Rzymskie spotkanie kardynałów

30 lat temu opublikowano historyczne deklaracje o pojednaniu między Polakami i Ukraińcami. Wygłosili je Józef Glemp i Myrosław Lubacziwski – ówczesny prymas Polski i zwierzchnik ukraińskich grekokatolików.

02.10.2017

Czyta się kilka minut

W Kolegium św. Jozafata, 1987 r. W pierwszym rzędzie pośrodku: kard. Lubacziwski,  po jego prawej kard. Glemp i kard. Henryk Gulbinowicz. Po lewej kard. Franciszek Macharski. / ARCHIWUM BP. SOFRONA MUDREGO, UDOSTĘPNIONE PRZEZ KS. S. BATRYCHA
W Kolegium św. Jozafata, 1987 r. W pierwszym rzędzie pośrodku: kard. Lubacziwski, po jego prawej kard. Glemp i kard. Henryk Gulbinowicz. Po lewej kard. Franciszek Macharski. / ARCHIWUM BP. SOFRONA MUDREGO, UDOSTĘPNIONE PRZEZ KS. S. BATRYCHA

O rzymskich wydarzeniach z paź­dziernika 1987 r. nadal niewiele wiadomo. Sporo wskazuje, że doszło do nich dzięki „szczęśliwemu przypadkowi”: w Watykanie odbywał się Synod Biskupów Europy, dzięki czemu w jednym czasie i miejscu znaleźli się biskupi polscy i ukraińscy. Ci ostatni bezpośrednio reprezentowali oczywiście tylko ukraińską diasporę – w Związku Sowieckim Kościół greckokatolicki był od 1946 r. zakazany. To Rzym był miejscem, gdzie przebywał kard. Lubacziwski, zwierzchnik wszystkich grekokatolików – również tych z sowieckiej Ukrainy, swoją wiarę wyznających potajemnie. Miał on tytuł arcybiskupa lwowskiego, tak więc w jego osobie była reprezentowana również Ukraina.

Negocjacje i korekty

Niewiele wiadomo o kulisach spotkań, do których wtedy doszło, i okolicznościach kształtowania się obu deklaracji – gdyż kardynałowie Glemp i Lubacziwski, sformułowali osobno swoje wystąpienia, choć ich treść była wzajemnie uzgodniona.

Wiadomo, że deklaracje przygotowywano dużo wcześniej. Mieli nad nimi pracować polscy i ukraińscy duchowni pracujący w Rzymie, w tym ze strony ukraińskiej bazylianin ks. Sofron Mudryj, rektor Kolegium Ukraińskiego św. Jozafata.

Ostateczny kształt obu deklaracji powstawał zatem w wyniku negocjacji, korekt i trudnych dyskusji. Podobno było kilka ich wersji. Musiał być to proces niełatwy. Wszak deklaracje o pojednaniu między narodami, formułowane przez duchownych, to dokumenty szczególne: mają charakter oficjalnych wypowiedzi osób pełniących funkcje urzędowe, przywódcze.

Ich charakter sprawia, że należy odczytać także to, co jest w nich „podskórne”, niewyrażone wprost – i oddzielać to, co jest pragnieniem skierowanym ku przyszłości, od tego, co jest stanem teraźniejszym. Warto więc podchodzić do tego in statu nascendi, tak aby uchwycić tok myślenia ludzi pragnących urzeczywistnić ideę pojednania polsko-ukraińskiego. Zanim bowiem ogłoszono deklaracje, był prowadzony „ukryty” dialog anonimowych ekspertów, który dopiero zaowocował oficjalnymi wystąpieniami hierarchów.

W Kolegium Polskim...

Pierwsza z uzgodnionych deklaracji została upubliczniona 8 października 1987 r. w Papieskim Kolegium Polskim w Rzymie. Było to wystąpienie kard. Glempa. Funkcjonuje ono pod tytułem „Przemówienie podczas spotkania w Kolegium Polskim”, ale w istocie była to deklaracja o przebaczeniu i pojednaniu polsko-ukraińskim.


Czytaj także: Tadeusz A. Olszański: Był to moment przełomowy dla polskiego myślenia o wschodnich sąsiadach i mniejszościach narodowych: 30 lat temu spotkali się ludzie zaangażowani w refleksję nad Europą Wschodnią.


Prymas poruszał w niej kilka problemów. Najpierw zaznaczał, że spotkanie biskupów obu obrządków odbywa się podczas Synodu Biskupów oraz w przededniu uroczystości tysiąclecia chrześcijaństwa na ziemiach ukraińskich. Nakreślił też perspektywę organizacji uroczystości milenijnych chrztu Rusi w Polsce [patrz także pierwszy tekst w tym dziale – red.].

„Ufam – mówił kard. Glemp – że w przyszłym roku Bóg pozwoli nam razem na Jasnej Górze włączyć się w Wasze »Te Deum« dziękczynienia Bogu za 1000 lat łaski chrztu, za lata wierności, za oczyszczające lata cierpień, za lata nadziei ku lepszej przyszłości. Matce Bożej zawierzamy nasze i wasze sprawy. Zawierzamy Jej sprawy trudne, aby prowadziła nas do Chrystusa razem z naszymi rodakami”.

