Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyniki badań opublikowanych właśnie przez portal białoruskiego sektora IT mogą szokować: od sierpnia 2020 r., czyli od wybuchu protestów, z kraju wyjechało 15 proc. tamtejszych informatyków, kilkanaście tysięcy osób. Przyczyna jest polityczna: wielu z nich uczestniczyło w antyreżimowych działaniach.
Sektor IT to największy sukces gospodarki białoruskiej: powstał od zera w ciągu kilkunastu lat, aby w 2020 r. wygenerować 7,3 proc. PKB i niemal 2,5 mld dolarów eksportu. Z punktu widzenia Łukaszenki informatycy popełnili jednak niewybaczalny błąd, wspierając protesty swoimi talentami i tworząc m.in. niezależny system liczenia głosów w wyborach. Ze wspomnianych badań wynika, że to nie koniec wyjazdów – przynajmniej czasową emigrację rozważa 40 proc. pracowników IT.
Gdy tylko zaczęły się pierwsze wyjazdy, sąsiednie państwa postanowiły zabiegać o przyciągnięcie uciekających, tworząc dla nich preferencyjne warunki. We wrześniu 2020 r. także Polska uruchomiła Poland Business Harbour – specjalny program dla białoruskich specjalistów IT i przedsiębiorców. Po niemal pół roku widać, że jest on sukcesem. Wśród informatyków, którzy wyjechali, 42 proc. wybrało Polskę, 15 proc. Litwę, 10 proc. Ukrainę i 7 proc. Niemcy.
Emigrujący informatycy to fragment szerszego problemu: na Białorusi trwają masowe represje wobec zbuntowanego społeczeństwa, a ich efektem jest również emigracja. Całościową jej skalę trudno oszacować – tylko na Litwie wniosek o pozwolenie na pobyt złożyło od sierpnia 2020 r. niemal 10 tys. Białorusinów.
Ilu emigrantów wróci, to sprawa otwarta. Wiadomo za to, że pozbywając się aktywnych obywateli, reżim nie będzie po nich płakał. ©
Czytaj także: W morzu przestarzałej gospodarki, na Białorusi niespodziewanie wyrósł prężny sektor IT