Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Osiem miesięcy bez odwiedzin dzieci! Osiem miesięcy porzucenia. To jest grzech śmiertelny! – komentował Franciszek przypadek braku troski o starszych rodziców.
Dług wdzięczności brzmi jak oksymoron. Dług to coś, co trzeba spłacić, przykry obowiązek. Wdzięczność to dar, który – zamiast coś odbierać – wzbogaca nas samych. Zaniechanie odwiedzin, porzucenie kogoś bliskiego to ucieczka od wdzięczności, kalectwo i brak dojrzałości.
W codziennym pędzie zapominamy, że nasza gonitwa zmierza do tego samego punktu, w którym jest już ów starszy człowiek. Spychając na margines bliskich, przy okazji uczymy własne dzieci, że taka jest norma. Świat należy do sprawnych, bystrych i samodzielnych.
Działania wokół osoby starszej to zestaw czynności wygłuszających sumienie: opłacić dom opieki lub czynsz, wynająć opiekunkę, wykupić obiady. Zamknąć się na wdzięczność, na samych siebie i własny ciąg dalszy. Pod spodem zawszejest lęk.
W hospicjum widzę wielu samotnych ludzi. Dzieci pracują, wnuki studiują, weekendy muszą mieć dla siebie. Babcia rozumie, jak mantrę powtarza tę samą historię, która uzasadnia brak. Laurka wnuczki jest jak relikwia, brudny ręcznik nie może pójść do prania, bo przecież zabierze go córka. Kiedyś.
Jesteśmy tacy niemądrzy, gdy odbieramy sobie szansę na wdzięczność. Chodzimy do coachów, psychologów, duszpasterzy, uczymy się medytować, oddychać, wyciszać. Może zamiast kosztownej medytacyjnej głuszy, ciasne mieszkanie dziadka lub pokój w hospicjum stałyby się miejscem odbierania naszych życiowych lekcji? Zamiast gonić i uciekać, weźmy życie takie, jakim w całości jest. ©
AGNIESZKA KALUGA jest autorką blogu o wolontariacie w hospicjum zorkownia.blogspot.com