Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Amerykańscy kongresmeni już wzywają do dokładnego zbadania okoliczności, w jakich prywatne dane 50 mln użytkowników Facebooka zostały zdobyte przez wspomnianą firmę, która to z kolei udostępniła je sztabowi wyborczemu Donalda Trumpa. Ustawodawcy domagają się, by Mark Zuckerberg złożył zeznania przed Kongresem. Tymczasem wartość akcji korporacji do której należy to społecznościowe medium poleciały w ostatnich dniach na łeb na szyję, pustosząc jednocześnie konto samego prezesa.
„Przedstawiciele firmy przekonują, byśmy im dalej ufali, ale Zuckerberg musi się wytłumaczyć z tego w jaki sposób Facebook uczestniczył w manipulacji wyborcami” – oświadczyła demokratyczna senator Amy Kolbuchar z Minnesoty, która nie ukrywa swoich prezydenckich ambicji. Lewicowy senator Ron Wyden z Oregonu wysłał z kolei do niego list, w którym zażądał ujawnienia tego jakie podmioty w ostatnich dziesięciu latach naruszyły zasady prywatności portalu i gromadziły dane użytkowników FB.
Cambridge Analytica zaczęła zdobywać informacje o facebookowiczach poprzez aplikację infantylnego testu osobowościowego, w ramach której użytkownicy wyrażali zgodę na przetwarzanie przez nią informacji. Wedle reporterów „New York Timesa” i brytyjskiego „Observera” firma ta uzyskiwała dane nie tylko 270 tys. osób, które przeszły owy test, ale także ich znajomych. I to sprzeniewierzenie się zasadom prywatności mogło mieć olbrzymie polityczne skutki. Sztab wyborczy Trumpa wynajął Cambridge Analytica w czerwcu 2016 r.
Brytyjska firma analityczna wyspecjalizowała się w tzw. profilowaniu „psychograficznym”, tzn. w tworzeniu profili osobowościowych wyborców na podstawie informacji pozostawianych przez nich na ich kontach na FB. W następnej kolejności właściciele kont byli zasypywani politycznymi reklamówkami skrojonymi pod ich poglądy i charakter. Zarząd Facebooka zorientował się w tym co robi Cambridge Analytica już w 2015 r., ale ni poinformował swoich użytkowników o wynikających z tego powodu zagrożeniach. Dopiero w poniedziałek korporacja oświadczyła, że zwróciła się do Brytyjczyków o audyt i sprawdzenie czy posiadają oni jeszcze jakieś wrażliwe dane. Ci z kolei powiedzieli, że takich zbiorów nie mają, ale reporterzy NYT twierdzą, że istnieją ich kopie.
Facebookowa afera może spowodować większą mobilizacją po obu stronach politycznej barykady do uchwalenia Honest Ads Act (Ustawy o Uczciwych Ogłoszeniach Wyborczych) nad którą prace się ślimaczą. Regulowałaby ona prowadzenie kampanii na Facebooku, Twitterze i w Google w taki sam sposób, jak regulowane to jest przy okazji spotów emitowanych w radiu i telewizji oraz reklamach drukowanych w prasie. Każdy podmiot który wydaje więcej niż 500 dol. na takie ogłoszenia podlega monitorowaniu przez władze.
Tekst pochodzi z tygodnikowego bloga Radosława Korzyckiego "Stany Zapalne" >>>