Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dawid podzielił swoje wojska na trzy pododdziały, a sam, na żądanie żołnierzy, miał czekać w mieście na rezultat bitwy. Prosił tylko o jedno: by nic złego nie czynić jego synowi Absalomowi. Król chciał wygranej. Chciał odzyskać królestwo, ale nie chciał zobaczyć śmierci kolejnego dziecka.
Bitwa toczyła się w lesie Efraim. Dowiadujemy się z biblijnego opisu, że las pochłonął więcej wrogów niż miecz. Raszi uczył, że zadecydowały o tym dzikie zwierzęta. Las zakleszczył też Absaloma. Gałąź dębu wbiła się w jego gęstą czuprynę. Nie mógł się uwolnić, a muł, na którym jechał, zostawił go tak wiszącego między ziemią a niebem.
Bezbronny władca czekał swego losu. Hetman królewski Joab, gdy dowiedział się o tym od jednego żołnierza, krzyczał: „Dlaczegoś go nie dobił? Otrzymałbyś dużo pieniędzy i pas rycerski”. Ale ten tłumaczył: „Wszak król zabronił nam skrzywdzenia Absaloma. Gdybym to zrobił, nikt, nawet ty, Joabie, byś mnie nie uchronił przed gniewem Dawida”. Joab wiedział swoje. Poszedł dobić trzema uderzeniami oszczepu królewskiego syna. Każde uderzenie oznaczało inną karę. Pierwsze za to, że zniszczył Dawida, drugie za to, że ukradł serce ludu, i trzecie, że zakwestionował królewskie sądy. Absalom umarł i został pochowany w lesie, a na jego grobie ułożono pomnik z kamieni. Podobno stoi do dziś dnia. Ten pomnik miał być pamiątką po buntowniku; umarł bezdzietny i nikt nie mógł go wspominać.
Joab wysłał emisariusza do króla. Pobiec chciał syn kapłana, ale hetman zdecydował, że ma iść czarnoskóry Kuszyta. Mniej go będzie szkoda niż Ahimaaza, gdy król w swej złości rzuci się z mieczem na wysłannika. Sam Joab też zdecydował się biec do Dawida. Padł na twarz przed królem i powiedział, że bitwa została wygrana. Król chciał wiedzieć, co się stało z Absalomem, i Kuszyta nie wprost przedstawił los królewskiego syna. A król zasmucił się i płakał wołając osiem razy „Synu mój, Absalomie”, jakby wykrzykiwał kadisz. Wołał: „To ja powinienem zginąć, a nie syn mój”. Do tej pory nie wyrażał takiego bólu po śmierci dzieci. Nie płakał po śmierci syna Batszeby. Nie zrobił nic, by wesprzeć zgwałconą Tamar. Odpuścił Absalomowi zabójstwo Ammona. Teraz coś w królu pękło. Nie miał siły. Nie umiał okazać radości z powodu wygranej bitwy. Dopiero Joab postawił go do pionu mówiąc: „Nie okazujesz szacunku dla tych, którzy obronili ciebie, twoje żony, nałożnice, córki. Miłujesz tych, którzy mają cię w nienawiści, a nienawidzisz tych, którzy cię miłują. Masz siąść jak prawdziwy monarcha u bram miasta i ciepło powitać swoich żołnierzy wracających z bitwy. Masz okazać im szacunek i uznanie. Dzień zwycięstwa nie może być dla nas dniem żałoby”.
Król z trudem zebrał się w sobie i zasiadł na tronie, by łagodnym głosem okazać cześć swoim wojownikom. Stało się to wszystko, co zapowiadał prorok Natan i sam dla siebie przewidział Dawid. Poczwórnie zapłacił za śmierć Uriasza. Pierwszą ofiarą był synek Batszeby i Dawida, kolejną zgwałcona i porzucona Tamar, trzecim Ammon, ostatnim Absalom. Straszny był los ojca, który chciał być zarazem ojcem, królem, sędzią i wojownikiem. ©