Słodka jak miód

Ponad 80 tys. osób z całej Polski po raz czternasty przyjechało nad Jezioro Lednickie, aby wybrać Chrystusa. A także lepiej poznać istotę kobiecości.

08.06.2010

Czyta się kilka minut

W południe na Lednickich Polach, w ostrym słońcu błyszczy ogromna Brama-Ryba. Po zakończonej Eucharystii, która co roku jest centralnym punktem spotkania, przejdą przez nią tysiące młodych ludzi. Połyskują także srebrne koce termiczne, używane zwykle przez ratowników medycznych i wysokogórskich do ochrony przed wychłodzeniem. Na Lednicy zebrani osłaniają się nimi przed palącym słońcem. Wokoło czerwone twarze i ramiona. Najbardziej wytrwali pojawili się tu już o 8. rano, mimo że oficjalne powitanie zaplanowano na 17.

- W zeszłym roku wyjazd źle się dla mnie skończył - mówi 18-letnia Nikola z Ostrowa Wielkopolskiego. - Dostałam udaru. Ale nie zniechęciło mnie to i przyjechałam po raz drugi. Tym razem ma na głowie chustę i co jakiś czas chowa się przed słońcem w okolicznych zaroślach. Temperaturę podkręca też o. Jan Góra, pomysłodawca Lednicy, o czternastej ogłaszając:

- Jest nas już 55 tys.! Tyle, co w zeszłym roku. Będzie rekord!

Wtórują mu Siewcy Lednicy, którzy co chwilę podrywają młodzież do tańca, a przez Pola Lednickie przetacza się potężny okrzyk:

- A my tu na Lednicy Panu Bogu hej!

- Hej!

Spokojniej jest w tylnych sektorach - na "polu minowym", jak nazwał ten teren jeden z księży - gdzie czekają spowiednicy z całego kraju.

- Jest 14.30, a ja spowiadam nieprzerwanie od 9. - mówi ks. Paweł, neoprezbiter, który żeby dotrzeć tu tak wcześnie, całą noc spędził w autokarze. - Głowa mi pęka. Chwilę odpocznę i zaraz wracam. - Zakłada żółtą czapeczkę z daszkiem, którą przed chwilą napełnił wodą. Kolejne krople spadają na czarną sutannę.

- To bardzo cenne doświadczenie - opowiada o. Waldemar, jezuita, będący tu po raz pierwszy. - Niektóre spowiedzi były bardzo głębokie. Myślę, że miał na to wpływ temat tegorocznej Lednicy, poruszył wiele sumień, zwłaszcza kobiecych.

Być wyjątkową

W tym roku w centrum uwagi jest "Kobieta - dar i tajemnica". Uczestnicy spotkania dostali przy wejściu książki dr Wandy Półtawskiej "Eros et iuventus" ("Miłość i młodość"). Mężczyźni otrzymali dodatkowo słoiczki miodu, bo jak powiedział o. Góra: "cóż lepiej może wyrazić istotę, słodycz i misterium kobiety, jak właśnie miód z polskiej pasieki". O kobiecości mówił także w homilii o. Jacek Salij OP. Podkreślił rolę Maryi i zaznaczył, że atak na kobietę jest agresją skierowaną przeciwko Kościołowi - mistycznej żonie Chrystusa.

- Poczułam się wyróżniona - mówi Sylwia z Lublina. W tym roku skończyła studia. Na palcu złoty pierścionek. Uśmiecha się do stojącego obok Michała. - Ten temat zwraca uwagę na kobietę, która ma przecież wielką rolę do odegrania. Nie tylko jako matka, ale również poprzez włączanie się w inicjatywy społeczne. Ma wpływ na kształtowanie rzeczywistości. Dobrze, że Kościół zwraca na to uwagę.

Podczas spotkania dr Półtawska opowiadała młodzieży o miłości. Padły też mocne zdania oskarżające młodych, że używają prymitywnego języka i nie troszczą się dostatecznie o czystość.

- Te słowa wywoływały wyrzuty sumienia i myśl, że wciąż jest co zmieniać - mówi Nikola, poruszona wykładem dr Półtawskiej. Zgadza się z nią Aleksy, 17-letni licealista.

- Obecnie obraz kobiety został mocno zniekształcony - uważa Aleksy. - Zwraca się uwagę na fizyczność, a prawdziwe piękno i tajemnica to przecież jej wnętrze.

O czystości długo i z zapałem opowiada także dwudziestoletnia Paulina. Ubrana na biało - spódnica, bluzka i chroniący przed słońcem turban. Przez 10 miesięcy mieszka w Szymanowie pod Warszawą, a na wakacje jeździ do taty, który pracuje w Anglii. Rok temu wstąpiła do Ruchu Czystych Serc, który zrzesza ludzi chcących zachować czystość do ślubu.