Mówiąc następnie o potrzebie bezwarunkowego pojednania, kardynał podkreślał: „Nie chcemy poruszać historii, w której na pierwszy plan wybijają się sprawy bolesne. Taka jest tendencja patrzenia na nasze wspólne sprawy. Może kiedyś odkryjemy w naszej historii dobre karty, bo takie były. (...) Dziś jednak przygniata nas jakby nawyk narzekań, uprzedzeń, oraz wspomnienia łez, a także krwi”.

Kard. Glemp mówił dalej, że dzieje chrześcijan to ciągła walka ze złem. W jego ujęciu grzech jednostki ma wymiar społeczny i historyczny. Dlatego odrzucał pokusę porównywania i absolutyzowania polskich i ukraińskich cierpień. Mówił: „Nie wolno nam podejmować licytacji, kto komu więcej krzywd wyrządził. Do niczego to nie doprowadzi. Szczególnie my, duchowni, winniśmy wiedzieć, że gojących się ran nie wolno rozdrapywać. Pomyślmy, że mógł być ktoś trzeci, kto nas wzajemnie podburzał, by wygrać własne interesy”.

...i w Kolegium Jozafata

Drugi dokument ujrzał światło dzienne 17 października w Kolegium Ukraińskim św. Jozafata w Rzymie, gdzie biskupi greckokatoliccy – w ramach kontynuacji spotkania z 8 października – gościli biskupów rzymskokatolickich.

Wówczas to Arcybiskup Większy Lwowa kard. Lubacziwski, zwracając się do kard. Glempa, wygłosił przemówienie, którego głównym elementem była deklaracja pojednania. Ten fragment zdaje się być lustrzanym odbiciem słów kard. Glempa z 8 października. W imieniu Episkopatu greckokatolickiego Lubacziwski mówił: „Jesteśmy wdzięczni Tobie i Twoim Współbraciom w biskupstwie za wyrażoną gotowość zapomnienia wszystkich bolących urazów i tego, co nasze narody tak często dzieliło w ciągu ich historii, a co nieraz było od nich całkowicie niezależne”.

Dalej dodał: „Dzisiejsze spotkanie ma wyraz szczególnej wagi i radości, gdyż dzisiaj możemy wspólnie modlić się i odbyć braterską rozmowę u progu wielkiego jubileuszu – Tysiąclecia Chrztu Narodu Ukraińskiego. (...) Również i my – hierarchia Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi – wyciągamy braterską dłoń do Braci Polaków na znak pojednania, przebaczenia i miłości”.

Lubacziwski nawiązał też do uroczystości jubileuszowych na Jasnej Górze: „Przy tej okazji dziękuję serdecznie Księdzu Prymasowi za zaproszenie nas, Ukraińskiej Hierarchii, do Częstochowy, by tam u stóp Najświętszej Maryi Panny, wspólnie z ukraińskim Narodem zamieszkującym na ziemiach polskich i całym Narodem, i Kościołem w Polsce, i Jego Hierarchią, przeżyć Wielki Jubileusz Chrztu naszego Narodu. Cudowna Ikona Maryi Panny, zanim przybyła do Częstochowy, w ciągu setek lat odbywała swoją macierzyńską wędrówkę po rozległych ziemiach Ukrainy. Jej zatroskane, zbolałe oczy i dzisiaj jeszcze są zwrócone na swoje dzieci. Akurat dziś, 17 października, w sobotę, gdy my modliliśmy się w kaplicy, tam w Częstochowie modli się Pielgrzymka Młodzieży Ukraińskiej z całej Polski, by błagać swą Matkę o błogosławieństwo i wolność dla swego Kościoła i Narodu”.

Wtedy nie było szans, by wydarzenia te zaistniały w szerszej świadomości społecznej w Polsce, a tym bardziej na Ukrainie. W PRL-u tylko krakowski miesięcznik „Znak” opublikował obie deklaracje, w 1988 r.

Nasze winy

Odpowiadając tamtego dnia, 17 października, na przemówienie Arcybiskupa Większego Lwowa, kard. Glemp zwrócił uwagę na rolę Częstochowy.

Tradycja utrzymuje, mówił, że tamtejszy obraz Maryi z Jezusem „był namalowany w Palestynie, potem przebywał w Bizancjum (...), a następnie został przywieziony na Ruś, by w roku 1382 znaleźć się na Jasnej Górze. (...) Jeżeli Matka Boża Jasnogórska przyszła z Bliskiego Wschodu do Środkowej Europy (...), a droga Maryi jest drogą wytyczoną przez Opatrzność Bożą, to dziś trzeba, aby ludy z pogranicza Wschodu i Zachodu przychodziły do Niej. Rzeczywiście wiele ludów przychodzi w pielgrzymkach do Jasnogórskiego Sanktuarium, zaś najbliżej położone ludy słowiańskie mają w dotarciu do Niej największe trudności”. Była to więcej niż oczywista aluzja do sytuacji religii w Związku Sowieckim.

