Ślub, który może zmienić monarchię

Szósty w kolejce do tronu, książę Harry poślubił Amerykankę Meghan Markle. Po raz kolejny brytyjska rodzina królewska pokazała, że co jak co, ale śluby potrafi organizować. Ten jednak był nieco inny i obfitujący w niespodzianki.

20.05.2018

Czyta się kilka minut

Książę Harry i Meghan Markle podczas przejazdu karocą tuż po uroczystości zaślubin. Windsor, 19 maja 2018 r. /  David Fisher/REX/Shutterstock/EAST NEWS /
Książę Harry i Meghan Markle podczas przejazdu karocą tuż po uroczystości zaślubin. Windsor, 19 maja 2018 r. / David Fisher/REX/Shutterstock/EAST NEWS /

Suknia panny młodej, o której spekulowano od miesięcy, była piękna. Pogoda była piękna. W zasadzie wszystko pięknie się udało. A jeszcze kilka dni temu ślub wydawał się zmierzać niebezpiecznie w stronę organizacyjnej katastrofy. Po tym jak problemy zdrowotne (i może również presja mediów) uniemożliwiły przyjazd ojcu Meghan, nie było nawet wiadomo, kto poprowadzi do ołtarza pannę młodą. Ostatecznie w drzwiach kaplicy św. Jerzego na zamku Windsor pojawiła się sama – nie licząc gromadki dzieci niosących tren sukni i długi haftowany welon. Dopiero bliżej ołtarza ramię zaoferował jej przyszły teść, książę Karol.

Decyzja została odczytana jako przejaw niezależności i feministycznych poglądów Meghan. Było jednak więcej niespodzianek i powodów, dla których ten ślub został okrzyknięty bardzo nowoczesnym i zmieniającym brytyjską monarchię. 

W Windsorze i na świecie

Na autostradzie za Londynem pojawiły się znaki ostrzegające: „Królewski ślub w Windsorze. Możliwe opóźnienia””. To dla tych, którzy nieświadomi wielkiego dnia, zdecydowaliby się na wycieczkę do Windsoru, by zwiedzić królewską siedzibę, lub do znajdującego się nieopodal parku rozrywki Legoland. Jednak szanse, że ktoś mógłby o ślubie księcia Harry’ego i Meghan Markle nie wiedzieć, były małe. W końcu od tygodni przygotowania relacjonowały brytyjskie i światowe media. 

Ulice Windsoru zostały zalane przez 100 tysięcy wiernych fanów królewskiej rodziny, mieszkańców i turystów. Z flagami brytyjskimi, amerykańskimi i kanadyjskimi, w koszulkach „Kocham Meghan” albo „Chcę wyjść za Harry’ego” , z balonikami, śmiesznymi kapeluszami. Mieli nadzieję, że zobaczą nowożeńców, gdy ci pojawią się po ślubie, albo przynajmniej kogoś z wielu sławnych gości – na liście zaproszonych oprócz arystokracji znaleźli się m.in. Amal i George Clooney, Serena Williams, Victoria i David Beckham oraz Elton John. Pewnej starannie wybranej grupie mieszkańców miasta pozwolono wejść na teren samego zamku. Reszcie pozostały ulice. Ci, którzy nie mogli wybrać się do Windsoru, zasiedli przed telewizorami. Napięcie od rana rosło, komentatorzy wyjaśniali zawiłości etykiety i snuli spekulacje na temat sukni ślubnej, której nikt jeszcze nie widział. 

Tymczasem w tym samym hrabstwie Berkshire, w Pangbourne, jednym z wielu uroczych miasteczek jakich w okolicy nie brakuje, sobota toczyła się jak zwykle. Sporo klientów w sklepie z serami i u rzeźnika, pełno u tureckiego fryzjera i golibrody, ostatnie zakupy zanim naprawdę będzie można odpocząć przed weekendem. Śladów ślubnej gorączki nie było widać – ot, brytyjskie flagi w niektórych ogródkach. Tylko panie ze sklepu charytatywnego postarały się o królewski akcent i zrobiły prezentację pamiątek po innych królewskich ślubach. Można więc było kupić talerz upamiętniający ślub księcia Williama i Kate Middleton, kubeczek z ich fotografiami lub jubileuszowy album królowej. Przy miejscowym kościele starszy pan kosił trawę. Nikt by nie pomyślał, że 30 mil dalej zaczyna się kolejny rozdział historii królewskiej rodziny, który z pasją, niemal jak kolejny odcinek ulubionego serialu, śledzą miliony ludzi na całym świecie.

Bo ważna jest miłość 

O sukni wiadomo było, że będzie droga – teraz spekuluje się, że mogła kosztować 200 tysięcy funtów lub nawet więcej. Dużo, zwłaszcza, że panna młoda podkreśla swoje zaangażowanie w działalność charytatywną, ale taka cena to raczej reguła a nie wyjątek. Królewskie śluby i utrzymanie monarchii kosztują, ale jednocześnie nakręcają i turystykę i rodzimą ekonomię, a wpływy z tego tytułu ocenia się na ok. 1,5 mld funtów rocznie. Stąd też ważne było na m.in., jakiego projektanta wybierze Meghan, robiono nawet o to zakłady. 

