Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na naszych oczach powstają w państwie dwa wrogie systemy prawne. Chaos jest o krok.
Sędziowie zwrócili się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniami dotyczącymi niektórych zapisów ustawy o Sądzie Najwyższym. Do czasu uzyskania odpowiedzi zawiesili stosowanie trzech artykułów dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
Obóz władzy po wyjściu z szoku zarzucił sędziom łamanie prawa. Oczywiście decyzja sędziów nie ma precedensu. Ale trudno nie zauważyć sytuacji, w której sędziowie sięgnęli po tę „broń atomową”. Wcześniej PiS spacyfikowało i obsadziło nie zawsze wysokiej klasy prawnikami Trybunał Konstytucyjny i Krajową Radę Sądownictwa.
Sąd Najwyższy mógł więc albo czekać na egzekucję na tę samą modłę, albo zacząć działać.
Ostatnia decyzja oznacza, że Sąd Najwyższy dokonuje korekty swych działań wobec władzy. Jeszcze rok temu – gdy prezydent wetami zatrzymał masową czystkę pod dyktando Zbigniewa Ziobry – sędziowie postawili na delikatny flirt z Pałacem Prezydenckim. Dokonali uników, by nie zaszkodzić Dudzie w rozprawach dotyczących legalności wyboru szefowej TK Julii Przyłębskiej oraz poprawności ułaskawienia Mariusza Kamińskiego.
Zmiana polityki Dudy, który wrócił na łono PiS, wymusiła zmianę w postawach sędziów. Można jej było dokonać głównie poprzez presję sędziowskiej większości na pierwszą prezes SN Małgorzatę Gersdorf. Nie przypadkiem skłonna do zaskakujących wolt i prób dogadania się z władzą Gersdorf nie jest twarzą obecnego ruchu SN. Zastąpił ją w tej roli sędzia Michał Laskowski, w relacjach z władzą uważany za jastrzębia. Dziś to on lepiej oddaje nastroje w najważniejszym sądzie w Polsce. ©