- Tata bardzo się ucieszył z mojej decyzji - opowiada. - Ale rodzeństwo trochę się ze mnie śmiało. Brat żyje z dziewczyną bez ślubu, siostra się rozwodzi. Nie rozumieją tego.

Mówi, że nie zawsze jest łatwo, czasem chciałaby zrezygnować, ale wtedy z pomocą przychodzi wspólnota. O swojej drodze stara się też opowiadać rówieśnikom.

- Zdarzają się docinki, ale często ktoś podchodzi i chce się dowiedzieć czegoś więcej. To dla mnie ważne - mówi Paulina. Ale robi to także dla siebie. - Chcę być wyjątkowa - uśmiecha się. W tym roku organizatorzy poprosili też dziewczyny, żeby napisały listy do kapłanów.

- Dostaliśmy ich kilka tysięcy - mówi "Tygodnikowi" o. Jan Góra. - To naprawdę wzruszające.

Zostały losowo rozdane po Mszy św.

- Chciałam podziękować za to, że ksiądz wybrał samotność, żeby pokazać nam Chrystusa - mówi Kasia, studentka III roku pielęgniarstwa z Poznania.

- Dzięki listom księża lepiej poznają kobiety - zwraca też uwagę Sylwia.

Spadochroniarze, relikwie i orły

Harmonogram spotkania jest napięty. Zebrani odmawiają Koronkę do Bożego Miłosierdzia, poznają sylwetki niezwykłych kobiet Kościoła (m.in. Maryi, Marii Magdaleny, Edyty Stein), do ołtarza niesione są relikwie bł. Karoliny Kózkówny. Skaczą spadochroniarze, oddając w ten sposób cześć ofiarom smoleńskiej tragedii, wbiegają uczestnicy specjalnego maratonu, który kończy się pod Bramą-Rybą, o. Góra poświęca tulipana "Jan Paweł II" - specjalną odmianę przygotowaną przez holenderskiego hodowcę, odbywają się pokazy tańca. W dużym białym namiocie Szkoły Kontaktu z Bogiem można się w skupieniu pomodlić lub medytować. Obok znajduje się tzw. punkt powołań, który w tym roku częściej odwiedzają dziewczyny. W oddali słychać bębny. Kilkudziesięciu ludzi wystukuje miarowy rytm udowadniając, że Boga można wielbić na różne sposoby. Młodym - większość z przybyłych to gimnazjaliści i licealiści - hałas nie przeszkadza.

- Nie przyjechałem tu, żeby się skupić - mówi Aleksy - ale żeby tańczyć i śpiewać. Lednica to dowód, że Kościół nie musi być nudny.

Podobnie myśli Ola pochodząca z Rumii, która na Lednicy jest już po raz trzeci. Jaskrawo­pomarańczowe dredy i kolczyk w wardze wyróżniają ją w tłumie.

- To miejsce uzależnia - mówi. - Przyciągnął mnie jego klimat, a nie tegoroczny temat. Dobrze się czuję w dużej grupie ludzi, których łączą wyznawane wartości.

Zdecydowana większość bierze aktywny udział w spotkaniu. Pośród nich para przegląda nowy numer miesięcznika o modzie, grupka kolegów gra w karty, ktoś słucha muzyki przez słuchawki, kilka dziewczyn się opala.

- Zawsze znajdzie się ktoś z przypadku. Ale większość ludzi przyjechała, żeby się modlić - broni przybyłych Aleksy.

Pojawiają się też głosy, że mnogość atrakcji przesłania nieco główny temat spotkania.

- Czuję pewien niedosyt - mówi Krzysiek z Krakowa - bo temat kobiecości nie został do końca wyczerpany. Jego dziewczyna Ania dodaje jednak: - Ale przecież można się samemu nad tym zastanowić po powrocie do domu.

O. Jan Góra jest zadowolony z przebiegu tegorocznej Lednicy. Podkreśla, że spotkanie zostało poważnie potraktowane na poziomie emocjonalnym i racjonalnym (wykład dr Półtawskiej, kazania o. Salija).

- To było najlepsze spotkanie - zapewnia w rozmowie z "Tygodnikiem". - I to pod każdym względem: perfekcyjna organizacja techniczna, piękna pogoda i ludzie, których zjawiło się ponad 80 tys. Stałem do czwartej nad ranem przy Bramie-Rybie i patrzyłem im w oczy. Są wspaniali. To są orły.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2010