeń, zgodnie z którą to Gruzini rozpoczęli wojnę. Była to też wyraźna deklaracja lojalności wobec władz.

Władze to doceniły i gdy potrzebne były kolejne akty poparcia, chętnie korzystały z autorytetu Giergijewa. Robiły to już i wcześniej, a Giergijew zawsze wychodził temu zapotrzebowaniu naprzeciw.

„Giergijew ma fantastyczne wyczucie ducha czasu – mówił w wywiadzie dla „Deutsche Welle” muzykolog i krytyk teatralny Dmitrij Renanski. – Na początku XXI wieku władze Rosji uznały, że należy stworzyć coś, co można nazwać kulturalną fasadą imperium. Giergijew to momentalnie wychwycił. W 2000 r. Teatr Maryjski wystawił »Wojnę i pokój« Prokofiewa, inscenizacja była o tym, że Rosja nie zamierza rezygnować z laurów wielkiego mocarstwa. To właśnie ten spektakl wybrał Władimir Putin, by pokazać go goszczącemu w Rosji brytyjskiemu premierowi. (...) Stopniowo Giergijew zajął pozycję jednego z najbardziej lojalnych wobec władz przedstawicieli świata kultury. Władza odpłaca się, pozwalając na poszerzenie jego stref wpływów. Giergijew od pierwszego dnia rządów Putina wypełnia rolę nieoficjalnego ministra kultury, który efektywnie działa i w Rosji, i na Zachodzie”.

Ta lojalność zaprowadziła go też do Palmyry, wyzwolonej spod barbarzyńskiego jarzma tzw. Państwa Islamskiego przez syryjskie siły rządowe przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa. W zniszczonym amfiteatrze rzymskim, który wcześniej stał się areną okrutnych egzekucji, w maju 2016 r. zagrała orkiestra Teatru Maryjskiego, solową partię wykonał na wiolonczeli Siergiej Rołdugin, bliski przyjaciel Putina, który w ujawnionych dokumentach Panama Papers został ukazany jako „słup”, zapewne obsługujący majętności Putina. Zachodnia prasa i politycy skrytykowali koncert: Giergijew znów stał się instrumentem państwowej propagandy, nie widzi ofiar reżimu Asada.

Za koncert Giergijew otrzymał od ministerstwa obrony Rosji medal „Za wyzwolenie Palmyry”. I nic nie wskazuje na załamanie się współpracy na linii dyrygent–Kreml. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2017