Skrzynka

Kilka miesięcy po zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki w największej konspiracji ukryto w Białymstoku relikwie kapłana Solidarności.

12.07.2015

Czyta się kilka minut

Strajk studentów Akademii Medycznej w Warszawie. Mszę odprawia  ks. Popiełuszko, 1981 r. U dołu dokument z 1986 r., poświadczający autentyczność relikwii. / Fot. W. Pniewski / REPORTER; / Archiwum Kurii Metropolitalnej Białostockiej
Strajk studentów Akademii Medycznej w Warszawie. Mszę odprawia ks. Popiełuszko, 1981 r. U dołu dokument z 1986 r., poświadczający autentyczność relikwii. / Fot. W. Pniewski / REPORTER; / Archiwum Kurii Metropolitalnej Białostockiej

W wodach Zalewu Włocławskiego znaleziono ciało ks. Jerzego Popiełuszki – ogłoszono 30 października 1984 r., Tego dnia, późnym wieczorem, do mecenasa Jana Olszewskiego zatelefonował pracownik Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski.

– Poproszono mnie – wspomina Olszewski – o pilne przybycie do siedziby sekretariatu. W tym czasie pełniłem tam funkcję doradcy. Już na miejscu dowiedziałem się, że następnego dnia ma odbyć się sekcja zwłok ks. Popiełuszki. Mieli ją przeprowadzić lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Białymstoku. Arcybiskup Bronisław Dąbrowski poprosił mnie, bym dopilnował prawidłowości ustaleń medyków sądowych od strony proceduralno-prawnej.

Poza mecenasem Olszewskim do Białegostoku pojechał także prof. Edmund Chróścielewski z Poznania, specjalista medycyny sądowej, którego Kościół poprosił o pomoc. Zgodę na obecność obu mężczyzn podczas sekcji wydał osobiście gen. Czesław Kiszczak.

Sekcja zaczęła się rano. Trwała kilkanaście godzin. Według mecenasa Olszewskiego ekipa milicyjna była „fachowo przygotowana” do zadania. – Odniosłem wrażenie – wspomina – że robili to sumiennie. Były kamery i magnetofon. Z tego, co pamiętam, nagrywano przebieg wszystkich czynności w sali sekcyjnej. Te materiały powinny być gdzieś zachowane.

Niestety, materiały zaginęły. W aktach sprawy nie ma ani kaset wideo, ani nagrań audio z sekcji księdza. Są tylko zdjęcia i protokoły.

„Wiedziałem, że zrobili to fachowcy”

Na pierwszym piętrze siedziby białostockiego Zakładu Medycyny Sądowej swój gabinet miał dr Jan Szrzedziński. – Nikt nas oficjalnie nie poinformował, że zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki zostaną przywiezione do nas. Gdzieś na korytarzu jedna z koleżanek potwierdziła mi tę informację. Zszedłem do prosektorium i zobaczyłem zwłoki księdza. Sutanna, ręce i twarz były zabrudzone mułem rzecznym. Na szyi pętla ze sznura połączona z wiązaniami na nogach. Wszelki ruch związanego w ten sposób człowieka powodował zaciskanie się pętli na szyi. Wiedziałem, że zrobili to fachowcy.

Doktor Szrzedziński nie mógł uczestniczyć w badaniach sekcyjnych. Następnego dnia otrzymał krew oraz wycinki narządów wewnętrznych zamordowanego księdza – miał zrobić badania toksykologiczno-chemiczne i sporządzić z nich protokół. Według obowiązujących wówczas przepisów zamrożony materiał powinien być przechowywany przez cztery tygodnie od daty wykonania badań. Następnie należało go zutylizować.

Jednak lekarz przechowywał go przez kolejne pół roku. Potem wycinki narządów wewnętrznych zabezpieczył w specjalnym słoju do przechowywania preparatów, w dziesięcioprocentowym roztworze formaliny i bezwodnego alkoholu etylowego. A krew umieścił w dwóch probówkach. Dlaczego?

– Domyślałem się wówczas – mówi Szrzedziński – że przechowuję relikwie męczennika, przyszłego świętego. Poszedłem do mojego kolegi z liceum, śp. ks. Jerzego Gisztarowicza, który wtedy był duszpasterzem akademickim przy kościele św. Rocha w Białymstoku. Powiedziałem Jurkowi, że zabezpieczyłem krew i wycinki narządów wewnętrznych ks. Jerzego, i że chciałbym je przekazać Kościołowi.

Ksiądz Gisztarowicz powołał specjalną komisję, w której skład wszedł ówczesny notariusz kurii biskupiej w Białymstoku ks. Wacław Lewkowicz, prof. Andrzej Kaliciński ze szpitala uniwersyteckiego, s. Laurencja Kazimiera Fabisiak ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świetej Rodziny oraz dr Szrzedziński. Komisja podjęła decyzję, że relikwie należy przewieźć do Warszawy – do parafii św. Stanisława Kostki, gdzie pochowany jest ksiądz Jerzy. W podróż do stolicy wysłano s. Laurencję.

Tam i z powrotem

Siostra wspomina po latach: – Święte dla nas relikwie ukryłam w torbie i z różańcem w ręku wsiadłam do pociągu relacji Białystok–Warszawa. Tam zgłosiłam się do proboszcza Teofila Boguckiego. Pamiętam, że był w towarzystwie przedstawicieli gdańskiej Solidarności. Po rozmowie ze mną ksiądz Bogucki powiedział: „Siostro najdroższa, jestem bardzo chory. Serce mam coraz słabsze. Przeczuwam, że niedługo umrę”.

Ksiądz prałat Bogucki obawiał się w związku z tym o bezpieczeństwo relikwii. Pamiętał, że sutanny ks. Popiełuszki długo nie chciano wydać rodzinie zamordowanego kapelana (postępowanie w tej sprawie toczyło się przed sądem w Toruniu przez wiele lat). Poprosił więc siostrę Laurencję, by zabrała relikwie ks. Jerzego z powrotem do Białegostoku – i tam je ukryła.

Po powrocie siostry z Warszawy kościelna komisja zebrała się jeszcze raz. Postanowiono, że relikwie zostaną ukryte w budowanym właśnie domu zakonnym przy ulicy Stołecznej w Białymstoku (dziś jest to sanktuarium bł. Bolesławy Lament). Niewielką drewnianą skrzynkę, do której złożono relikwie – oraz oryginał dokumentu zawierającego zaprzysiężone zeznania o autentyczności szczątków ks. Jerzego – zamknięto i opatrzono pieczęcią Duszpasterstwa Akademickiego. 22 maja 1986 r. inż. Franciszek Toczydłowski wmurował ją w ścianę kaplicy.

Gdzie jest skrytka
Minęły lata. Kiedy proces beatyfikacyjny ks. Jerzego dobiegał końca, a datę beatyfikacji ustalono na czerwiec 2010 r., po 24 latach postanowiono wydobyć z ukrycia skrzynkę z relikwiami męczennika.

Doktor Szrzedziński: – I wtedy pojawił się kłopot. Nikt dokładnie nie pamiętał miejsca ukrycia relikwii. Działaliśmy przecież wtedy pod presją czasu i strachu.

W 1986 r. odkrycie przez komunistyczne władze relikwii księdza Jerzego mogłoby się skończyć dla wszystkich osób biorących udział w ich ukryciu sprawami sądowymi. Doktor Szrzedziński mógłby stracić pracę, a relikwie, zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, mogłyby po prostu zostać zniszczone.

Doktor Szrzedziński jest dziś emerytem. W lutym 2015 r. otrzymał tytuł „Człowieka Roku 2014” przyznany przez „Tygodnik Solidarność”.

– Okazało się – mówi – że skrytka, w której umieszczono drewnianą skrzynkę, została podczas rozbudowy sanktuarium zasłonięta dodatkowym murem. Na szczęście żyli jeszcze ci, którzy pracowali przy tej budowie.
Relikwie wydobyto 11 maja 2010 r. Ponad miesiąc później, już po beatyfikacji księdza Jerzego, wmurowano je ponownie w białostockim kościele Zmartwychwstania Pańskiego. ©

Korzystałem z wywiadu z s. Laurencją Kazimierą Fabisiak opublikowanego w 2014 r. w „Tygodniku Solidarność”, nagrania relacji dr. Jana Szrzedzińskiego z konferencji w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (kwiecień 2015 r.) oraz fragmentu mojej książki „Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni, które wstrząsnęły Polską”, Kraków 2010 (wyd. 2. rozszerzone).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2015