Selfie w rezerwacie

Jak nakręcić film przeciwko przesądom, a jednocześnie przesycony magicznym realizmem? Jak połączyć wierność realiom z surrealną aurą? Młoda reżyserka Rungano Nyoni zdaje się nie dostrzegać tych sprzeczności.

16.04.2018

Czyta się kilka minut

 / NOWE HORYZONTY
/ NOWE HORYZONTY

Mało co chwyta dziś za serce tak mocno, jak smutna buzia czarnoskórego dziecka. Budowanie wizerunku z jej pomocą nie zawsze jednak się opłaca – o czym mogła się przekonać niedawno Dominika Kulczyk, udzielając wywiadu „Wysokim Obcasom”. Wbrew tego rodzaju nadużyciom powstał film „Nie jestem czarownicą”, w którym historia dziewięciolatki z Zambii uruchamia znacznie więcej niż tylko powierzchowne, łatwe do sprzedania współczucie.

Pierwsza scena zostaje ustawiona w taki sposób, byśmy poczuli się trochę jak turyści podczas safari, a zarazem odczuli absurd tej sytuacji. Przy dźwiękach „Zimy” Vivaldiego, brzmiącej dość ironicznie w podrównikowej strefie klimatycznej, nasz autokar zatrzymuje się w rezerwacie, gdzie przetrzymywane są starsze kobiety z pomalowanymi na biało twarzami. Jesteśmy w jednym z afrykańskich obozów dla czarownic, tworzonych przez władze, by chronić kobiety oskarżone o czary przed samosądem. Jak się okazuje, „wiedźmy” wykorzystywane są przez rząd nie tylko jako turystyczna atrakcja, ale także do niewolniczej pracy w polu czy w kamieniołomach. Gdyby którejś z nich przyszło do głowy odcięcie długiej białej taśmy, którą przywiązuje się im na plecach, „by nie odleciały zbyt daleko”, zgodnie z lokalnymi wierzeniami zostanie zamieniona w kozę. Tu właśnie trafia mała Shula – sierota napiętnowana przez sąsiadów, ale skazana na banicję wyrokiem legalnego sądu. Aczkolwiek z wielką pomocą miejscowego szamana.

Jak nakręcić film przeciwko przesądom, a jednocześnie przesycony magicznym realizmem? Jak połączyć wierność realiom z surrealną aurą? Urodzona w zambijskiej Lusace, lecz wychowana w Wielkiej Brytanii młoda reżyserka Rungano Nyoni zdaje się nie dostrzegać tych ­sprzeczności. ­Zamiast wiercić dziurę w nieczystym, postkolonialnym sumieniu zachodniego widza, w swoim debiutanckim filmie wybiera zupełnie inną strategię, by skłonić go do zaangażowania w historię afrykańskiej dziewczynki. Dzięki podwójnej tożsamości może sobie pozwolić na spojrzenie trochę przekorne. Potrafi dostrzec zarówno krzywdzące, szczególnie wobec kobiet i dzieci, animistyczne przesądy (bo tylko oficjalnie Zambia jest krajem chrześcijańskim), jak i rozmaite patologie rządzące w jej ojczyźnie.

Wolna od dyktatu politycznej poprawności, zapatrzona w chłodne kino Michaela Hanekego, reżyserka opowiada o samotności małej „wiedźmy” bez cienia czułostkowości. Obce jest jej także uwodzenie egzotyką. Afryka sfotografowana w „Nie jestem czarownicą” raczej nie znalazłaby miejsca na rozkładówce „National Geographic”, prędzej u Ulricha Seidla, który w głośnym dokumencie „Safari” wyśmiewał współczesną eksploatację kontynentu.

Prócz „Czterech pór roku” na ścieżce dźwiękowej filmu Nyoni słychać mieszankę afrykańskich rytmów i jazzujących fraz. Albowiem opowieść o próbach „ucywilizowania” czarownicy pokazuje przy okazji kulturowe przesunięcia dokonujące się w tej części świata. I nie chodzi tu wyłącznie o zachłyśnięcie się nowinkami technicznymi czy zachodnią popkulturą. Pan Banda, wysoko postawiony urzędnik, który wykorzystuje Shulę do robienia własnych interesów, w perfekcyjny sposób przyswoił lekcję kolonializmu – wystarczy spojrzeć na jego feudalny styl bycia i ociekającą luksusem rezydencję.

Przebywając przez chwilę w takim otoczeniu, a przy okazji poznając żonę pana Bandy, mała bohaterka dostrzega cały fatalizm bycia „czarownicą”. Nawet jeśli kiedy- kolwiek udałoby się jej wyrwać z niewolniczego stanu, np. przez prestiżowe zamążpójście, zawsze będzie tą gorszą, naznaczoną przez swój „dar”, który de facto jest przekleństwem.

Film Nyoni może budzić wątpliwości. Już czołówka informuje, jak potężne instytucje europejskie – festiwale, organizacje, stacje telewizyjne – stoją za tym zacnym projektem. To natychmiast uruchamia podejrzenie, że dostaniemy kolejny europudding, tyle że wypreparowany w bardzo odległym zakątku świata. „Nie jestem czarownicą” jest jednak opowieścią tworzoną z osobistym zaangażowaniem i wyraźnym autorskim dotknięciem, odżegnującą się z całych sił od uprawiania filmowego safari. Co prawda malownicze wstążki krępujące ruchy „czarownic” to jedna z wielu tutaj poetyckich licencji, ale koniec końców reżyserka bardziej trzyma się rzeczywistości niż własnych fantazji. Przed przystąpieniem do zdjęć spędziła kilka tygodni w obozie dla domniemanych czarownic w Ghanie, by podpatrzyć, jak funkcjonuje mikrospołeczność, w której przemoc realna, uosabiana przez aparat państwowy, stapia się w jedno z przemocą symboliczną, której wcieleniem jest miejscowy zabobon.

Film przekroczył też bezpieczne ramy fikcji, kiedy po zakończeniu zdjęć Nyoni uruchomiła kampanię crowdfundingową, by sfinansować edukację Maggie Mulubwa, grającej w dojrzały i jednocześnie bardzo powściągliwy sposób rolę zaszczutej Shuli. Ów kontekst pozafilmowy sprawia, że opowieść o dzisiejszym polowaniu na czarownice nie staje się kolejnym selfie zrobionym w afrykańskim rezerwacie. Ale nawet nie mając tej dodatkowej wiedzy łatwo dostrzec, że pocztówka z obozu dla wiedźm nie jest obrazkiem zafałszowanym, lecz co najwyżej podrasowanym – jakkolwiek ryzykownie może brzmieć to słowo w przypadku europejskiego filmu o Afryce nakręconego przez czarnoskórą reżyserkę z Cardiff. ©

NIE JESTEM CZAROWNICĄ (I’m Not a Witch) – reż. Rungano Nyoni. Prod. Wielka Brytania/Francja/Niemcy 2017. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. W kinach od 20 kwietnia. Film jest pokazywany także w ramach objazdowego festiwalu AfryKamera (więcej na www.afrykamera.pl).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2018