Słowo o egzekucji

Jest już maj i czas na składanie rocznych zeznań podatkowych się skończył, ale – jak wiadomo – nie dla wszystkich.

07.05.2012

Czyta się kilka minut

Obywatele, którzy o tym zapomnieli, zanim ich obywatelski status zostanie naprawiony, muszą pilnie wyrazić tzw. czynny żal, i jest to termin urzędowy, a nie np. religijny. Oczywiście wywołanie w sobie „czynnego żalu”, a następnie opisanie owego stanu w podaniu o charakterze oficjalnym, jest zadaniem bardzo trudnym, zważywszy, jaki jest poziom wyzwań piśmiennych w szkole średniej czy na studiach. Wyprodukowanie żalu w literaturze – żalu, dodajmy, czynnego – jest jednym z najtrudniejszych wyzwań pisarskich, jakie zna ludzkość. Nie ma zlituj: oczekiwanie przez państwo, że szary szarością mysią obywatel sprosta temu wymaganiu, jest dowodem na okrucieństwo systemu. Jest zmuszaniem ludzi do grafomanii w ramach postępowania karnoskarbowego. Niejasne są sprawy kryteriów i ocen czynnego żałowania, ani to, czy ocenianiem prac zajmuje się ktoś kompetentny. Gdzie są składy tych komisji? Siedzą w nich Karnowscy, najwięksi znawcy poetyki „czynnego żalu”? Czy obywatele mogą mieć pewność, że talenty zostaną wyłuskane i nagrodzone, że czeka na tych ludzi coś więcej prócz niskiego mandatu i wawrzynu Jana z Czarnolasu? No i wreszcie: czy beztalencia zostaną wyeliminowane przez komisje urzędów skarbowych już na poziomie gminy? To tylko garść wątpliwości, jakie mamy zawsze, gdy idzie o poruszanie się w gąszczu polskich przepisów egzekucyjnych. Hańba!

Użyłem tu owego słowa specjalnie, bowiem jestem uzależniony od poziomu ekspresji przeciwników obecnego państwa polskiego i znajduję w tym używaniu arcyniebywałą przyjemność. Kokainą są mi słowa takie choćby, jak te użyte przez posła PiS Jana Tomaszewskiego, ongiś bramkarza tysiąclecia – że oto dzisiejsza reprezentacja piłkarska jest hańbą narodu polskiego. Warto zauważyć, że określenia tego typu nic już niestety nie znaczą, co zubaża polszczyznę w stopniu co najmniej sporym. Nie wiem, w jakim stopniu uodpornili się na nie członkowie komisji fiskalnych, badających stopień „żalu czynnego” u niesfornych podatników. Można mniemać, że złożenie dziś samokrytyki nawet w gminie nie jest tak łatwe, jak kiedyś w gabinecie Bieruta. Nie jest tak proste, jak wtedy, gdy Jan Tomaszewski puszczał gole za peerelowskie pensje do arcypolskiej bramki, czym wpisał się na listę hańby światowego golkiperstwa, i nie będzie proste, gdy wszyscy reprezentanci będą posłami PiS, a ich trenerem redemptorysta, co Janowi Tomaszewskiemu uporządkuje świat sportu.

Wzorem największych bakteriologów ludzkości podjąłem wyzwanie samobójcze. Dla dobra ogółu oczywiście, nazwałem samego siebie zakałą i hańbą środowiska dziennikarskiego. W domu, gdy nikogo nie było w pobliżu. Na początek. Potem krzyknąłem, że jestem targowiczaninem, zdrajcą Polski i czerwonym złogiem. Nikt nawet nie podniósł głowy, ktoś poprosił, bym wyłączył telewizor. I tyle. Zbadałem sobie puls i temperaturę, obejrzałem język i nic. Żadnych objawów. Czuję się wręcz wyśmienicie, o wiele lepiej niż gdy ktoś mi mówi, że jestem zdolny, ale leniwy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2012