Po ukazaniu integrującej roli Częstochowy jako ośrodka kultu łączącego chrześcijan dwóch kręgów kulturowych, łacińskiego i bizantyńskiego, w tym Polaków i Ukraińców, prymas Polski – nawiązując do Ewangelii Mateusza – mówił: „Jesteśmy winowajcami wobec Boga, bo jesteśmy grzeszni, jesteśmy winowajcami wobec braci, bo za mało w nas miłości. Jesteśmy winowajcami wobec Was, Bracia Ukraińcy, bo nie umieliśmy nauki wynikającej z Chrztu świętego wprowadzić w życie. (...) Mamy winy jedni wobec drugich. A gdzie są winy, tam trzeba mówić: Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy”.

Zwłaszcza ten ostatni fragment wypowiedzi kard. Glempa wydaje się ważny. Jasno wskazuje, że pojednanie polsko-ukraińskie było pomyślane (a może miało być efektem) jako głoszenie ewangelicznego przesłania o zbawieniu w Chrystusie.

Tak zapewne należy rozumieć powiązanie idei pojednania z planowanymi uroczystościami Millennium chrztu Rusi/ /Ukrainy w Częstochowie. Prymas uznał oba narody za zagubione i potrzebujące przebaczenia, utożsamianego z ewangelicznym zbawieniem. W ten sposób, przez odwołanie się do tego, co najbardziej fundamentalne w chrześcijaństwie, definiowano pojęcie pojednania.

Można powiedzieć, że biskupi zarysowali wtedy system wartości owego procesu pojednawczego. W jego trakcie miały być realizowane następujące wartości: „braterska rozmowa”, „pojednanie”, „przebaczenie” i „miłość”. Gdy je zestawimy razem, wskazują one na istnienie wcześniejszego konfliktu, nienawiści, antywartości. Świętowanie misterium chrztu z 988 r. skłaniało biskupów do przeciwstawienia się im.

Warto o tym pamiętać dziś – i szczególnie chyba mogłyby wziąć to sobie do serca niektóre tzw. środowiska kresowe, odrzucające tak właśnie rozumiane pojednanie.

Ciąg dalszy trwa

W deklaracjach było wiele ukrytych treści – widać to zwłaszcza z perspektywy czasu.

Wtedy, w 1987 r., na krótko przed upadkiem komunizmu (czego wówczas raczej nikt nie mógł przewidzieć), biskupi dawali świadectwo możliwości, a wręcz konieczności pojednania tych dwóch narodów. Nie chcieli licytacji w sprawie cierpienia polskiego czy ukraińskiego. Stawiali znak równości między duchem Ewangelii i duchem pojednania.

Nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że obaj kardynałowie stworzyli wówczas precedens także polityczny – gdy bowiem komunizm upadł i gdy w 1991 r. Ukraina stała się niepodległym państwem, formuła łącząca aspekty moralne i narodowo-polityczne została podjęta także przez polityków z obu krajów.

Widać tu nawiązania do aksjologii deklaracji z 1987 r. – swoistą „pragmatyczną wiarę”, że wartości ewangeliczne mają moc sprawczą, która uzdolni Polaków i Ukraińców do przebaczania bolesnej przeszłości. Co, jak dziś widzimy, pozostaje problemem aktualnym – dziś może nawet bardziej niż jeszcze kilka lat temu.

Patron i przyszłość

Pierwsza: „wielkim nieobecnym” podczas obu spotkań w 1987 r. był Jan Paweł II. Niemniej z pewnością aprobował on wszystko to, co się wtedy dokonało. Poświadcza to obecność na obu spotkaniach jego sekretarza ks. Stanisława Dziwisza, jak też późniejsza rola tego papieża jako promotora dialogu polsko-ukraińskiego. Warto o tym pamiętać w Polsce i na Ukrainie, podczas dzisiejszych dyskusji o relacjach polsko-ukraińskich.

I konstatacja druga. A właściwie pytanie, które dziś – gdy Krym pozostaje pod rosyjską okupacją, a na wschodzie ukraińskiego państwa trwa rosyjska agresja – można rozpatrywać jedynie w sferze rozważań nad przyszłością: czy pojednanie polsko-niemieckie i polsko-ukraińskie mogą stać się kiedyś inspiracją dla pojednania ukraińsko-rosyjskiego? ©

 

Autor jest teologiem i religioznawcą, profesorem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zajmuje się ukraińską myślą religijną. Wydał m.in. „Spór o Zbawienie”, „Problematykę antropologiczną w pismach Piotra Mohyły (1596–1647)”, „Prekumenizm i konfesjonalizm prawosławnych dążeń zjednoczeniowych w I Rzeczpospolitej (1590–1596)”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2017