Te wszystkie dyskusje ustały, gdy panna młoda w końcu się pokazała. Suknia była piękna, oryginalna swoją prostotą i już przeszła do historii. Gładka, z czystego białego jedwabiu, ze skromnym dekoltem w łódkę. Jedyna ekstrawagancja to długi tren i jeszcze dłuższy welon. Zaprojektowała ją Clare Waight Keller z francuskiego domu mody Givenchy. Królowa Elżbieta II pożyczyła wybrance wnuka diamentową tiarę. Ale bukiecik kwiatów był już skromny – i uroczy, bo niektóre kwiaty podobno sam zbierał książę Harry.

Cała ceremonia potoczyła się zgodnie ze szczegółowo przećwiczonym planem, tak jak wszystkie uroczystości Windsorów. Niespodzianką był może fakt, że młoda para, a szczególnie panna młoda, wydawali się dość swobodni. Na tyle, że w czasie składania przysięgi małżeńskiej książę Harry się roześmiał.

Ślub księcia Harry’ego i Meghan Markle. Windsor, 19 maja 2018 r. / Fot. REX/Shutterstock/EAST NEWS

Bardzo dalekie od sztywnych szablonów było natomiast kazanie wygłoszone przez amerykańskiego biskupa Michaela Curry z kościoła episkopalnego. Pełny pasji i ekspresji duchowny mówił o miłości i … ogniu, co jednak okazało znakomicie łączyć się ze sobą. Jego obecność nie była przypadkiem, a raczej kolejnym dowodem, że młoda para chce przełamywać granice – biskup Curry jest pierwszym czarnoskórym zwierzchnikiem kościoła episkopalnego, zaangażowanym w kwestie społeczne i walkę o równe prawa mniejszości. 

Po ślubie nastąpił dalszy ciąg bajkowego scenariusza, już standardowy: powóz zaprzężony w cztery konie, asysta wojskowa i wiwatujące tłumy. Może tylko kosmyk włosów wymykający się spod tiary Meghan, teraz księżnej Sussex, był niesforny. 

Wąskie grono zaproszonych gości udało się na przyjęcie, a tłum zgromadzony w Windsorze mógł cieszyć się resztą słonecznego dnia i wymieniać wrażenia z licznymi dziennikarzami. Obserwatorzy sprzed telewizorów mogli natomiast zrobić sobie przerwę przed transmisją kolejnego emocjonującego wydarzenia dnia – meczu Chelsea Londyn z Manchester United.

Królewska para ludzkich serc

O ślubie, a właściwie o Meghan Markle, już wcześniej napisano wiele, bo nie jest ona typową narzeczoną księcia. Aktorka była już mężatką, jest znana z feministycznych poglądów i niezależności, jej matka jest Afroamerykanką. Jeszcze dwa pokolenia wcześniej, uniemożliwiło by to królewski ślub, teraz książę Harry nie miał podobno żadnych problemów z uzyskaniem zgody swojej babci, królowej Elżbiety II. 

Spekulacji co do wpływu nowej księżnej Sussex na królewską rodzinę nie brakuje i prezentują one całe spektrum opcji. Od tego, że to początek końca monarchii, po konkluzję, że takie małżeństwo „Firmę” – bo tak nazywana bywa brytyjska rodzina królewska – tylko wzmocni i odświeży. Przysporzy też jej sympatii. To akurat całkiem prawdopodobne, bo i sam książę Harry, kiedyś enfant terrible królewskiej rodziny, co rusz wprawiający krewnych w zakłopotanie, od kilku lat jest ulubieńcem Brytyjczyków. Przy okazji ślubu często znów przypominano jego matkę, tragicznie zmarłą księżnę Dianę i fakt, że jako 12-latek musiał iść za jej trumną podczas pogrzebu. Księżna Diana była „królową ludzkich serc”, a jej syn odziedziczył po niej łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, urok i autentyczność. Teraz wraz z żoną – przełamującą stereotypy i pięknie się uśmiechającą – mogą zostać „królewska parą ludzkich serc”. Być może też taki był plan „Firmy”. Na prawdziwą koronę Harry nie ma praktycznie szans – jest szósty w kolejce do tronu, po swoim ojcu, starszym bracie i trójce jego dzieci. 

Dużo ciekawsza będzie jednak przyszłość samej Meghan, bo oczekiwania wobec niej są wielkie. I to nie w Pałacu Buckingham, ale właśnie poza nim. Główne pytanie dotyczy tego, czy zachowa niezależność, czy jednak wejdzie w tryby królewskiej machiny. Czy nowa pozycja pomoże jej kontynuować działalność na rzecz praw kobiety, czy jednak ją ograniczy? Czy wytrzyma rygor protokołu? I czy uda się jej pogodzić bycie sobą z byciem księżną?

Patrycja Bukalska, Berkshire 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej