Sfinks bez tajemnic

Nowy film Polańskiego sugeruje opowieść o daimonionie – owym wewnętrznym głosie, który wedle niektórych wierzeń mieszka w głowie pisarza i pisze niejako „nim” czy za niego.

14.05.2018

Czyta się kilka minut

Eva Green w filmie „Prawdziwa historia” / CAROLE BETHUEL / MONOLITH FILMS
Eva Green w filmie „Prawdziwa historia” / CAROLE BETHUEL / MONOLITH FILMS

Trupio biała kartka, pusty ekran w programie Word – któż z piszących nie przeżył choć raz w życiu tych przedłużających się w nieskończoność chwil grozy, kiedy słowo uporczywie nie chce spłynąć na papier czy ekran, nie chce skleić się z innymi słowami i wartko popłynąć w nieznane. Roman Polański, jako reżyser, ale i scenarzysta, musi dobrze znać ten koszmar, nawet jeśli często posiłkuje się gotową literaturą, od Szekspira przez Topora po Péreza-Reverte’a. W swoim najnowszym filmie sięgnął po wydaną również w Polsce powieść Delphine de Vigan „Prawdziwa historia”, czerpiąc z niej wiele intrygujących spostrzeżeń na temat pisarstwa czy twórczości w ogóle. Jednakże przepisując je z pomocą ­Oliviera ­Assayasa na język filmowego thrillera, podjął z nim grę, która nie prowadzi do niczego odkrywczego – ani we wspomnianym gatunku, ani w eksploracji tematu. Cała niepokojąca dwuznaczność, od początku do końca wpisana w ten film, ostatecznie sama się wyzerowuje.

Tytuł jest oczywiście ironiczny. Czy psychofanka, która osacza poczytną pisarkę, istnieje naprawdę, czy też zrodziła się w wyobraźni cierpiącej na blokadę twórczą? Kiedy Elle, czyli Ona (Eva Green) wprowadza się do mieszkania Delphine (w tej roli żona reżysera Emmanuelle Seigner), Polański zręcznie uruchamia wszelkie możliwe scenariusze: o aspirującej powieściopisarce, która próbuje wyssać potencjał, a nawet przejąć tożsamość tej, która już odniosła sukces; o literackiej gwieździe, która potrafi funkcjonować wyłącznie w wampirycznej relacji z otoczeniem; o zakładniczce popularności, która marzy, by ktoś uwolnił ją od uciążliwej publicznej roli... Wreszcie: „Prawdziwa historia” sugeruje opowieść o daimonionie – owym wewnętrznym głosie, który wedle niektórych wierzeń mieszka w głowie pisarza i pisze niejako „nim” czy za niego.

Gdzieś pomiędzy swoim „Lokatorem” a amerykańską „Sublokatorką”, między Hitchcockiem a „Misery”, pośród przebieranek, wzajemnych przyciągań, również tych erotycznych, jak i morderczych walk o dominację (a listę świadomych i nieświadomych odniesień do twórczości własnej i cudzej można by rozwijać długo), Polański konstruuje film zdumiewająco poprawny i stateczny. Napięcie, które potrafi zbudować w poszczególnych scenach, również za pomocą świetnych, umiarkowanie „podglądackich” zdjęć Pawła Edelmana, nie przekłada się na całość. Scenariusz nieustannie zagęszcza nasze podejrzenia, mnoży wątpliwości i pytania, by pozostawić nas w finale niczym ten Sfinks bez tajemnic – jedynie ze swoim porozumiewawczym mrugnięciem.

Filmowe opowieści o autorze i jego zmorach łatwo wpisują się w dyskurs pozaekranowy. Tak jak książka de Vigan prowokacyjnie zahaczała o jej własną biografię (główna bohaterka nosi to samo imię i jest na początku w podobnej co autorka sytuacji życiowej), tak i film Polańskiego chciałoby się czytać niczym jego osobiste wyznanie – artysty zmęczonego tabloidową sławą i niesławą, znajdującego ucieczkę we własnej twórczości. A ta, jak żadna inna, filtrowana była nagminnie przez „prawdziwe historie” z życia Polańskiego: dzieciństwo w cieniu Zagłady, makabryczne zabójstwo ciężarnej żony przez sektę Mansona, sprawę ­Samanthy ­Geimer i trwającą do dziś medialną nagonkę. Jak na ironię, „Prawdziwa historia” miała swoją polską premierę na festiwalu Netia Off Camera z osobistym udziałem reżysera, który dzień później pod wpływem akcji #MeToo został usunięty z Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej – choć jej członkowie 15 lat wcześniej nie mieli żadnego problemu, by uhonorować jego „Pianistę” trzema Oscarami. Aż chciałoby się, by Quentin Tarantino, który przymierza się do filmu fabularnego o Polańskim, a dokładnie o tragicznym epizodzie z 1969 r., kiedy zamordowano Sharon Tate, pociągnął temat.

Albowiem sam Polański po raz kolejny wytrąca nam z rąk biograficzny wytrych. Jako twórca filmu naładowanego tyloma autotematycznymi znaczeniami pozostaje zaskakująco wycofany. Jakby stał przed nami nie tyle autor, co raczej doświadczony ghostwriter, by przywołać tytuł jego filmu, znany w Polsce jako „Autor widmo”. Czyli ktoś, kto do perfekcji opanował rzemiosło, potrafi podrobić każdy styl, lecz woli trzymać się bezpiecznych i przede wszystkim nie swoich historii. W wieku 85 lat oczywiście ma do tego pełne prawo. Jakkolwiek wielbiciele jego kina też mają swoje prawa – by oczekiwać od mistrza czegoś ponad stylistyczne ćwiczenie z udziałem charyzmatycznych aktorek. ©

PRAWDZIWA HISTORIA (D’après une histoire vraie) – reż. Roman Polański. Prod. Francja/Polska/Belgia 2017. Dystryb. Monolith Films.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2018